Najpoważniejsze zarzuty dotyczą:
1. braku bohatera, z którym można się identyfikować (Dillinger jest przestępcą, który ma się za "lepszego" od reszty społeczeństwa i jest aroganckim bubkiem) ; w filmach takich jak np w Amerykański gangster, Chłopcy z ferajny, Casino, Wściekłe psy czy Bonnie i Clyde przestępcy budzą naszą sympatię
2. nudnych i dłużacych się scen (scenariusz to najsłabszy punkt całego filmu)
3. słabego montażu (szczególnie kuleje w scenach strzelaniny w leśnym domku)
4. kamery cyfrowej, która powoduje bardzo teatralny odbiór filmu (jak w teatrze tv)
5. powodów jakie stały za powstaniem tego filmu... ja ich nie znalazłem; historia miłosna banalnie potraktowana, przestępca i policjanci - których nie dało się polubić
Ogólna ocena filmu: 3,5/10
Mi osobiście się ten film nie podobał i gdyby nie Johnny to byłby totalnym niewypałem. Fabuła jest dosyć ciekawa i można było tą historię zdecydowanie lepiej zrealizować(przynajmniej w moim odczuciu). Jeśli ktoś jeszcze nie widział tego filmu, to niech poczeka aż będzie na DVD...
Myślę, że napisałby to z mniejszą ilością błędów ortograficznych, odpowiednią ilością znaków interpunkcyjnych oraz o stokroć bardziej wyszukanym sarkazmem, po którym nawet taki 'tfardziel' jak Ty przez następne sto lat myślałby nad riposta i niestety, nigdy jej nie znalazł.
nie myśla, założyciel tematu nie myśli nie odczówa, to po prostu kolejny prostak którego kina należy uczyć, koniec kropka :)
Podpisuje sie pod autorem tematu. Jest to nieudany film gangsterski, ktorego jedynym plusem jest gra aktorska.
mieszko to jakiś freak, z debilami nie mającymi zielonego pojęcia o kinie nie będę dyskutował...
chłopcze obejrzyj sobie klasykę kina a dopiero potem dyskutuj o wartości współczesnego kina... miernotom takim jak ty wydaje się, że mają monopol na rację... o tobie świadczy język jakiego używasz i błędy jakie robisz... naucz się pisać i myśleć logicznie, to wtedy może będzie można z tobą porozmawiać o kinie
niedorosłeś do tego by zabierać głos na tym forum, palancie !!!
o widzę ze brak argumentów, sprawia że chwytasz po kamienie ;)
boję sie wiedzieć co taki człowiek, ma na myśli pisząc klasyka!
Pan Li, weź bądź tak uprzeyjmy bo jeszcze nie byłeś, i wymień kilka filmów osadzonych w czasach wiktoriańskich ... tylko nie idź na łatwiznę.
hahaha...
W którym momencie napisałem, że widziałem 25 filmów?
Lecz się... myślę, że ok. 3000 filmów to bardziej prawopodobne.
Czasy wiktoriańskie są mi bardzo dobrze znane, bo interesuję się historią, więc znów chybiony zarzut; a temat Kuby Rozpruwacza jest jednym z moich ulubionych motywów w kinie - widziałem po prostu lepsze wersje tej historii.
Polański ma na koncie o wiele lepsze filmy, które umieściłem w moich ulubionych np. Chinatown, Dziecko Rosemary i Pianista; Dziewiąte wrota są naiwną bajeczką, nie przeczę z klimatem, ale mało wciągającym.
