To co jest urzekające w tym filmie to jego nadzwyczajna prostota. Żadnych szalonych zwrotów akcji, żadnych udziwnień ani prób zaskoczenia widza. Historia płynie swoim tempem, czas zmienia bohaterów, a wszystko to udało się uwiecznić na ekranie w sposób nie pozbawiony głębszych uczuć. To taka pokorna opowieść o przełamywaniu barier i ludzkiej niechęci oraz o narodzinach prawdziwej przyjaźni opartej na cieple i życzliwości. Łatwo jest się wsłuchać i wtopić w rytm filmu, co jest niewątpliwie wynikiem bardzo dobrej reżyserii i doskonałego aktorstwa (Jessica Tandy i Morgan Freeman). Muzyka autorstwa Zimmera jest wykwintnym dopełnieniem całości.
Masz absolutną rację. Niektórzy naprzykład mogliby się totalnie zanudzić oglądając ten film, ale to zależy od widza i jego wrażliwości. Ja sądzę, że DMD tworzy cudowną i nieprzeciętną atmosferę i przekazuje wnikliwe treści. Ja po prostu uwielbiam filmy, które odstają od naszych codziennych standardów i nad którymi trzeba się zastanowić.