z pewnością nie jest to film o Tristanie i Izoldzie... równie dobrze mogłoby się to nazywać Jacek i Agatka albo Amos i Andy... dłużyzny... idiotyczna fabuła (król potężnej Irlandii trzęsącej całą Brytanią samodzielnie przeszukuje plażę?!)... takiego steku kretyństw dawno nie oglądałem... i ta zbolała twarz Tristana... chyba kazali mu założyć za małe buty, żadne inne wytłumaczenie nie przychodzi mi do głowy... dodatkowo jakoś w tym mało romansu, za mało pięknych słów, mało wzruszeń... ani to film historyczny, ani zrobiony na podstawie literatury pięknej... rozumiem, że dla kasy, ale czy Ci ludzie w U.S. wstydu nie mają ? niechże sobie kręcą filmy o Winnetou, bo o historii Europy mają pojęcie co najmniej wąskie... BTW - czemu nie ma ocen ujemnych w filmwebie ??
hehe ale jestes model jak by wszyscy mieli robic filmy gdzie statystow bedzie tyle co powinno byc to by starczylo im na 15 min filmu a nie na 2 godz, poza tym tu chodzilo o ich milosc tristan cierpial i to bylo bardzo dobrze pokazane jak rowniez slowa ktore wypowiadala Izolda krotkie ale konkretne a co do ksiazki to moze film i tego nieodzwierciedla ale to raczej bylo oczywiste wiec moze nie zabieraj sie za takie filmy a oceny na minusie wsac sobie w cztery litery pozdro :D
niezłe wytłumaczenie :D, widać w tym czasie wszyscy irlandzcy rycerze z poprzednich scen byli w kiblu... / co do cierpienia Tristana to mam wrażenie nużącej jednostajności, ale oczywiście można przyjąć, że gość gra wyłącznie jednym wyrazem twarzy i ma starczyć; cieszę się także że doceniasz głębię poezji - ów jeden czterowiersz rozumiem, ma starczyć, by zilustrować ich namiętność / niby dlaczego ma byc oczywiste, że film nie będzie o książce, skoro dokładnie tak samo się nazywa ? używasz jakiejś pokrętnej logiki, zgodnie z którą na filmwebie powinno się rozmawiać może o śrubach, młotach i smarach, bo oczywiste, że nie o filmach, co wynikałoby z nazwy / to była propozycja - rozumiem, że wzbudziła u Ciebie jakieś sentymenty / wzajem pozdro
To raczej ty masz wąskie i to bardzo pojęcie o historii...Człowieku ty nie myl tego z jakims absolutyzmem francuskim! ludy celtyckie miały zupełnie inna mentalnosc! w tamtych czasach tron niekoniecznie był dziedziczny, obejmował go najlepszy wojownik....władca po prostu BYŁ WOJOWNIKIEM, który był odpowiedzialny za kraj.nie mógł caly czas wylegiwac sie na fotelu zwatpiono by w jego zdolnosc do rzadzenia! =) patrz król marek, po zdradzie izoldy został uznany niezdolnym do wypełniania obowiązków króla. A co do Tristana - jego ukochana została zona człowieka, którego kochał jak ojca, dla niej złamał kodeks rycerski i zawiódł zaufanie marka, miał swiadomosc ze nigdy nie beda mogli byc z izolda razem- trudno wiec oczekiwac zeby tryskal optymizmem...
