Co prawda, gdy leciał ostatnio w telewizji, koło 2:00 już zaczynały mi powieki ciążyć, ale pamiętam wszystko. Ten klimat specyficzny, muzyka rewelacyjna, aktorstwo dobre, choć nie wybitne (najbardziej podobały mi się postacie drugoplanowe - Henriksena, Wincotta, czy Iggy Popa. Depp jak zwykle ani ziębi, ani grzeje, choć przyznać trzeba, że facet pasuje do chyba każdej roli), humor czasem czarny i zaskakujący - nie wiem czemu rozbawiło mnie, gdy zorientowałem się, że to co Cole Wilson obgryza w jednej scenie, to ludzka ręka ;). Ogólnie film bardzo przypadł mi do gustu.