Gdbyscie mieli wybor wiecznego zycia, ktory bohater "wywiadu z wampirem" stalby sie Waszym towazyszem ?
po "wywiadzie z wampirem" - Luis, ale po "wampir Lestat" definitywnie Lestat - " książe łobuzów"
tjaaaaaaaa....
Przeraża mnie rozmowa w stylu "kogo będzie fajniej zabić".
Ogarnijcie się, kochani. Gdyby nawet wampiryzm istniał nie byłby żadnym usprawiedliwieniem do popełniania morderstw. A to że na ekranie widzicie przystojnego blondwłosego pyskacza, to wcale nie znaczy że na jego miejscu bylibyście szczęsliwi.
Pewnie na początku by się nie było szczęśliwym, a później to już zależy, kwestia przyzwyczajenia... Louis też się w końcu przyzwyczaja. Może nie do końca, ale jednak dietę zmienia (ze zwierząt na ludzi) ;p
Przy Lestacie samobójstwo? No co ty, już prędzej przy smęcącym Louisie, który jest wiecznie nieszczęśliwy... Przy Louisie to ja bym na pewno wpadła w depresje ^^
To ktos kto w sumie niezyje moze sie zabic?:P
W sumie co do postaci Armanda jeszcze nie doszlam, w sumie budzi jakies tam zainteresowanie, ale tez odpycha, przynajmniej mnie, jak narazie:P Jeszcze nie skonczylam czytac wszystkich czesci moze w "wampir Armand" bedzie jakeis fajne sprostowanie jego czynow :) sie zobaczy z czasem
co do zabijania? to chyba wrogow, cponow, handlaży bronia etc niepotrzebnego. zawsze mozna by sie w szpitalu zatrudnic chyba czy cos...nie wiem czy to by dzialolo taka krew z woreczka:P ale kto wie medycyna idzie do przodu :P
handlarzy' ta..ortografia nie jest moja mocna str:P i powatpiewam by kiedykolwiek mialo sie to zmienic, wiec z gory przepraszam za inne bledy tego typu :D
oczywiście że Lestat! Czytałem Kroniki Wampirów, oglądałem dwa filmy i dlatego wiem, że najlepszym wyborem byłby Lestat. Tom Cruise zagrał Go trochę dziwnie, robiąc z Niego potwora a w rzeczywistości (tej książkowej oczywiście:D) to wrażliwa osoba:)
Wyluzuj.
Czy nie zauwazasz, ze prowadzimy ta konwersacje dla zabawy?
'Co by bylo gdyby'.
Fajna rozrywka, no nie?
Wyluzuj.
Nasza konwersacje prowadzimy, ze tak powiem 'dla zabawy'.
Wiec nie trac czasu na zbedne komentarze ;*
Ja też bym zabijał tych, którzy byli dla mnie podli, zabijałbym jednego po drugim...ale bycie wampirem CAŁĄ WIECZNOŚĆ!! NUDA!!
Oj nie miej takiej pewności, Maratka. Lestat też próbował wyjść na słońce i wiadomo jak mu to wyszło... Jak już samobójstwo to lepiej wskoczyć w ogień. Moim zdaniem.
To zależy od wieku wampira, jego siły, etc. Pisklaki, jak to w "Kronikach" nazywają zostają spalone przez słońce w mig. Inaczej jest jednak z tymi starszymi. Ich zmiszczyć może tylko ogień. Dzięki słońcu mogą zapewnić sobie jedynie opaleniznę, zapewniającą idealny kamuflaż wśród śmiertelnych.
No cóż w "Kronikach" jestem dopiero na drugim tomie więc o tym jeszcze nie było ;]
Oczywiscie ze Lestat..
I Jesli o scislosc chodzi to nie byl on potworem bez uczuc. Zabijal zloczymcow i nigdy niewinnych. A Louis mial problemy z zabijaniem jako jedyny wampir i to wlasnie on byl jakis dziwny :D . Lestat odmowil kiedys nawet pomocy diablu jak widzial cierpienia dusz w szeolu( piekle)
Hmmm....Jeśli chodzi o towarzysza, to chyba raczej Louis. Bo Lestata, to ja bym się bała..... Ale w filmie zdecydowanie bardziej podobał mi sie Lestat. Był jakiś taki wyraźniejszy, bo Louis, to chodził i cały film płakał:D
Ja wybralam Louisa. Potrafil kochac prawdziwie i bardzo cierpial po stracie ukochanej Claudii. Lestat bylby dobry na chwile, dla dobrej zabawy lecz jako towarzysz w niesmiertelnosci Louis i tylko Louis.
A ja powiem tak.
Jeżeli miałbym wyboru dokonać po obejrzeniu połowy filmu to oczywiście: Lestst. Wydawał mi się silny, niewzruszony, bez skrupułów, charyzmatyczny, zorganizowany, inteligentny, awangardowy, bezkompromisowy.
Jednak scena pod koniec, w której widzimy Lestat'a siedzącego w starym, opuszczonym domu na fotelu uzmysłowiła mi jak samotną, pustą i bezsilną na swoje przeznaczenie osobą jest Lestat.
Tymczasem Louis jest jednostką aspołeczną :) w świecie wampirów, wybitną, oryginalną, romantyczną, pełną żywiołów i uczuć. Podoba mi się w nim to że nie zgadza się ze swoim przeznaczeniem, wiecznie poszukuje. A przede wszystkim inspiruje do bycia i trwania przy nim. Można powiedzieć, że Louis jest inspiracją i jedynym sensem w wieczności dla Lestat'a, Claudi, nawet Armand próbuje skorzystać na tej sile i nowej jakości.
