Kolejny romans toczący się w epoce rycerstwa. Sądzę, iż piszącym scenariusze zaczyna brakować veny twróczej, gdyż zbyt często akcje melodramatów umieszczają w tej epoce. Podsumowując jest to nudne "romansidełko" z bardzo słabym odcieniem dramatu, ale z ciekawości można obejrzeć i z konfrontować moje zdanie.
"piszącym scenariusze zaczyna bakować veny twórczej" ???
Człowieku wiesz, wogóle że to jest ekranizacja książki??? Nikt tu sobie tego nie wymyślał, tylko jedynie troche skrócili to co było w książce i zmienili pare rzeczy.
A jakie są jeszce takie filmy w epoce rycerstwa? bo ja jakoś nie kojarze żadnego...
No tak bardzo fajnie, ale scenariusz filmowy to nie to samo co powieść - innymi słowy scenariusz na podstawie książki to nie książka - scenarzysta musi być dobrym scenarzystą aby język literatury przełożyć na język filmu. Patrz twórczość Kubricka - on też głównie kręcił na podstawie książek, a unikał xerokopii materiału, nad którym pracował. reasumując - Legenda O Tristanku jest fajna jako materiał literacki, ale niekoniecznie każdy potrafi napisać na jej podstawia dobry scenariusz. dlategogo nie o "oryginalność" tu idzie, ale o wrsztat secoarzysty.
Pozdrawiam Cię gestem skorpiona