Krytycy niech chowają głowę w piasek. Nie ma tu ani poprawności politycznej ani innych pomysłów przytaczanych tu na forum. Jest wspaniała historia, znakomite plenery, scenografia, dźwięk i naprawdę dobra gra aktorska
I jednocześnie są dialogi i zachowania bohaterów, które mają się nijak do czasów, w których akcja jest osadzona. W Znachorze z 1981, jednak znacznie lepiej oddano klimat przedwojnia. A tu co mamy? Nie sądzę, żeby w tamtych latach na szefa mówiło się "stary". Nie sądzę też, że wiejscy prości ludzie mówili by o księdzu tak jak Zosia i Antoni w scenie na furmance. Jakie było wtedy podejście do religii widać w Znachorze z 1981 r.
To jest zresztą generalnie problem polskiej kinematografii, że nie potrafią oddać klimatu dawnych czasów tylko w usta bohaterów z przeszłości wkładają słowa z teraźniejszości.
W "Znachorze" z 1981 rodzina młynarza była prawosławna, to była (i jest) bardziej konserwatywna religia niż katolicyzm, który wyznają chłopi w tej wersji. Znowu odsyłam do Reymonta (jak kilku innych) i "Chłopów", gdzie mieszkańcy Lipiec z jednej strony traktowali proboszcza jak świętego, ale nieraz i potrafili go prywatnie skrytykować. A akcja "Znachora" dzieje się 30-40 lat później...
Określenie "stary" jak najbardziej funkcjonowało. Film nie jest mocny w odtwarzaniu języka z epoki, ale tutaj robi to dobrze. Poz tym Zośka i Antoni to nie wiejscy prości ludzie, Zośka to ewidentnie elita wśród chłopów, a Antoni kim jest to wiadomo.
Nie zgodzę się ponieważ zbyt mocno w tej wersji jest pokazana „siła kobiet” Zadziorna Marysia która ciagle się stawia Zośka która gdyby się dało przeprowadziłaby operacje za Wilczura
Nie zapominajmy, że Marysia nie była typową chłopką. Wywodzila się z elit, znała języki obce, grała na fortepianie itp. Więc znała seoją wartosc i niepotrzebny był jej chlop, który ma nią rządzić. A to, że miała dobre serce (nie byla arogancka jak typowi bogacze) to juz druga sprawa. Moze i kiedys dominował model matki polki, kobiety przy garach, w polu, ale każda epoka miala tez i swoje wyjątki. Od zawsze byli buntownicy, w tym kobiety, które nie chcialy się podporządkowac pod typowe, narzucone schematy.
Poza tym w kontraście do nich mamy Beatę, która swojego świętego małżonka zdradza.
Dobra gra aktorska? Oglądając tego gniota mialam wrażenie, że oglądam Trudne sprawy. Ciężko się na to patrzyło.
zgadzam się! aktorzy dobrani beznadziejnie i to popsuło i tak kiepski scenariusz
Aktorzy grający Marysię i Hrabiego dobrani fatalnie. Lichota moim zdaniem nie miał tu po prostu pola do popisu - Kosiba w tym filmie snuje się tylko powtarzając co chwilę, że nie pamięta. Trudno tu błysnąć aktorstwem.
W scenie rozpoznania w sądzie widać, że aktorem jest dobrym, chociaż sama scena wybitnie okrojona z emocji, jakie miała ta w filmie z '81.