Ty jesteś zboczeńcem, bo dla Ciebie każdy film z Deppem, to powód do "spuszczania się"... pewnie bardzo Ci się ten aktor podoba :) hahahaha
to ty jesteś jakmiś dziwakiem, pewno nawet nie wiesz ale w Z pikła Rodem zabójstwa dziwek były pokazane identyko jak wtedy gdy Kuba je zoperował ... hipoteza na temat kto mógł być Kubą + portret uzależnionego od opim i innych odurzających jasnowidza, które na końcu filmu przedawkowuje, wg ciebie słaba, to tak samo jak w przypadku Blow, gdzie Johnny jako narkotykowy król również nie przypadł ci do gustu, ogólnie kino spod znaku narkotyków (Las vegas Parano) no nie leży ci, zawsze zastanawiałem się jak wygląda ta kościelna policja, i chyba juz wiem o co chodzi >:)
słuchaj, wśród ocenionych masz nie wiecej niż kilkadziesiąt 40 maks filmów, z czego prawie wszyskie z Deppem, i to ja się spuszczam? oglądałeś wszyskie filmy z jednym aktorem? czy je tylko oceniłeś? a średnia ich u ciebie to 5 i kilka komedyjek romantycznych jak Czekolada na 7, co jest z tobą facet spudniczka uwiewa?
9 wrota to jakby literacka pogoń za diabłem, faust by się zachwycił niestety Pan Li uważa to go za słaby, ... powiedz mi, jesteś tym hipokrytą czy go tylko udajesz?
Gdyby nie było tak pokazane jak rzeczywiście Kuba się z nimi rozprawił, to film miałby jeszcze gorszą notę niż mu dałem.
Co do Watykanu to mam go głęboko w dupie, podobnie jak całą instytucję kościoła i chrześcijańskimi bredniami.
Nie mam czasu by wszystkie filmy na tym portalu oceniać bo jak pisałem widziałem ich ok. 3000. Nie mniej jednak każdy film oceniam po obejrzeniu, ale nie muszę tego wpisywać na portal.
Deppa oceniłem, bo byłem ciekawy ile z nim filmów obejrzałem.Zrobiłem to przy okazji dyskusji o jego szansach na Oskara. Mógłbym tak zrobić z każdym aktorem, aktorką i reżyserem, ale nie mam na to czasu. Jego aktorstwo nie jest mi obce, jak widać.
Jestem bardziej krytyczny niż przeciętny widz (w domyśle mieszko). Ale to nie powód żeby na forum o Wrogach publicznych wybiegać poza temat dyskusji. Nie masz argumentów!!!
Krytycy filmowi również nie zachwycają się tym filmem, no ale jakiś małotata wykupił sobie monopol na rację i choć nie umie tego uzasadnić, z chęcią poobraża tych, którzy mają odmienne od jego widzimisię zdanie.
Żenada zbliżona do poziomu filmów którymi się podniecasz !!!
No Paaanie Li ale 3.5/10 nie przystoi,no na taka ocene zasługuje no np....o Transformers,albo jakis słaby akcyjniak.A po drugie nie "przywiązałeś" sie emocjonalnie do głównego bohatera a jak bys oglądał film o Stalinie albo Hitlerze to z tego powodu też by był słaby?
Gdybym oglądał film o Stalinie albo Hitlerze to oczekiwałbym podobnie jak w tym przypadku równowagi w postaci pozytywnego bohatera. To nie są jakieś moje widzimisie ale podstawowa wiedza "scenariuszopisarstwa". W tym filmie 2 antagoniści - Dillinger i Purvis zostali tak nieumiejętnie nakreśleni, że ani nie polubiłem Deppa, ani Bacona, a gdzie tu mówić o identyfikacji z bohaterem. Brak też ewolucji postaci - kolejna dość ważna cecha dobrego scenariusza.
Transformers 2 oceniłem na 2/10, więc Wrogowie są dla mnie lepszym filmem. Co prawda na Transformersach też się wynudziłem, ale efekty były niezłe. Fabuła była jeszcze mniej interesująca i logiczna niż we Wrogach.
