PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=124098}
7,6 223 tys. ocen
7,6 10 1 223258
7,8 65 krytyków
Wesele
powrót do forum filmu Wesele

Nie rozumiem akcji z przebijaniem numerów auta. Z filmu dowiadujemy się, że właścicielem auta jest Gert Muller. Styś jest zdziwiony tym faktem, więc rozumiem, że Wojnar na umowie kupna/sprzedaży w miejscu "sprzedający" ma inne nazwisko. Czyli auto zostało skradzione z ulicy w Niemczech. Czy w takim przypadku było możliwe przerysowanie TT-tki? Przyjmijmy, że numery przebili perfekcyjnie, a nie tak jak to pokazano, za pomocą szlifierki i dwóch uderzeń młotka. Przecież nawet jeśli mieli jakąś rejestrację i pasujący do niej dowód rejestracyjny, to mało prawdopodobne by był to dowód jakiejś TT-tki z nazwiskiem Wojnar i dwiema ósemkami w numerze nadwozia. Czy zatem tak przerysowany samochód miałby szanse przejść szczegółowy przegląd rejestracyjny czy kontrolę policyjną? Co w tym przypadku oznacza poxipol, kwas, znamionowa?
I druga sprawa. Wojnar może i zna nazwisko szwagra księdza, ale o ile pamiętam, nazwiska faktycznego pośrednika nie poznaje. Jakie zatem namiary daje Stysiowi do sprawdzenia? Przecież Wojnar zna tylko numer telefonu pośrednika.

dudi82

Wpisali do pustego blankietu pasujące dane.

Na akcie darowizny było nazwisko słupa.

ocenił(a) film na 9
Jordan66

Jakiego blankietu? Umowy kupna sprzedaży? Chodzi o to, że z dowodu pasującego do rejestracji spisali gościa, który niby jest sprzedawcą, tak? No ok, ale co marką i modelem auta i z numerami nadwozia? Przecież to pasować nie mogło.

dudi82

Zostały kwity z akcji spod Sanoka + rejestracje - wpisali numery przebitego audi i wszystko gra.

ocenił(a) film na 9
Jordan66

Ale konkretnie, jakie kwity??? Urząd nie wyda nowego dowodu tylko na podstawie jakiś kwitów. Są chyba jeszcze potrzebne jakieś papiery z Niemiec. Poza tym skoro policja była w stanie sprawdzić do kogo należy auto, to pewnie urząd wydający dowód też. Według mnie to się nie może udać.

dudi82

Pewnie to była jakaś akcja z dziuplą złodziei samochodów gdzie przebijali numery i puste blankiety dowodów rejestracyjnych posiadali. Urząd żadnego dowodu nie wydał więc o niczym nie wiedział.

ocenił(a) film na 9
Jordan66

Ale dowód rejestracyjny to nie jest jakiś ręcznie wypełniony świstek, tylko dokument z danymi wydrukowanymi komputerowo, pieczątkami i naklejką. Poza tym po co by przebijali numery skoro mogli wpisać dowolne dane w "kwity"?

dudi82

Wtedy to były wypisywane na maszynie. Po co przebijali ? Po numerach nadwozia można dojść że samochód kradziony bo będzie w bazie.

ocenił(a) film na 9
Jordan66

Ale sam dowód nie wystarczy. Przebitych numerów w bazie może nie być i to dla urzędnika czy policjanta oznacza jedno. A jeśli nawet przebite numery w bazie by były, to należałyby do innego auta innego właściciela. Przy byle przeglądzie okresowym wyjdzie wszystko na jaw.
Taki manewr to może przejść tylko wtedy, gdy mamy dostęp do bazy i możemy autu zrobić nową kartotekę od A do Z. Samo przebicie numerów w szopie nic nie daje. Nadal autem można jeździć tylko tak, jak powiedział Styś, "po lesie".

dudi82

Wtedy jeszcze takich baz nie było żeby raz dwa sprawdzić. Jedynie szukali w rejestrze skradzionych - a audi z fałszywymi numerami już nie figurowało tylko z oryginalnymi.

użytkownik usunięty
dudi82

A czemu pytasz? Sprowadziłeś auto z Niemiec? :D

ocenił(a) film na 9

Nie, po prostu jestem ciekaw czy jakimś cudem byłoby to możliwe. Samo przebicie numerów tak, ale autem i tak cieszyłbym się do pierwszej skrupulatnej kontroli drogowej czy przeglądu.