najgorszy film z Carreyem jaki widziałam
dobra koncepcja, straszne wykonanie
3/10 kojarzy mi się to z tanią produkcją stworzoną po to, aby na siłę pokazać innego Carreya
Ten film nie miał uroku. Wszystko było nijakie i przede wszystkim to chronologiczne zamieszanie ogromnie mnie irytowało, zresztą kolory, wszystko było takie biedne i zakończenie pozytywne mi do tego nie pasowało
Aha, czyli jeśli film ma być amerykański, to musi być kolorowy i sielankowy. Zauważ, że specjalnie film jest mało kolorowy aby oddać uczucia bohatera. A był nim Carrey, żeby powiększyć kontrast psychiczny bohatera, a nie pokazać czy potrafi grać dramatyczne role. Nie jest to kolejny konwencjonalny film gdzie wszystko można przewidzieć. Odzwierciedla się ludzki umysł za pomocą surrealistycznej przemowy. A na taki wyczyn amerykańskie kino rzadko się pozwala. Jeśli wolisz coś prostszego, mniej zakręconego, polecam "Efekt Motyla" Uświadczysz więcej kolorów. Pozdrawiam
nie obchodzi mnie jakiej produkcji jest film, uczuć bohatera nie oddał, był dla mnie szaloną psychodelą, którą sorry, ale dało się przewidzieć
nie czytałam przed filmem recenzji, nikt mi o nim nie opowiadał a jednak nie było trudno się zorientować, jak potoczy się akcja
co więcej - skoro Carrey grał po to, by zwiększyć kontrast psychiczny bohatera, to dziękuję bardzo ale jest wielu innych aktorów, którzy bardziej się do tego nadają, bądź co bądź Carrey dla mnie całkowicie tam nie pasował
oglądałeś Hooligansów? ;> tam grał Wood i tak jak patrząc na Wooda widziałam Froda zamiast jednego z kibiców, tak czekałam aż Carrey pokaże trochę swojego talentu i dowcipu
przeżyłabym, gdyby chociaż zakończenie było smutne, utrzymane w 'klimacie beznadziei i zwątpienia', gdyby nie było szczęśliwe
Ale zakończenie wcale nie jest szczęśliwe. Nie jest powidziane że żyli długo i szczęśliwie. Oni jedynie postanowili dać sobię szansę.
Moim zdaniem rokowania były jednak pesymistyczne. Precież z biegiem czasu oni zaczeli się wręcz nienawdzić. Przeyli już swój związek.
Pozostaje mieć nadzieję e tym razm będzie inaczej.
Film jest boski. Chyba nie do końca go zrozumiałaś.
Dali sobie szansę, bo byli w sobie zakochani na ten moment. Wiedzieli jak się ten związek skończy, bo przecież to sobie powiedzieli wprost, ale poszli na to. Polecam obejrzeć jeszcze raz za jakiś czas. Z tym filmem trzeba trafić w nastrój. Pozdrawiam.
Poczytaj ciekawostki...
"Oryginalny scenariusz zawierał sceny z przyszłości na początku oraz końcu filmu. Na koniec starsza już Clementine miała przyjść do kliniki, aby mieć wykonany kolejny zabieg. Ujęcie kamery na jej kartę i widzimy, że miała ona usuwane wspomnienia już wielokrotnie. Za każdym razem dotyczyły one Joel'a Barish'a. "
To że zeszli się znów razem, nie oznacza szczęśliwego zakończenia.
"tam grał Wood i tak jak patrząc na Wooda widziałam Froda zamiast jednego z kibiców, tak czekałam aż Carrey pokaże trochę swojego talentu i dowcipu "
ja na szczescie nie mialam z tym problemu.