To że większość z Was winduje swoje oceny bez opamiętania to już Wasz problem, ja nie szastam 10 i 9.
aha, czyli najlepiej żeby w filmie o Hitlerze, po drugiej stronie barykady stał np. papież? oczywiście dla twojej chorej równowagi, masz facet poczucie humoru, zobacz sobie Upadek, zobaczysz tam dla równowagi jaki Hitler był dobroduszny przy swoim podwładnym Josephie Goebbelsie ;)
Pan_Li, w filmach Manna to jest świetne, ze zwykle zestawia postacie charakterami, Dillinger zły - dobry, Pruvis Dobry - zły, obydwoje zabijali ludzi, dzieliła ich strona i charyzma ... bo Dillinger mimo że był Bad Guy to umiał wyjść do ludzi, był medialny, ... często żartował, za to Pruvis, ledwo potrafił wykrztuśić z siebię parę słów, i to było pokazne w filmie. ... wiesz, nie pisz mi lepiej jak wystawiasz oceny, bo widziałem jak np, Rozpustnikowi dałeś nisko, biografia angielskiego wieszcza, takigo prawie Mickiewicza - Johna Wilmota, to prawie teatr, aktorstwo, teksty na najwyższym pozimie, ale pewno znowu słaby scenariusz? co? ty wogóle znasz inne oceny niż 5 i 7? ... jeżeli rególarnie zanirzasz je to chyba cos nie tak, nie sądzisz?
a po co zaraz papież... przecież to też zły charakter (przynajmniej jak dla mnie)
otóż drogi mieszko film Upadek widziałem i dla chorej równowagi całkiem zrównoważony scenarzysta wprowadził w nim postać sekretarki Hitlera, z której perspektywy oglądamy Furera; film oczywiście nie był pozbawiony wad, a główną było przedstawienie Hitlera jako zmęczonego człowieka, który mógł nawet wzbudzić chwilowe współczucie... no ale Upadek był lepszy niż Wrogowie
gdybyś nie był takim ignorantem to może zwróciłbyś uwagę, że jestem autorem recenzji filmu Manna "Zakładnik", w której podkreślałem innowacyjność tego filmu i chwaliłem reżysera itp.
Rozpustnik (och znów ten Depp, widać masz chrapkę na tego kolesia) mój drogi adwerarzu był fatalnie zrealizowanym filmem od strony wizualnej, masakryczne ziarno i przydługi scenariusz; to że to biografia wieszcza angielskiego nie jest usprawiedliwieniem do podnoszenia oceny
nie zaniżam regularnie ocen (tak to się ortograficznie poprawnie pisze) ja po prostu i regularnie nie podwyższam, jak to ma w zwyczaju większość na tym portalu; efekt jest taki że gówniane filmy jak np. Transformers 2 mają notę wyższą niż arcydzieła kian
Pan_Li akurat zakładnik z tych filmów Manna, z tych ostatnich niestety zaopatrzony w najsłabszy scenaiusz był, wiesz za dużo zbiegów okoliczności, i mimo niezłej śmierci Vincenta, czarna para biegnąca w kierunku wschodzącego słońca? to takie zyt pokrzepiające zakoczenie nie sądzisz? wiesz, lubię ten film za kilka pięknych dialogów, i scen oprawionych w miasto, i za muzykę i Toma w jednej z lepszych ról, ale sama postać Maxsa, i jej przemiania - widziałeś to? tego się nie da przełknąć nawet, i z całym szacunkiem dla Pana Jamie Foxx, słaby z niego aktorzyna ;)
Upadek słabo pamiętam, być moze ta sekretarka Alfa była równoważnikiem, w pamięci zapadła mi scena trucia dzieci Goebbelsa ...
wracając jeszcze do zdjęć w Rozpustniku, nie wiem czy wiesz, ale operator inspirował się obrazami z tamtej epoki, a ziarno błony filmowej to raczej rarytas w czasach pikseli, także tutaj masz podobnie spatrzone zdanie jak i w przypadku zdjęć do Wrogów Publicznych, ... ja tam na Rozpustniku koncentrowałem się na tekście i grze aktorskiej, która była wręcz teatralna, i jeżeli Depp w jakiejś roli oprócz Thompson S.Huntera z Las Vegas zasłużył na nominację, to własnie jako John Wilmot .. czy mogę jeszcze zapytać jakim cudem taki zatwardziały krytyk ocenia Przypadek Benjamina Buttona tak wysoko? przecież ten film podobnie jak Australia, to mega kicz. Taki aż wylizany do granic przyzwoitości, to czysty plastik, najgorszy w całej karierze Finshera film, i plama na dorobku Pitt. Po prostu, film bez sensu - w pamięci pozostaje jedynie jako widokówka,
p.s rola Dillingera jest zupełnie inna niż Lucasa, Frank miał więcej czasu, zeby zyskać zaufanie widza, pozatym na końcu przechodzi na dobrą stronę, a Dillinger zostaje do końca jako Bad Guy z szelmowskim uśmiechem >:)
Jammie Foxx jest świetnym aktorem.
