Nie mogę już czytać tych achów i ochów! Po pierwsze stawianie na równi Lichoty z Bińczyckim to nieporozumienie. To tak, jakby nie odróżniać słów dobry i wybitnych. Gra pozostałych aktorów to poziom "Trudnych sprawa". Reżysersko i scenariuszowo to klapa na całego.
Znachor Hofmanna to arcydzieło światowej kinematografii, które jest zagrane po mistrzowsku, i w którym nie ma niepotrzebnych scen, a kluczowe momenty wywolują łzy oraz ciarki.
Znachor Netflixa to popis zmanierowania tworców, w którym tłumy statystów bez sensu wypełniają wiele scen bez żadnego sensu. Gdzie między dwojgiem kochanków nie widać żadnego napięcia i nawet muzyka ani wysmakone obrazy nie ratują sprawy.
Wszystkie główne wątki są natomiast po mistrzowsku schrzanione. To jest niestety jako całokształt ten sam poziom, co jowe cześci filmu Kogel Mogel czy film o Gierku. Ten film to gniot i parodia oryginału. Nie sugerujcie się pianiem podpłaconych krytyków.
Nawet jeśli to "luźna" adaptacja "Znachora" i porównywania 1:1 z poprzednią wersją nie są zasadne, to sam film według mnie nie dobija do 5. Wilczurówna dorabiająca na studia, jej amant i przyszli teściowie - słabiutko. Scenariusz nie powala, wisienką na tym zakalcu jest weselne zakończenie wyglądające jakby doklejono je na siłę.
bo to wersja pod nowe czasy, gdzie w tv królują trudne sprawy, ukryte prawdy i tym podobne arcydzieła. Trafia w obecne gusta widzów.
Oryginałem jest książka. Dlatego kwękanie, że nie jest jak stary gniot to spore nie zrozumienie tematu.
W zasadzie, to oryginałem jest scenariusz do filmu, a nie książka. Choć poniekąd masz trochę racji.
Bardzo fajny lekki film. Nie rozumiem tak niskiej oceny. Szczerze.., za starania przy porażce nie karci się aż tak. Nad tym ktoś pracował, tj: scenarzysta , reżyser, muzycy, nie wspomnę o aktorach, Ale jeśli ktoś ma KONIA TROJAŃSKIEGO 10/10, to czego tu wymagać.
Pełna zgoda, film zmanieryzowany, wręcz prostacki bo powiela ograne w kinie schematy. Dziwi zachwyt nawet pewnych krytyków np. Pana Raczka, więcej nie zaufam jemy i mu podobnych
Zgadzam się. Ale widziałem gorsze gnioty. Dlatego 1 gwiazdkę pozostawiam prawdziwym shitom. Tutaj coś się starali zrobić chociażby zdjęcia. Najsłabiej wypadli aktorzy i scenariusz a to w filmie jest bardzo istotne
Serio, nie rozumiem takich ludzi jak Ty. Może to nie jest film na oskara, ale jest naprawdę dobrze zagramy, trzyma w napięciu i poprostu dobrze się ogląda. Masz w tym jakąś satysfakcję że napiszesz "gniot" ? Wzrośnie Ci ego ?
Nie, ja jedynie wyraziłem swój niesmak i rozczarowanie czymś, co miało być lepsze od starej wersji, a okazało się tak słabe, że nie da się tego oglądać. Zachwyty głupków zwanych recenzentami spotęgowały jedynie mój vqrv na ten film.
