Jak wielu widzów ja również obejrzałem tą wersję „Znachora” dla kreacji L. Lichoty i się nie zawiodłem. Jest co najmniej tak samo dobry jak Bińczycki a może i lepszy(?). Poza tym świetna Anna Szymańczyk. Kilka scen także godnych uwagi (życie w karczmie, sceny w młynie), podobnie jak b. dobra muzyka. Ale główne role to nieporozumienie. Domyślam się, że w imię idei „twórzmy silne kobiece postaci” powstała nowa wizja Marysi, która miała zadziornie odpowiadać na zapędy absztyfikantów. Niestety to się nie udało. W wersji z Anną Dymną była uosobieniem piękna i niewinności. W najnowszej ekranizacji wyszła pyskata i kapryśna nastolatka. Hrabia Leszek grany przez T. Sztokingera był dumnym ale honorowym dżentelmenem, uosobieniem ideałów mężczyzny z epoki XX lecia. W nowej wersji to elegancko ubrany gówniarz wymachujący gałęzią, udając, że to miecz gdy obok człowiek potrzebuje pomocy. Postać kompletnie przerysowana a do tego słabo zagrana. Nowe rozwiązania fabularne, zmieniona intryga - to już kwestia gustu, ja wolałem melancholię wersji z lat 80 ale zapewne znajdą się widzowie zadowoleni z nowego „kryminalnego” wątku tej historii.