Na pierwszy rzut oka wygląda tak, jakby to miał być kolejny film, w którym ważniejsza jest oprawa, a historia jest wydmuszką. Nic bardziej mylnego. "Wykopaliska" to cudowne kino - dopracowane pod względem technicznym, z pięknymi obrazami (te w pełnym słońcu nadal mam przed oczami!) i bardzo nastrojową muzyką, ale i sprawnie poprowadzoną historią.
Archeologia jest tu tylko przyczynkiem do opowieści o przemijaniu, o uniwersalnych wartościach, o życiu i o śmierci. Bardzo podobało mi się wprowadzenie do grona bohaterów Lomaxa, który jako jeden z nielicznych nie pojawia się na kartach historii, a tutaj sprawia, że II wojna światowa nie brzmi jedynie w audycjach, nie jest jedynie obrazem, a faktycznie wpływa na życie ludzi. Nie sądzę, że bez niego udałoby się osiągnąć taki efekt. Na uwagę zasługuje również Robert Pretty, który dla mnie jest takim symbolem radości, nadziei, wiary, które mają swoje granice. Bo o monologo-dialogach Fiennesa i Mulligan to nie trzeba nawet wspominać, klasa sama w sobie.
W ogóle się nie spodziewałam, że ten film zrobi na mnie takie wrażenie, da do myślenia i trafi do serca. Oczywiście pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, bo mamy do czynienia z melodramatem, ale jak on jest poprowadzony... oby więcej takich!
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=1IFjC_MjtTc