świetnie... a o jakich czasach piszesz ? o czasach, w których powstawała opowieść, czy o czasach o jakich traktuje opowieść ? czy uważasz, że w tejże mentalności celtyckiej było miejsce na średniowieczny kodeks rycerski ? może nieco więcej pokory ? film jest grochem z kapustą - gdzie reżyserowi się wydawało, że będzie ciekawiej w tonacji średniowiecza tam puścił średniowiecze, gdzie pasowała mu mentalność celtycka, tamże wrzucił ją.. dzięki temu otrzymujemy obraz niespójny - zauważ dysproporcję między kulturalną, poetycką Kornwalią, która ma wspaniały zamek i Irlandią, której stolicę stanowi wieś namiotów jak w jakimś buszu... a to Irlandia rządzi Kornwalią, nie odwrotnie... i wybacz proszę, ale mimo starań nie dostrzegam jakiejś gry Tristana, raczej monotonię.. pozdro
powiem ci tak..... z tą niespójnoscia to masz racje....... dla mnie jest to dosyc dziwny i niezrozumiały zabieg rezyserski, ze reynolds przeniósł akcje do sredniowiecza, a prawie wszystkie realia powstaly na podstawie książkowych, celtyckich... o tym ze akcja dzieje sie w sredniowieczu wskazuja napis na początku i te wszystkie rzymskie ruiny. moim zdaniem niekoniecznie trzeba było zmieniac czasy, tamte były o wiele ciekawsze....i byloby to bardziej zrozumiałe.... tak jak juz wspominałam motyw ze zdrada izoldy- w tamtych czasach władca zostawał uznawany za niebędącego w pełni mężczyzną i niezdolnego do pełnienia obowiązków, kobieta miała wtedy dosyc wazna pozycje. w sredniowieczu nic takiego by sie nie wydarzyło, to kobieta zostałaby potepiona i surowo razem z kochankiem ukarana, a wladca karając ich zmylby hanbe. rozumiem ze cie to razi, bo i mnie tez (jestem ukierunkowana historycznie wiec zwracam na takie rzeczy uwage), ale.. film mi sie i tak podobal... i to chyba dlatego ze ogladajac go czulam ten sam klimat co czytajac książkę... tło nie jest tak wazne, wazna jest historia. Dramat pozostal ten sam wiec moze nie warto czepiac sie szczegołów...??? pozdro
dobra :-) nie czepiam się szczegółów... reynolds przeniósł akcję, bo średniowiecze jest bardzo atrakcyjne, a poza tym poematy powstawały w epoce trubadurów, więc w pewnym sensie takie są też "realia" powieści... można powiedzieć, że poemat jest o tym, jak ludzie ze średniowecza wyobrażali sobie czasy celtyckie (taka licentia poetica :-)) miło mi spotkać osobę ukierunkowaną, ale polemizowałbym z ową surową karą - bardziej surowa była raczej w czasach przedśredniowiecznych, gdy kobieta miała niewielką podmiotowość, zaś w średniowieczu, raczej już nie karano wiarołomstwa inaczej niż zesłaniem do klasztoru (przynajmniej w wyższych sferach :-))... nie wiem jak Ty, ale ja jakoś nie pamiętam, żadnego spektakularnego procesu i skazania...
Mi się kojarzy nasz król Bolesław który zabrał wojów na wyprawę i po powrocie ukarał ich wiarołomne żony - te które urodziły w czasie nieobecności mężów dzieci. Nakazał zabrać im niemowlęta, by były karmione przez suki, a same kobiety musiały karmić psie szczenięta. Ale to tak BTW. Bardzo ciekawie w ogóle świat celtycki opisał Sapkowski (uwielbiam go....) w książce "Świat króla Artura.Maladie". Co do Sapkowskiego, nie mam aż takiego wysokiego poziomu tolerancji, by znieść to co zrobili z "Wiedżminem", nie jestem taka bezkrytyczna za jaką pewnie mnie uważasz...;)
:-) racja, istnieje taka relacja w Kronice Galla Anonima. Moja wiara w nią jest średnia - kroniki podawały wiele rzeczy umoralniających i tzw. ciekawostek. Cat-Mackiewicz napisał ongiś książkę "Herezje i prawdy" o kronice Długosza, z której przytaczał rozmaite smaczki w rodzaju śmierci giermka Karola Wielkiego w końcu XIV w. :-) W rzeczywistości udokumentowanej, takich odniesień nie doszukałem się. Acz powrócę do poszukiwań - jedną z ciekawszych książek o kobietach było dzieło Pernoud "Kobieta w czasach katedr". Sądzę, że tamże coś powinno być na interesujący nas temat. Przynajmniej w odniesieniu do średniowiecza.
