Słabe to, nie ma startu do filmu Hoffmana. Bez klimatu. Reżyser nie mógł się zdecydować czy iść swoją drogą czy zrobić coś na wzór poprzednika. Duzo zapożyczen z poprzedniej wersji ( choćby maszerujący polną drogą znachor, dołożeni za to komputerowo żency układający snopki). Lichota daje radę, za to para Marysia i Leszek to nieporozumienie. Bohaterka o nienachalnej urodzie i hrabia przypominający ucznia 3 klasy LO. Całkowity brak chemii między nimi to już szczegół. O dziwo, bo to Netflix brak mniejszości z wyjątkiem fajnych, sympatycznych Żydów. Jakoś nie widzę w tym filmie naturalnych plenerów za to mnóstwo komputerowych dodanych w postprodukcji. Hrabina Czyńska to istny potwór, jej mąż to Felicjan Dulski. No i jeszcze te wklejone na siłę dwie scenki Barcisia jako lokaja Czyńskich ( bez sensu). Bo trzeba lekko nawiązać do poprzedniej wersji.... Reasumując chcecie Znachora włączcie film z 1981