Życie Marysi to nieustające pasmo sukcesów. Potrzebuje sobie poradzić po śmierci
matki i zarobić na studia *pstryk* żyd przyjmuje ją do pracy. Potrzebuje znać
francuski *pstryk* zna. Do tego dodajmy, że wyznaje współczesne wartości, ma
dobre serce i jest pracowita. Spotkanie z teściową to dosłownie kuszenie
Jezusa na pustynii. Nawet jednak ten jadowity diabeł pomaga Czyńskiemu w
śledztwie, więc Marysia mogła znowu wygrać. Reszta postaci rozwija się pod
wpływem Marysi i tylko Dobraniecki pozostaje czarnym charakterem.
Tło moralne wioski nie uwzględnia tradycyjnego katolicyzmu. Moralność
większości postaci w filmie to liberalny katolicyzm z przyzwoleniem na seks
przed ślubem. Trochę tak, aby nie trzeba było mówić nic niemiłego pod adresem
najważniejszej religii na świecie i można ją było streścić do religii miłości.
Jedynie ta zazdrośnica wypomina życie bez ślubu, co stawia ją w obozie tych
złych zazdrosnych zazdrośników Dobranieckiego i Czyńskiej (a jest tak naprawdę
przedstawicielką ładu moralnego, któremu podlega większość mieszkańców)
Jednocześnie - no właśnie, to melodramat. Praktycznie baśń.
Dopóki nie zaczniemy idealizować przeszłości takimi fałszywymi chwytami to
wszystko jest ok. Tylko że ja znam Polaków i wy też XD Poklepmy się po
pleckach, złapmy się za rączki, wygłośmy sakramentalne "kiedyś to byo" i
bądźby tak samo zamknięci i irracjonalni jak dotąd. Wszystko ma być
heterogeniczne i stereotypowe, w cieplarnianych warunkach. Chowem wsobnym się
nie przejmować.
PS
Muzyka, prócz ludowych wstawek, jest bardzo męcząca. Jakby chatgtp w jakimś
uczuciowym laboratorium produkował kolejne orkiestrowe przetworzone badziewia
z funkcją nak&*!nia. Nic organicznego. Żadnego motywu, który zapadłby w
pamięć. Czy pamiętacie motyw muzyczny, gdy w wersji z 1981 Artur Barciś stanął na nogi?
I ta wioska taka schludna, ludzie czyści, mlynarzona w od świątecznych butach siano zwozi, a w chałupie ma dostatku, że aż miło - komódki, toaletki, podwójne małżeńskie łoże! Żydowska karczma jak prosto z folderu domu weselnego! No idylla....(a ja właśnie przeczytałam "Chlopki "... )
Ale to tylko jedno "ale" co mam do tego filmu.