spleciony z jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych i wybornie sfotografowany
Świetny scenariusz (o wstydzie nie czytałem jeszcze powieści Capote, nie wiem czy jest jej dokładnie wierny, np. w dialogach czy w sekwencji, w jakiej przedstawiono wydarzenia), znakomite zdjęcia, film genialnie zmontowany. Jeżeli coś się w tym filmie zestarzało, to w moim odczuciu marzenia Perry'ego o meksykańskim skarbie. Ta postać nie musiała być aż tak infantylna, żeby film wyraził to wszystko co miał do przekazania. Zwraca uwagę znakomita rola Scotta Wilsona. Ode mnie ocena 8.5/9.
Film robi wrażenie, jakby powstał z 10 lat wcześniej niż w rzeczywistości, pod koniec lat 50-tych - chyba nie tylko z powodu czarno-białych zdjęć, ale też z racji melodramatyzmu kilku scen. Nie rażą mnie one tak bardzo, to wciąż jeden z najlepszych obejrzanych przeze mnie amerykańskich filmów lat 60-tych. Film stawia te same pytania o karę śmierci, co "Krótki film o zabijaniu" Kieślowskiego, i udziela (może trochę powściągliwiej niż polski reżyser) podobnych odpowiedzi.
Miałem dokładnie to samo skojarzenie z filmem Kieślowskiego. Film mnie poraził jak żaden inny w ostatnim czasie. Amerykańska ''Zbrodnia i Kara'' która przez cały film w iście genialny sposób agituje skrajnie prawicowe treści by pod koniec zasiać ziarno wątpliwości w dialogu między agentami FBI. Mogę polecić film :
http://www.filmweb.pl/Capote
który fenomenalnie opisuje te wydarzenia oczami Trumana Capote który rozmawiał z owymi mordercami. Świetnie dopełnia samą historię w tym filmie.
Technicznie jeden z najlepszych filmów jakie widziałem w życiu. Nigdy nie zapomnę tej gry świateł, długich ujęć w samochodzie i sceny morderstwa, mimo, że sam czyn nie jest tam pokazany a krew nie leje się litrami. Wstrząsający obraz.