Ja zrobiłbym tak. Najpierw poszalałbym z Lestat'em. A jak miałbym dość to z Louis'em szwendałbym się po świecie i od czasu do czasu zaszalałbym jak za starych dobrych czasów.
Jak dla mnie to strasznie trudne pytanie ... Louis jest taki słodki, ludzki, czuły i żądny wiedzy, natomiast dla Lestata liczy się tylko krew i życie wieczne ale nie jest tak słaby i melancholijny jak Louis... Mimo to wybrałabym Louisa.
"dla Lestata liczy się tylko krew i życie wieczne" no pod tym to bym w zyciu sie nie podpisala:P
może gdybyś przeczytała książkę Wywiad z wampirem to byś wiedziała, że Lestat nie bał się zabijać ludzi i nie miał z tego powodu jakiś wyrzutów sumienia on lubił być wampirem o to mi chodziło xD
tak sie skalda ze czytalam ksaizke WzW. a gdybys przeczytala Wampir Lestat wiedzialbys, ze zabijal tylko tzw zlych ludzi. A to ze nie bal sie zabijac i zaakceptowal to kim sie stal, to w sumie chyba dobrze dla niego :D
Zdecydowanie Louis. Bez urazy, ale Lestat, nie wydaje mi się zbyt inteligentną postacią. Poza tym "filozofia" Louisa byłaby mi znacznie bliższa. I wydaje mi się, że byłby zdecydowanie lepszym mentorem niż Lestat. Zresztą sam Louis w książce mówił, że Lestat niewiele go nauczył i że wiedział, że sam niektóre rzeczy musi zgłębić.
Lestat! Luis za dużo myślał i rozkminiał to wieczne życie, a tamten korzystał :)
Zdecydowanie Lestat. Bardzo mi się podoba jego podejście do świata i ten charakterek. Przy Lousie można by zanudzić się na śmierć. :P
to zalezy do czego ten towarzysz miałby byc?
na przyjaciela wybrałabym sobie Louisa, a na kochanka Lestata:)
wow!! większość za Lestatem.. :d a ja mówię: Louis.. :D
Ale mówię od razu ze nie czytałam ksiązek a w filmie jednak nie pokazali Lestata w najlepszym świetle :D
Ja bym bez wahania wybrała Lestata. Przynajmniej bym się nie nudziła ;) Louis jest jak dla mnie za nudny i za bardzo płaczkowaty.
Lestat Lestat Lestat !
Kocham jego podejscie do wampirzego życia i wogole.
Louis to taki meczennik. Z Lestatem może cieszyć się wiecznym zyciem i z niego korzystać ;)
Aaah do tego jest taki cudny...
No niby tak .Niby wampir to wampir.Ale wampira można zabić ! A po wampirzej egzystencji ,skazywać się na wieczne potępienie , bez żadnej nadziei lepszego jutra, to raczej nie chciałabym.
Jednak Louis zachował w sobie dużo z człowieka , zwłaszcza coś bardzo cennego - wrażliwość.Tu i teraz , to go męczy , ale pewnie miałby szansę na odkupienie gdyby w końcu zginął.Wolę Louisa.Co mi po tym , że parę setek lat beztrosko poszaleję , jak wieczność spędzę w męczarniach , bez żadnych szans na zmianę ?W końcu i Lestata ktoś "upoluje".
Jak przeczytasz Memnocha Diabła Anny Rice to się dowiesz, że po śmierci wcale nie musi być wieczne potępienie ;) I nie każdego wampira czeka potępienie, śmierć na "ołtarzu" w ramach wyższego dobra prowadzi do Światłości!
A wizja Lestata pijącego krew Mesjasza? i przewrotna relacja między Bogiem a Jego sługą Memnochem Diabłem?
Wolałem, kiedy wampiry wierzyły w to, że świat rządzi się swoimi prawami. A teraz nie dość, że wierzą w Boga to jeszcze zabijają się w imię większej idei.
Lestat ^^
Louis naprawdę mógłby mnie zamęczyć odgrywaniem męczennika ( jak ktoś to powiedział wcześniej ) . Z Lestatem to przynajmniej można się zabawić , wręcz go podziwiam
Luis bardziej podoba mi się jako główny bohater. Jak czytam kolejne części kronik, to czegoś mi brakuje w Lestacie. Był tak uroczo zły w pierwszej części, że gdy odkryłam, że w kolejnej jest on jeszcze bardziej melancholijny od Luis'a, to się rozczarowałam, cały jego urok drania prysł. Wolę Luisa. Zobaczymy jak przeczytam wszystkie części kronik. Brawa dla Toma za rolę Lestata, nie znoszę tego aktora, a tu tak dobrze zagrał, że aż go nie poznałam, przez kilka pierwszych razy, jak oglądałam. Z filmu no nie wiem, ale chyba jednak też Luis, z tych dwóch, bo tak wogóle to Armand :)
chyba Lestat, jest taki agresywny, mroczny i zły az to mnie podnieca ;>
chociaz Armand i Luis mmmm
Oczywiście że Lestat!
Z nim nawet po stuleciach nie można by się nudzić...
A Louis choć piękny, to jest tak cholernie melancholijny, zdrętwiały - prawdziwy "chodzący trupek" - że nie byłabym w stanie wytrzymać z nim prawdopodobnie kiepskich 5 lat, sorry;)
Non stop by mi smęcił, wylewał na łeb gorzkie żale, iż jesteśmy potworami i nie mamy prawa istnieć...
Szlag by mnie trafił chyba;)
Żarł by te szczury, ble....
LESTAT MISZCZU;)