Znakomita brytyjska komedia. Właśnie: komedia. Tak więc gatunek uzasadnia rzekomą głupotę bohaterów, którzy swoją drogą wcale nie zachowywali się tak idiotycznie (patent z udawaniem zombiaków wart wypróbowania w sytuacji kryzysowej). Wspominasz o znanych motywach - ślepy by zobaczył, że twórcy znakomicie bawią się konwencją i horrorowymi kliszami. No ale odbiorca przyzwyczajony do amerykańskiego humoru okołoodbytniczego będzie zawiedziony. Rzekłam.
2/10 Mi tez film kompletnie nie przypadł do gustu, żarty nie śmieszą, a sam film wlecze się niemiłosiernie. To ja już wole ten amerykański humor doodbytniczy...
A ja bym powiedzial, że Twój Ace Ventura Zew Natury na Twojej stronie w top 10... to najlepszy komentarz ;d
:P Ace'a strasznie lubie fakt, ale z kolei np. Straszne Filmy mnie niezbyt śmieszą, a komedie z Nielsenem typu Naga Bron już wcale. Hmm, a niby wszystko to samo...
Do połowy niezłe ("Masz czerwoną plamę na koszuli" albo "Nie rozdaję drobnych" :-) potem coraz bardziej kijowo. Można oglądnąć, ale raz.
Dawno się tak nie uśmiałam. Świetny film. Zabawa konwencją filmów o zombie. To,że bohater na początku nie zauważa umarlaków, albo skacze po kanałach informacyjnych i ignoruje wszystkie newsy o zombie. Zabija, że już nie powiem o rzucaniu w zombiaki płytami z cennej kolekcji, wybrania pubu za najbezpieczniejsze miejsce na ziemi i uderzania przeciwników kijami od bilarda w rytm perkusji. Plus absurdalne zachowania, parę ciekawych montaży w stylu Guya Ritchiego, udawanie zombie i ciekawe zakończenie (chodzi o, że się wyrażę "zutylizowanie zombie", wtajemniczeni wiedzą), typowy brytyjski humor, nie dla idiotów. Świetna scena ze śpiewaniem po pijaku z zombie wykorzystanym jako bass. Film polecam miłośnikom zabawy gatunkiem. Kto szuka tu horroru, ten go nie znajdzie.