Obejrzyj jeszcze raz Upadek, a się przekonasz, że mam rację.
Ja nie kupuję takiego niechlujstwa. Film powinien być dopieszczony pod względem kadrów. Mam do tego prawo by ocenić czy to mi się podoba, czy nie... Podobnie jest z ostatnim filmem mojego ulubionego Lyncha - Inland Empire byłoby lepszym filmem co najmniej o 1 gwiazdkę, gdyby David nakręcił jak kadry z Mulholland Drive czy Zagubionej autostrady.
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona to piękna historia miłosna o niemożliwym uczuciu, pięknie sfilmowana; choć nie pozbawiona wad - stąd nie dostał on, podobnie jak Australia - noty wyższej niż 7/10. Pitt zagrał beznadziejnie, zgadzam się z tą opinią, nie powinien być nominowany za tę rolę.
Nie ma jednak sensu deliberować nad innymi filmami i powodami dlaczego daję takie, a nie inne oceny... bo równie dobrze mógłbym wyłuskać jakiś tytuł, który Tobie się podoba i w mojej ocenie ma znacznie zawyżoną notę...
A tak swoją drogą to nie wiem czy zauważyłeś ale ja oceniłem aż 504 filmy. Dodałem oceny wszystkim swoim ulubionym filmom... Gdybym miał czas to pewnie ocenił bym jeszcze setki kolejnych
Pan_Li Jammie Foxx to mało charyzmatyczny aktor, moze uzdolniony wszech - bo wokalnie i aktorsko, ale siedzi w jednej małej szófladce z kilkoma rolami, ... owszem moze nieźle zagrał Raya, czy tam w Alim (młody łysiejący), ale w Zakładniku, był niewyraźny, na siłę sprawiał wrażenie człowieka ubezwłasnowolnionego, - poszedł z zabójcą do knajpy na drinka!!!!! ... Tomek miał cały czas nad nim przewagę psychiczną, fizyczną, nie rozumiem skąd ta nagła przemiana z cykora w odważnego? zaznaczam ze ten film, bardzo lubię, po prostu kilka rzeczy w nim mnie drazni, ...
Inland Empire, uważam również za najgorzej oprawiony w zdjęcia z całej Trylogii - Lost Highway i Mulholland Drive, a wszystkie 3 mają wspolny mianownik w postaci ludzi z branży filmowej ;), a Inland jest najbardziej czytelny (świetne króliki) .. nie porównał bym jednak tych zdjeć z Wrogami, w Inland te zdjęcia były amatorskie, we Wrogach sprawiają w kilku scenach takie wrażenie, ale ogólnie są bardzo dobre, świetnie naświetlone, idealny balans panuje.
Ciekawy przypadek wywołał we mnie mdłości, Button nic nie robił, kompletnie nic, jego życie to pokaz slidów, minięcie się z ukochaną było pokazane bezpłciowo - pewno za sprawą fatalnego duetu Pitt - Blanchette, sama fabuła nie wiem czemu miała służyć, ale była po prostu nielogiczna, - skoro urodził się starcem i młodniał z zewnątrz, powinien się sypać od wewnątrz, organy powinny mu się starzeć, zęby zcierać itd ... nic z tego, poza tym pół roku wcześniej Coppola nakręcił obraz "Młodość stulatka" - film o bardzo podobnej tematyce, film który przeszedł bez eha, z Timem Roth w roli głównej... i czytałem dosyć dobre jego recenzję, także ... pewno warto by było dla samego porównania,
też nie sądze by był sens, gdybania na temat np. taki - dlaczego dałeś Las Vegas Parano 3? pewno dla Ciebie był to bełkot, a to świetny na podstawie artykułu, film ;) .. no nie ważne, gusta gusta różne, przecież
p.s to z ocenami to dla Ciebie coś w rodzaju kto ma dłuższego?
oceniłem 670 filmów :D
Nie zgadzam się z Twoją opinią na temat Foxx'a, ale masz prawo mieć inne zdanie.
