Historia poprawnie opowiedziana. Podobało mi się rozwinięcie wątku poprzedzającego historię znachora. W oryginalnym filmie ta część była potraktowana dość po macoszemu, ale bardzo dużo przeszkadzało mi w pozytywnym odbiorze tego filmu. Mam wrażenie, że wszystko było przerysowane:
- Serialowi aktorzy, chrabia Czyński wyglądający jak Dustin ze Stranger Things, w zestawieniu ze sznytem Tomasza Stockingera wypada naprawdę blado. Pan Lichota nieźle, ale był ciągle zbyt dostojny i obyty jak na gościa tułającego się od kilkunastu lat bez celu. Dopiero teraz uświadamiam sobie jak mistrzowska była gra aktorów starego pokolenia.
- Pomieszczenia - zarówno w wiejskich izbach jak i dworskich salonach było wszystko i wszędzie na raz,
- Poprawna polszczyzna, brak wiejskiego zaciągania
- Parodia Żyda wyjęta rodem ze Świata wg kiepskich.
- Profesor Dobraniecki przerobiony na Ambrożego Kleksa (Przypadek?)
- Rozmydlenie zakończenia, niepotrzebna scena ślubu po finale w sądzie.
Właściwe to film u mnie broni się jedynie sentymentem do pierwowzoru.