Jeśli chodzi o kwestię segregacji rasowej, to już mu bliżej do historycznego niż antyrasistowskiego. Tak wyglądało amerykańskie społeczeństwo w tamtych czasach. Według mnie, Pani Daisy jest tu o bardzo dobrym przykładem - mimo tego, że jawnie przeciwstawia się segregacji, to prawie do końca filmu odnosiłem wrażenie, że ma się za (co najmniej) nieco lepszą od Hoke'a.
A co do przekazu - nie każdy film musi mieć porywającą akcję, żeby przekazywać ciekawą historię. Ale oczywiście jak kto lubi :)

"mimo tego, że jawnie przeciwstawia się segregacji, to prawie do końca filmu odnosiłem wrażenie, że ma się za (co najmniej) nieco lepszą od Hoke'a."

Ona była bardzo przeciwna Hoke'owi, to syn ją musiał namówić żeby skorzystała z usług szofera... Tylko z czasem przyzwyczaiła się - i zaprzyjaźniła z prostym, dobrym człowiekiem. To że uważała się za lepszą to logiczne - była bogatą damą, a on jej służącym - w dodatku czarnym. Choć kwestie rasowe są o tyle dalej posunięte, że ona jest żydówką, czego policjanci ich zatrzymujący nie omieszkali się skomentować.

[SPOILERY]
Antyrasistowski tak, ale gdzie Ty tu widzisz podtekst rasistowski?! Film jest o uprzedzeniach nie tylko w tamtych czasach (jest to rodzaj formy), tolerancji i o tym, że czasem wydającym się "tylko prostym" (a tak naprawdę mniej skomplikowanie podchodzącym do życia) człowiekiem mogą kierować wyższe morale, niż tymi, których uważamy za naszych prawdziwych przyjaciół. Nagrodom może się nie dziwię, ale Twojemu podejściu już tak :D

Nie obdarowała go "łaskawie". Ona uważała się za osobę bardzo tolerancyjną i przeciwną segregacji, ale w praktyce była pełna stereotypów. Dopiero Hoke swoim bezpośrednim podejściem i śmiałymi odpowiedziami uświadomił jej, że powinna zmienić swój sposób myślenia. Całość jej zachowań podsumowało jeszcze kazanie Martina Luthera Kinga. Wtedy zdała sobie sprawę ze swoich błędów.

Myślę, że ten film ma dużo więcej przesłań niż "antyrasistowskie". Jeśli ktoś tego nie zarejestrował polecam obejrzeć film jeszcze raz :)

Nie dziw się nagrodom, film jest o murzynach i żydach więc nagrody musiał siłą rzeczy dostać. Jest to film bardzo dobry, wzruszający i poruszający ciekawą tematykę jednak sprytem reżysera było uderzenie w tony które w Hollywood nie mogą obejść się bez uhonorowania Oscarem.

Wnikliwie i nie bez racji.