Inland nie jest częścią jakiejś trylogii, nie próbuj nadinterpretować pomysłów Lyncha - to dość częste wśród ludzi; moim zdaniem jest najmniej czytelny - ale oczywiście nie dla mnie; swoją drogą zapraszam na forum o tym filmie - ciekawe jak Ty go zrozumiałeś: http://www.filmweb.pl/topic/682651/Co+zrozumieli%C5%9Bcie+w+%22Inland+Empire%22. html
Jeśli chodzi o warstwę wizualną w Inland Empire to była niedbała w podobnym stopniu jak w Rozpustniku (przynajmniej dla mnie), choć słusznie skorelowałeś przywołanie przeze mnie Inland z Wrogami, bo Lynch też używał kamery cyfrowej.
Dla mnie najbardziej denerwującym wątkiem w Buttonie była umierająca i charcząca Cate Blanchette (te sceny przerywające całą opowieść były irytujące) oraz nie grający ale "wyglądający" Pitt. Fabuła była logiczna - fizycznie Button młodniał (na początku miał zniszczone zęby, starczy wzrok, pomarszczone ciało; natomiast z upływem czasu jego ciało młodniało) a mentalnie się starzał ( na początku nie potrafił mówić, uczył się zachowań itd a na końcu mimo, że wyglądał jak nastolatek cierpiał na starczą demencję, zapominał kim była Cate itd).
Film Coppoli był ciekawy, choć jego zakończenie jest trochę naciągane... obejrzyj sobie; to zupełnie dwa inne filmy. Roth spisał się w tej roli wyśmienicie.
Las Vegas Parano to rzeczywiście dla mnie bełkot, nigdy nie pociągały mnie narkotyki... osoby które z nimi eksperymentowały są nim zachwycone, ale to dla mnie nie jest wystarczający powód by się filmem zachwycać. Równie dobrze można by nakręcić film o obdzieraniu ze skóry i będą się nim głównie podniecać sadyści.
Nic podobnego, mam wystarczająco długiego, nie chciałbym by był dłuższy... Ale zarzuciłeś mi że oceniłem 25 filmów, podczas gdy ta liczba jest wielokrotnie wyższa.
"W którym momencie napisałem, że widziałem 25 filmów?
Lecz się... myślę, że ok. 3000 filmów to bardziej prawopodobne. "
Dzieląc przez 365 dni, filmy oglądałbyś nieprzerwanie przez 16 lat. To raczej choroba, niż bycie kinowym znawcą.
Mi jakoś wyszło, że 8 lat... nie wiem z jakiego kalkulatora korzystasz... Ponieważ mam 32 lata a kinem interesuję się od 18 lat i biorąc pod uwagę, że czasem zdarzy mi się obejrzeć 2 filmy dziennie... to dość prawdopodobne że widziałem ok. 3000 filmów.
Zapewniam, że to nie jest choroba, a po prostu największa pasja mojego życia. Nie tylko wypełnia mi czas wolny, ale również zawodowy.
Akurat John Dillinger we "Wrogach publicznych" wzbudził moją większą sympatię niż Frank Lucas w "American Gangster".
"ani nie polubiłem Deppa, ani Bacona"
Mam nadzieję, że to przypadkowa pomyłka;)
A że tak zacząłem o "American Gangster", to podobał mi się bardziej od "Wrogów". Tylko bohater nie przypadł mi do gustu, ale to w sumie nic, bo za to postać Crowe'a wzbudziła moją sympatię.