;)
dziękuję za propozycję, ale jednak nie skorzystam
nie lubię marnować swojego czasu na życzenie innych ^^
mam przepraszać za nonkonformizm albo wyrafinowany gust?
zresztą napisałam wyżej co mi w nim nie odpowiada? ;)
'niewolno'
czytam i tak sobie myślę, że jeżeli nie próbujesz się nawet otworzyć na komentarze innych, ba zrozumieć dlaczego innym film się mógł podobać, to po jakiego chu...a zamieszczasz wątek?
co mnie obchodzi, to, że Ci się film nie podobał, jeżeli nie potrafisz tego racjonalnie wytłumaczyć, wdać się w satysfakcjonującą dyskusję?. -_-
pyt. wysyłam w próżnie.
czołem!
cyt. (...) mam przepraszać za nonkonformizm albo wyrafinowany gust?
@niewolno - na twoim profilu jest informacja, że umrzesz jak nie obejrzysz "Oszukać przeznaczenie 4". Jak dla mnie twój gust jest szczytem wyrafinowania :)
Ty masz wyrafinowany gust?(Alicja, Avatar) Proszę Cię. A filmu totalnie nie zrozumiałeś. Polecam jeszcze raz obejrzeć za jakiś czas : )
Haha
Strzał w dychę z tym ''Oszukać przeznaczenie 4''. To się nazywa ''ukręcić bat na samego siebie'' :)
pozdro
po pierwsze: patrząc na poziom Twojej wypowiedzi stwierdzam, że faktycznie żałosne jest zabieranie głosu przez człowieka Twojego pokroju, który stara się za wszelką cenę narzucić komuś swoje upodobania, ale niestety nie potrafi zrobić tego w inteligentny sposób, więc posuwa się do najłatwiejszej metody, jaką jest napisanie tekstu w tylu 'Film jest genialny, a Ty nie...;]' faktycznie! miło, że jesteś moim fanem i gromadzisz od kilkunastu lat informacje dotyczące mojej osoby, jesteś też psychoanalitykiem i specjalistą w każdej dziedzinie, dlatego możesz wydać na podstawie swoich papierów i nagrań opinię o mnie
gratuluję, może zrób sobie doktorat z 'niewolnoznastwa', polecam gorąco
po drugie: dla Ciebie film jest genialny, ale nawet dzieci w przedszkolu wiedzą, że istnieje coś takiego jak gust
Tobie się ten film podoba mnie nie, tak samo jak film, w którym jestem zakochana może odrzucić Cię na kilometr
rada na przyszłość: pomyśl, zanim napiszesz (*)
Według mnie jest to jeden z najlepszych filmów z Carreyem. Przedstawienie uczuć towarzyszącym rozstaniu jest po prostu genialne, za pierwszym razem film wydaje się chaotyczny ale za drugim można już lepiej dostrzec jego głębię. Film jest genialny choć ma pewne wady jak chociażby niepotrzebne wspomnienia głównego bohatera, które wprowadzą bardziej niż wyjaśnianie historii wprowadzają większy chaos.
Kiedyś film wydał mi się taki sobie, ale chyba tylko dlatego
że byłem zaspany i nic z niego nie zrozumiałem ;)
Dzisiaj po kilku latach, odświeżyłem go sobie i muszę
przyznać że prawie łezka mi się zakręciła w oku.
Naprawdę bardzo dobry.
8/10
dzięki .
Dobrze że takie filmy się ludziom nie podobają .
Przynajmniej jest kilka osób które potrafią docenić coś wyjątkowego .
Nie krytykujcie się wzajemnie, proszę. To że użytkownikowi niewolno, nie podoba się, nie znaczy, że nie zna się na filmach, że postrzega źle idee filmu. Jedni doceniają to a inni nie. Proste. Każdy ma inne gust, jedni wolą proste kino, inni ambitne, inni nie zwracają na to uwagi i oglądają to co jest w ich guście. Dla mnie ten film nie był genialny, ale doceniam pomysł, i to że nie wyglądał typowo amerykańsko. Koniec mnie ucieszył a w trakcie filmu nie czuło się nudy. Wpleciona historia z usunięciem wspomnień, sprawiła, że oglądając to odnosiło się wrażenie, że jest się w dość nieszczęśliwej bajce. Takie moje zdanie. O.
