Niektórzy piszą, że ten film to czysta metafizyka. Nigdy nie postrzegałam Jarmuscha jako badacza metafizyki, raczej lubił obserwować ludzi, ciepło, ironicznie, wnikliwie, z humorem. A tutaj Wiliam Blake wchodzi w świat poezji (liryka listu gończego albo pisanie wierszy krwią, no, no :) ) oraz wpada w łapska mrocznego fatum, które kieruje go nieuchronnie w pewną stronę.
O co chodzi w tym filmie?