I poniekąd masz rację. Bohaterowie (poza Dillingerem) byli "słabo nakreśleni", nawet Purvis. Ale to moim zdaniem efekt tego, że Mann skupił się na zgodności z faktami i przez to słabiej wygląda sprawa z postaciami.
'a po co zaraz papież... przecież to też zły charakter (przynajmniej jak dla mnie)"
A co masz do papieża?
co prawda to nie jest miejsce na tego typu zwierzenia... ale mam poważne zastrzeżenia do tej instytucji
Papieżowi też mam dużo do zarzucenia to przynajmniej w tym się rozumiemy może, ale w ocenie filmu nie ;)
pewnie nie tylko w przypadku tego filmu... jak to mówią "są gusta i guściki","o gustach się nie dyskutuje"
ale skupianie się na zgodności z faktami nie powinno przesłaniać poprawnego warsztatu scenariuszowego, w tym filmie popełniono ogromny błąd w rysunku postaci
1. Gadanie... ja się całkowicie trzymałam Dillingera - się z nim identyfikowałam jak ładnie tego słowa użyłeś. Był jaki był, ale ja oglądając film miałam do niego słabość jako do POSTACI, nie aktora (to poniekąd swoją drogą).
2. Tutaj nie neguje, każdy ma swoje zdanie. Ja się strasznie wciągnęłam.
3. Bez komentarza.
4. Właśnie taki był zamysł z tą kamerą...
5. A jakie stały za powstaniem innych filmów? Opowiedziana pokrótce historia J. Dillingera - jest ok. Mnie się osobiście bardzo podobała (przyznaję bez bicia) historia miłosna banalnie potraktowana. W końcu nie mieliśmy tu mieć żadnego romansidła, a film gangsterki/akcji. Poza tym w przedstawiony sposób widzieliśmy charakter głównego bohatera - jego "zdobycie" ukochanej, później jego reakcję na dalsze wydarzenia...
9/10
Dla mnie Dillinger przedstawiony przez Mann'a był tak neutralną postacią, że w pewnym momencie już się nie mogłem doczekać kiedy tego kolesia zabiją. Zero charyzmy, kiepskie podejście do kobiet... Równie bezpłciowy był jego antagonista. Zero emocji, z ekranu wiało chłodem... tak skutecznie, że w czasie mojego seansu z kina zaczęli wychodzić ludzie. Ja wytrzymałem do końca, prawie przysypiając... no ale na szczęście w pewnym momencie burel-mama została przyparta przez policjantów do muru i wtedy powrócił mój zapał by dotrwać do końca filmu, bo w perspektywie było schwytanie lub zabicie Dillingera.
mieszko, chłopie, ogarnij się, to tak na starcie. Po ilości ocen nie stwierdzisz kto ile filmów oglądał. Po drugie każdy ma własny gust, zasada tak stara, jak świat, i tego nie zmienisz, choćbyś miał na uszach stanąć i rzęsami tornado wywołać. Skoro Pan_Li się film nie spodobał, to uszanuj to, bo ma do tego prawo. Być może zrealizowany inaczej, mniej dokumentalistycznie mógłby zaistnieć u niego, nie wiem, nie wyrokuję, nic mi do tego. Ja wyszedłem z kina zadowolony, był to niezły kawałek gangsterskiego kina, z dokumentalistycznym podejściem zgrywał się świetnie, miałem wrażenie jakbym oglądał sprawozdanie z życia Dillingera.
kamil_chrzanowski, nie czytałeś całego tematu, to poroszę nie zabieraj głosu, nie czepiam się Pana_Li ze widziałem więcej filmów, po prostu ta anegdota wyszła sama z siebie ;P ...