Bardzo lubię Jim'a i Kate, niestety... bardzo się zawiodłam na tym filmie. Męczyłam się oglądając go:(
,,czekałam aż Carrey pokaże trochę swojego talentu i dowcipu'' i co jednak się nie doczekałaś, żal d... ściska jak się czyta twoje wypowiedzi.
żal dupę ściska jak widzę taki poziom wypowiedzi
z serii: oj chciałbym coś dodać, ale jestem ograniczonym prostakiem, więc
napiszę tylko, że żal dupę ściska, bo nie mam innych argumentów
nie kompromituj się
ja uzasadniłam swoją wypowiedź, naucz się czytać ze zrozumieniem
Tobie się film podobał, mnie nie
każdy ma swój gust, żyjemy w wolnym kraju i wyobraź sobie, że będę udawała,
że coś mi się podoba tylko i wyłącznie dlatego, że szaremu człowiekowi bez
argumentów żal dupę ściska
litości
faktycznie nonkonformizm jest żałosny
temat jest o filmie, nie o mnie, więc nie offtopuj
Jeden z trzech najlepszych filmów Carrey'a (obok Truman Show i Telemaniaka) i jeden z najromantyczniejszych (powiedzmy czwarte miejsce w top 5) filmów jakie widziałem. U mnie bezapelacyjnie 9/10 i miejsce w ulubionych. Polecam!!!
Nie czytałem całego tematu, a jedynie kilka pierwszych wypowiedzi.
Padło stwierdzenie, że ten film 'nie ma uroku' - cóż, pozwolę sobie mieć odmienne zdanie. Pod dennym tytułem kryją się innowacyjna i nietuzinkowa fabuła, ciekawy przebieg akcji i świetne zakończenie. Do tego dochodzi fenomenalna Winslet (swoją drogą jej najciekawsza rola), dobrzy Carrey, Dunst i Ruffalo - wszystko to sprawia, że aż nie chce się dokonywać dogłębnej analizy i "rozbierania" filmu na poszczególne czynniki.
"Zakochany bez pamięci" zapadł mi głęboko w pamięć - zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmów.
dziękuję
jako jedna z nielicznych osób odpowiedziałeś na moją wypowiedź z klasą
zamiast mi ubliżać skupiłeś się na filmie
szanuję Twoje zdanie i cieszę się, że Ty uszanowałeś moje
pozdrawiam
łooo prawdziwa bitwa zostala rozpetana.a swoja drogą jestem szczerze zdziwiwona ze film mogl sie nie podobac, musze przyznac ze ogolnie za Carreyem nie przepadam, Winslet uwielbiam,ale jak dla mnie w tym filmie zagralo wszystko! Absolutnie zgadzam sie ze zakonczenie wcale nie jest jednoznacznie szczesliwe, wlasnie dlatego ze dawalo mozliwosc interpretacji, ktos pomysli wlasnie ze zyli dlugo i szczesliwie, ktos inny ze pewnie i tak joel znienawidzil kolor wlosow clementine a ona sie nim znudzila.
A takie mam pytanie dla autora postu, pierwszy dobry film z happy endem jaki przyjdzie Ci na mysl?
Nie oczekiwałam w tym filmie happy endu, ale nie podobał mi się po prostu;P każdy film ma prawo się podobać i nie podobać... Hym... Jaki film z happy endem? Może być "Długo i szczęśliwie". Ale rzecz jasna to tylko przykład.
no tak, ale chodzi mi po co mam pisać te filmy z happy endem bo skumałam, że do mnie to napisała
nie widzę związku po prostu
Jedyny dobry film z udziałem tego aktora większość jego filmów to przeciętniaki a tu taka niespodzianka :)
dla mnie Carrey jest komikiem, jeśli to jest dobry film, to jednak wolę te
'przeciętniaki'
pytalam sie o te tytuly z czystej ciekawosci, bylam ciekawa co napiszesz, mnie osobiscie trudno przywolac lepszy film z gatunku romantycznych w taki czy inny sposob, coz niewazne. Ostatnio widzialam film "Lars and the Real Girl", rownie nierealny i rownie uroczy, ale to tak na marginesie, nie sadze by tobie przybadl do gustu skoro nie lubisz "Zakochanego..."