nie trawie takich filmow. Chyba nie trawie w ogole tych wczesniejszych filmow Polańskiego o tych szalonych ludziach.
Widzialem Lokatora, i teraz ten film, ale normalnie Repulsion mnie nudził,
a muzyka denerwowała. Taka natarczywa, a inne kawałki nie melodyjne.
Zdjęcia co poniektore nawet ciekawe, ale koniec końców, film mi sie w ogole nie spodobal.
Jedyna ciekawa scena to ta koncowa gdy przyjeżdżają z wakacji.
Zdecydowanie jest to dla mnie film na raz
Wygląda na to, ze to nie moje kino...
ale to przeciez ludzie uznają co jest dobre a co nie. Czy ktos sie zachwycal obrazami picassa w jego czasach?
Czy tereaz tez sie zachwycaja?
Gdyby ktoś w tym samym stylu namalował obraz co picasso, powiedzial ze wlasnie zostal odnaleziony, i powiedzial ze to obraz picassa a nie kowalskiego, to wszyscy by sie na to rzucili. Gdyby jednak nie powiedzial ze to obraz picassa a przeciwnie - kowalskiego, to kto by sie takim obrazem zainteresował? NIKT.
Teraz wszystko rozbija sie o unikatowosc takowego dziela i ile jest warte na aukcji... Kasa, kasa, i jeszcze raz kasa...
A potem prestiż bo on jedyny ma taki obraz i moze sie nim chwalic przed znajomymi...
"To nie my sprawdzamy dobrą sztukę, to dobra sztuka sprawdza nas"
To zdanie jest, bądź co bądź, podchwytliwe...
z powyższego powodu
cholera... ucieło mi reszte wywodu...
no nic wkleje to co miałem skopiowane, bo nie chce mi sie tego znowu pisać
[...]
Na zakończenie tylko dodam, że słynne zdanie:
"De gustibus non disputandum est"
skądś się przecież wzięło...
Jeśli ty nie potrafisz przyjąć, że coś sie może komuś nie podobać, tylko stać przy swoim, że "ty wolisz masło i twój gust jest lepszy", no to cóż...
nie bede cie nawracał... swoje już powiedziałem
Tu nie chodzi o masło: chodzi o smak, rozum, serce, wiedzę i argumenty.
De gustibus non disputandum est"...
http://www.filmweb.pl/forum/PORTAL+FILMWEB.PL/%22O+gustach+si%C4%99+nie+dyskutuj e...%22+Czy+aby+na+pewno+Wielokrotnie+podczas,573931
oczywiście ze o smak, ale pośrednio. :P
Przecież nie jesz margaryny bo ma kwasy omega 6 (czy coś takiego) tylko jesz bo ci lepiej smakuje od masła. Taki masz gust.
Nie lubisz słodyczy, taki twój gust. Ja np. lubię słodycze, a chłopak mojej siostry nie lubi. I co ja mu na to poradze? Pytałem, czemu nie lubi słodyczy, to powiedział, że po prostu nie lubi. My z siostrą wcinamy a on nie :P :P
"argumenty."
I znowu te argumenty...
Nie... nie będę dalej odpisywał.
Czy podobnie jak do Picassa podchodzisz do malarstwa Velazqueza, rzeźb Michala Anioła, prozy Tołstoja?
Czyli: nie to ladne (czytaj: wartościowe) co ładne, ale to ładne, co się komu podoba?
po co ci te "bla bla bla bla"? skoro wierzysz w wyższe wartości- absoluty sztuki to argumenty przeczyły by ich wartości ;). Znowu nie czytałam kilku wcześniejszych postów, ale mam jedną radę: idź na filozofię, skończ te studia w wymiarze lat 5 i odechce ci się używać argumentów, bo wyjdą ci bokiem. Wszystko można uzasadnić i obalić (za wyjątkiem praw ontologicznych, ale te są kwestią podejścia empirycznego rozmówcy).
Cała estetyka wywodzi się z umysłów ludzi i wszystkich odbiorców nie można sprowadzić do jakiegoś uniwersum. Więc argumenty dalsze są zbędne.
PS: co mnie wcześniej rozbawiło: odnośnik obrażający grupę ma swoje genialne uzasadnienie- tylko jednostki których dotyczy są nim dotknięte, a jak ktoś ma trochę dystansu to nawet go nie tykają. A nie lubię personalnych dokuczeń wprost do kogoś :). Ostatnim razem nie miałam czasu, teraz wytłumaczyłam (bogowie... po co ja to w ogóle robię? chyba z sympatii ;))
No co Ty? A w jaki sposób Twoja osobista antypatia czy sympatia wpływa na artystyczną wartość literatury Tołstoja?
Dziwne masz argumenty. To, że ja dostrzegam te "wyższe wartości" wcale nie znaczy, że inni również je uznają (nie szukając daleko, Ty jesteś swietnym przykładem). I tu jest pole do dzialania, argumentowania. Naprawdę to takie trudne do pojęcia?
Co do P.S. - nie wiem, o czym piszesz i do którego wątku się odnosisz.
No i w ogóle: po co Ci te wszystkie bla-bla-bla-bla?
bla bla tyczy się dalszego gadania o tym samym :)
Srać na wyższe wartości. Każdy powinien mieć swoje. I tym brzydkim akcentem zakończę swe wypociny
Ja też jestem "relatywistą" - w tym znaczeniu, że sam decyduję, czy argumenty, z którymi się spotykam są sensowne i przekonujące czy też bzdurne i pozbawione podstaw logicznych. Adekwatnie reaguję. Natomiast sztywną konwencją bez wyjścia jest propozycja, aby wszystkie opinie i interpretacje (jakiekolwiek by nie były) traktować na równi.
no właśnie ;). Ale jak ci logicznie uzasadnić system który jest adekwatny do przypadku, a nie całości? ;)
Mój "system" jest właśnie adekwatny do każdego z przypadków z osobna, jest labilny i plastyczny - nie musisz mi go tłumaczyć. Twój odnosi się natomiast do całości i nie ma w nim wyjątków - każdy ma swoje zdanie i każde jest równo warte. I tego systemu na zdrowy rozum nie rozbieriosz.
Powtarzam: nie ma sensu dyskutować z relatywistami. Nie wiem, po co oni się uczą, po co czytają, oglądają filmy ani po co w ogóle otwierają usta. Jaki cel ma rozmowa, jeśli z miejsca się założy, że wszyscy mamy rację, a jakakolwiek sprzeczność w przyrodzie nie występuje? Po co, droga kult_urko, tak się wykłócasz z hauserem, skoro ma prawo mieć własny system i co więcej, jest on wart tyle samo, co Twój?
mi jego system nie przeszkadza, ale dokąd będzie pisał że się mylę, gdy się nie mylę. to popiszę. Poza tym do poniedziałku nie mam nic lepszego do roboty ;)
Poza tym: jak piszecie o tym co wam się na mój temat wydaje, to wy bardziej do tego modelu pasujecie niż ja :D.
Absolutnie uwzględniam (w ramach mojego "systemu") że "czyjś system ma jak mój".