btw. co do sapkowskiego pełna zgoda; btw2 wcale nie mam krytycznego zdania na twój temat... lubię rozmawiać :-)
A mozecie wymienić kilka fajnych ksiażek o kulturze sredniowiecza? Ciekawi mnie to i kiedy wygospodaruję trochę wolnego czasu chętnie bym sobie poczytała coś dobrego na ten temat. Gratuluję oczytania
fajnych... Cat-Mackiewicz "Herezje i prawdy", bo to się wspaniale czyta..., Huzinga "Jesień średniowiecza", Pernoud "Kobieta w czasach katedr" i "Kobieta w czasach krucjat"... Leo Moulin "Życie mnicha w czasach średniowiecza" (albo jakoś tak :-)) i jeszcze książka nosząca wdzięczny tytuł "Życie w czasach rycerzy okrągłego stołu" - przewrotnie traktuje o czasach średniowiecznych. Bardzo mi się podobały jeszcze biografie Ryszarda III i Wilhelma Zdobywcy (wiele informacji). I taka książka "Morze śródziemne i obszar śródziemnomorski w czasach Filipa II". Czasy niby późniejsze ale obejmują szeroki pas późnego średniowiecza. Miłej lektury :-)
nikky ma rację - pisana wersja "Tristana i Isoldy" była (i jest) czymś pięknym, a film nawet jej nie dorównuje!! Spodziewałem się (a w szczególności po Kevinie Reynoldsie), że to będzie udany i piękny film, ale się zawiodłem - w tym filmie znalazły się nawet tak rażące błędy i braki, że aż dziw :(
Lecz pomimo tego film można obejrzeć (chociaż lepiej jest przeczytać o losach "Tristana i Isoldy").
Szkoda, że się nie postarli bardziej przy produkcji tego filmu :(
mi najbardziej brakowało wspólnej ucieczki Tristana i Izoldy i ukrywanie się w lesie,walka Tristana ze Smokiem zamiast której był jakiś turniej,wątku z napojem który wypili Tristan i Izolda,urwania postaci żony Tristana i królestwa do którego trafil oraz tego pięknego zakończenia ze statkiem. A wam?? Nie podobało mi się to że Marek sam zabrał Tristana do swego królestwa i to że nie miał ręki bo z tego co pamiętam to w książce nic nie było że stracił,a najbardziej nie podobało mi się ze wykosili scenę na statku z napojem z którego zrodziła się ich miłość
Zgadzam się z większością twojej wypowiedzi......Film byłby na pewno bardziej efektowny.....ale nie zgodzę się do napoju.Ten motyw nie podobał mi się także w książce, bo przez niego miłość Tristana i Izoldy była sztucznie wywołana i nieprawdziwa. Gdyby nie wypił go Tristan, tylko Marek jak to było zamierzona to Izolda zakochałaby się w swoim mężu. W sumie napój mogł wypić każdy od wieśniaka po króla. Pomysł by Tristan I Izoda zakochali się w sobie naturalnie, nadaje historii więcej dramatyzmu i realizmu - oszczedzając spekulacji co by było gdyby....
ano... tyle, że napój dodawał pewnego smaczku w zrozumieniu tamtych czasów - nie było winą kochanków, że się zakochali, bo zostali na to skazani przez magię... oto dramat nie wynikający z ludzkich namiętności - nie podłość, nie małość, nie ludzka żądza, lecz FORTUNA, która może najszlachetniejszego człowieka spleść z nieszczęściem :-) w tym filmie rolę "napoju" spełnia sama miłość - "nic nie poradzisz, jeśli pokochasz", ale to już znak naszych czasów, w których uleganie wszelkim pokusom i szybkie rozgrzeszanie się ("bo co mogłem poradzić") jest chlebem powszednim...
Ja uważam odwrotnie;) "Bo co mogłem poradzić" odnosi sie bardziej do napoju, bo to że się w sobie zakochali nie zależało W OGÓLE od nich, nie mieli na to ŻADNEGO wpływu. W filmie zakochują się w sobie naturalnie.... a przecież każdy człowiek ma jakiś gust, preferencje, sympatie i wybory Tristana i Izoldy nie były przypadkowe i nie działo się tak nagle w jednej chwili....
ale dokładnie o tym piszę... po prostu myślisz kryteriami nowoczesności :-) dziś miłość usprawiedliwia wszystko... wtedy człowiek miał panować nad namiętnościami...
Zbyt duża ilość nauki ma na mnie zły wpływ - przestaję rozumieć słowo pisane;) Ja zdaję sobie sprawe jakie kiedyś były realia, że na pierwszym miejscu był obowiązek, patriotyzm, itd, a miłość nie miała kompletnie znaczenia w ogóle i przy zawieraniu związków małżeńskich. Ale od wiedzy do akceptacji daleka droga, chyba jestem zbyt "dzisiejsza";)....