Czytałem cały temat, i czytałem twoje dowalanie się do ilości ocenionych filmów z której miało wynikać małe doświadczenie kinowe. I nie wciskaj kitu mnie i innym użytkownikom, bo to jest czarno na białym. Strona i profil nie odzwierciedli rzeczywistości, bo ja również nie mam chęci i wolnego czasu aby ocenić obejrzane przeze mnie filmy, dlatego ograniczam się do oceniania nowych produkcji świeżo po obejrzeniu, lub ewentualnie po powtórnym obejrzeniu czegoś starszego.
chcialo ci się czytać? <:P ....
chodziło mi o to, ze Pan_Li powiedział coś w stylu że ocenił ulubione filmy - wiec skoro im zanirzył w stosunku do ich średniej, i to o kilka oczek - to chyba niedokońca ulubione ;P
chyba masz problem z odczytywaniem czyiś zdań i intencji, moje ulubione filmy mają oceny od 8 do 10... wcześniej wiele z nich nie miało oceny i dlatego średnia moich ocen wyglądała inaczej niż w tej chwili :)
nawiazujac do punktu 1. oraz 5. stwierdzam iz osoba ktora stworzyla temat pt "nieudany film gangsterski" nie ma zielonego pojecia o zyciu i zachowaniu przestepcy; gangstera... fakt dillinger byl aroganckim przestepca, lecz wydaje mi sie ze depp zagral to idealnie.. dajmy na przyklad; wchodzac na komisariat (bedac szukanym) ogladac swoje zdjecia... i bezczelnie zapytac policje jaki wynik w meczu... tupet jak cholera. wierzcie mi ze gangster pomoze nawet najwiekszemu wrogowi gdy ten przyjdzie i zapuka do jego drzwi o pomoc..co do punktu 5. prosze mi uwierzyc ze ulozony normalny facet nie dorowna uczuciowo gangsterowi... kto sie zna ten wie ;] film obejrzony 2 razy i 100% zadowolenia.. film godny oscara!
również nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Dillinger nie wzbudzał sympatii. Wydaje mi się, że dużo zależy od nastawienia. Mi postać głównego bohatera bardzo imponowała w kontaktach z Billie. Mojej dziewczynie, która była ze mną na seansie zapewne też, gdyż zauważyłem łzę w Jej oku gdy Dillinger ginie po wyjściu z kina. Film na długo zostanie w mojej pamięci...
Sory za spojler. Tak to moja pierwsza odpowiedź, ale czy to ma znaczenie.
Na temat filmu: co do kamery cyfrowej również się nie zgadzami. Czasami nie coś jakby nie grało, ale ogólnie dobrze to wyszło. Częściej 25 klatek przeszkadzało mi w "Zakładniku".
Być może dlatego, że "Zakładnika" oglądałem na komputerze bardziej było to zauważalne i drażniące. Ogólnie film i tak był bardzo dobry.
Nie demonizujmy,wbrew pozorom oglądanie na monitorze np:19 cali,jest bardzo dobra ostrosć obrazu,oczywiście divix i koniecznie podłaczone pod jakąś "wieze"bo dzwiek z tych małych głośniczków komputerowych to jakaś masakra.
Inna sprawa na laptopie,obraz,dzwięk poniżej oczekiwań.
Zgadzam się z Panem Li niemal w całości - poza kwestią niepotrzebnego nakręcania dyskusji z Mieszkiem ;).
Uwaga, moja opinia zawiera spoilery.
Poważnie, wyszłam z kina zła. Spodziewałam się czarującego gangstera, któremu kasjerki same oddają pieniądze, który przy każdej okazji zbiera punkty u publiczności - jedyne, co dostałam, to konferencję prasową i stwierdzenie, że oto Dillinger jest popularny wśród gawiedzi. Za co go tak lubią, bo oddaje im drobne? Co tak związało go z Billie? Czy zakochanie wynikało z jego trybu życia (szybko i ryzykownie), czy też miała jakieś szczególne cechy? Niezrozumiałe jest też samobójstwo Purvisa. Coś tam niby świtało, że nie podoba mu się rozstrzeliwanie ludziom nerek, ale (ku mojemu ogromnemu zdziwieniu) wszystkie te przebłyski są raczej zasługą Bale'a niż scenariusza. I co się stało z jego szefem? Czy w tym filmie jakikolwiek wątek pokazano w całości?
Jeżeli reżyserowi zależało na dokumencie o Dillingerze, mógł go po prostu nakręcić :x.