PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10030489}
7,5 89 tys. ocen
7,5 10 1 89244
6,7 46 krytyków
Znachor
powrót do forum filmu Znachor

Historia fajna, bo na podstawie dobrego czytadła. Jednak coś zgrzyta.


Wypiszę tutaj minusy (także w porównaniu do poprzedniej wersji):

-Słaby wątek Stasia. W tym filmie jeden zbieg okoliczności wykorzystuje limit zbiegów okoliczności. Więcej to za dużo.
-Matka Stasia. Nie podchodzi mi reakcja po wypadku syna.
-Brak Samuela Obiedzińskiego. Nie zostawia się takiej postaci, skoro można z niej skorzystać.
-Scena z wywróconym wozem. Kooolejny zbieg okoliczności.
-Operacja. Chłopak ma czucie w nogach, a po cięciu, gdzie słychać jego krzyk, nie widać reakcji ciała. Niewybaczalny błąd.
-Scena seksu. To kompletnie nie pasuje do tego, kim powinna być postać Marysi.
-Operowanie Marysi. Zrobili bieda dr house'a. Skąd ta biedna, wiejska kobieta ma wiedzieć, czym jest skalpel? Może jej powiedział, ale i tak mi to nie pasuje.

Coś, co dla mnie są minusem, ale już nie chcę przesadzać:

-Język współczesny. Ok. musieli się zdecydować, żeby "nie stać w rozkroku".
-Hrabiostwo. W poprzednim filmie mamy do czynienia z ludźmi (głównie matka), którzy nie są źli, a zostali jedynie wychowani w ten sposób i mają taki światopogląd. Tutaj matka jest zła, a ojciec jest żywcem wyciągnięty z "Wyjścia awaryjnego".
-W poprzedniej adaptacji wiele scen niosło takie wrażenie, że młyn jest miejscem, gdzie jest mnóstwo pracy. Tutaj tego nie czuję. A na wsi ZAWSZE jest dużo do zrobienia.
-Marysia i Hrabia. Nie podeszli mi aktorzy, tak zwyczajnie.
-Scena wypadku. Średnio zrobione.
-Bardziej podobała mi się postać Kosiby z poprzedniego filmu. Postać doszła do ściany i nie mogła jej przebić. Po 15 latach tułaczki pogodził się z losem i niczego od niego nie chciał. Wydawało mi się, że podświadomie wiedział, że wszystko stracił, więc nie chciał już niczego mieć. Stąd odrzucenie zalotów Sonii, a nie dlatego, że postać była "papierowa". Tutaj uderzylii właśnie w "papierowatość" postaci, gdy poszedł się przyznać do winy.



Na plus:

- Lichota nie zepsuł roli. Choć poprzednik poradził sobie lepiej.
- Ukazanie miłości ojca do córki oraz sceny z "ucieczką" żony.
-Muzyka w porządku.
-Dobry chwyt marketingowy z dobrymi Żydami, bo to pomoże złapać dobre recenzje od zagranicznych krytyków, co zwiększy zasięgi filmu.
-Dużo lepsze niż w wersji z 1981 ukazanie postaci Dobranieckiego. Fakt, że gorsze niż w książce, ale zawsze to coś.




To na tyle. Te wszystkie drobne zmiany sprawiły, że jest to film, który można obejrzeć i dać temu niezłą ocenę. Jednak, bądźmy szczerzy, zmiany powodują, że film traci ten cały klimat pokrzepiający. Gdyby nawet nie istniała wersja z 1981, to i tak nie włączyłbym tej wersji któryś raz, by się pocieszyć, gdy mi smutno i źle.
Trzeba się pogodzić z tym, że film jest porównywany do książki i poprzednich adaptacji, bo gdyby nie to powiązanie, to obstawiam, że film wyłapałby gorsze opinie. A tutaj dużo daje to, że "młodzież" zazdrościła dziadersom i chciała mieć swojego Znachora.

ocenił(a) film na 3
Piotr89

No i pytanie: skad Znachor wiedział, czym jest skalpel??? Skoro zapomniał w sumie o wszystkim jak leci??

MinnIe27

Tutaj akurat trochę książka nam podpowiada, że jednak co nieco pamiętał. Taki "egzamin" robił mu młody Czyński u Marysi w sklepie.

ocenił(a) film na 3
Piotr89

Faktycznie :) Przeoczyłam najwyraźniej :) Trochę inaczej ten egzamin kojarzę :D