Domino, czyżbyś miał satysfakcję z tego, że zamiast pochylić się nad argumentami Przemo, zacząłeś wypisywać jakieś prymitywne zaczepki o wzrośniętym ego. Po pierwsze to niegrzeczne, po drugie, ktoś kto wali ad persona, niejako sam wystawia o sobie ocenę. A teraz co do filmu: proszę wybaczyć, ale gra aktorów jest rodem z teatrzyków szkolnych. Oczywiście, że wszyscy jesteśmy uradowani, ja także, kiedy widzimy jak nasze dzieci grają Sierotkę Marysię w szkolnej auli, bo to nasze dzieci i robią to z serca, a cała ta przygoda jest dla nich wielkim wydarzeniem, ale od zawodowych aktorów wymagać powinniśmy więcej. W końcu uczą się fachu przez 4-5 lat na studiach. Ale jeśli wystarczy ci poziom aktorów porównywalny z szkolnymi kreacjami to ok, ale niech te rzesze zawodowych tzw. "artystów" zwrócą kasę za studia, które opłaciło im Państwo z naszych podatków, a wytwórnie filmowe niech zwrócą dotację na film z państwowego worka i wtedy możemy tym "aktorom i reżyserom" bić brawo, że na tle Domu Kultury Kolejarza wypadli całkiem nieźle. Kiedy widzę Marysię rzucającą tekst jak laska z blokowiska na Pradze, ale ubraną w ciuchy sprzed 100 lat, czy jej ukochanego z włosem z warszawskiego gimnazjum z początków XXI w., zastanawiam się nad tym po co te dekoracje, stroje z epoki, ta infantylna francuszczyzna rodziców. Trzeba było zrobić Znachora na deskorolkach, przenieść akcję gdzieś do zaułków Rybnika i wtedy miałoby sens. A tak to uszy więdną, serce zaczyna mocniej bić, ale bynajmniej nie z powodu zachwytu nad tym pseudo dziełem, ale z nerwów, że cytując Nikodema Dyzmę, "ktoś tak spartolił arcydzieło". W wersji Hoffmanna wszystko jest w punkt. Nawet sposób, jak Bińczycki szykuje machorkę. No i na koniec, nie mogło się obyć bez wrzucenia podrygujących golasów, jakby film bez scenek nudystów był bezwartościowy. Ale tacy są współcześni reżyserzy. Muszą sobie popatrzeć na gołe... plecy aktorki. A te naiwnie myślą, że kiedy pokażą się jak je Pan Bóg je stworzył, ich aktorska kariera od razu poszybuje w okolice stratosfery. No cóż, jak problem jest z warsztatem, to chociaż pochwalę się tatuażem na pośladku. Przykre, że i krytycy filmowi zachorowali na zaćmę starczą. No, chyba, że ich towarzysko/biznesowe stosunki z "artystami" albo dowody wdzięczności od producentów sprawiają, że zachowują się jak sprzedajne tufle.
Myślę że pierwszy komentarz dotyczy innego filmu, inni poparli w ramach nieporozumienia. Jesli ten film ktoś określa mianem „gniot” to ja twierdzę że nocą swieci słońce a nie księżyc. -:) reasumując to żaden gniot, bo to słowo zarezerwowane jest dla głupoty chyba że ktoś posłużył się tym określeniem i jedna z półkul nie pracuje właściwie. Kończąc. Taka opinia to oczywiście nieporozumienie i czysta pejoratywna nieprawda. Zapomnieć o niej.
przesadzasz z 1 - oczywiście, że netflixowa "kopia" jest nieco inna - 40 lat różnic - ale to nie jest na tyle słaby film, żeby ocenić jako gniot
to czysty fanatyzm i "manieryzacja" oceniania że Hoffman i Bińczycki to mistrzowie a reszta to dno i metr mułu
dobra historia +1
dobra muzyka +1
dobre obrazy +1
Okres międzywojenny. Marysia pracuje w karczmie u Żyda, żeby zarobić na studia. Na medycynę...i to wystarczy.
Pawello: Kiedy chcę oglądnąć dobre obrazy idę do Musée d'Orsay w Paryżu na wystawę Impresjonistów, kiedy chcę posłuchać dobrej muzyki idę do filharmonii, a historię początków XX w. całkiem nieźle pokaże Wołoszański w swoich programach. Ja chcę zobaczyć świetny film. Nie ważne czy jest to komedia, dramat czy horror. Chcę by to było jeśli nie arcydzieło, to przynajmniej przyzwoicie zrobiony film. A tu mam wydmuszkę, nikomu nie potrzebną. W sytuacji kiedy film z 1981 r. to genialnie zagrany film, robienie jakieś podróbki, jest cytując Siarę "to jakaś prowokacja - Wąski"
marny sequel Znachora z 1981 roku..,.ze tez mineło ponad 40 lat od klasyku , a ci produkują taką kaszanę i to nie wiadomo po co>? gra aktorska marna zwłaszcza głównych postaci jak znachora, wogóle bez charyzmy charakteru osobowości, to samo Marysia była beznadziejna lata 30 , dwudziestego wieku a ta gra role aroganckiej rozszczeniowej nadętej paniusii, chyba reżyser zapomniał ze 100 lat temu to panienki miały inną mentlaności i były bez ambicji... a ta grała role biednej sieroty ze wsi ktora marży o studiach w warszawie,sto lat temu biedne wiesniary to nawet nie wiedziały co to są studia nieliczne miały wykształcenie podstawowe,. to samo młody hrabia to był taki nijaki taki , te 3 główne postacie zanizyły i tak niską ocene tego filmu.,,, ja nie wiem jak ten film się może komuś podobac kto oglądał prawidziwego znachora z 81 roku...
i jeszcze tu ten lektor nie wiadomo po co kto to wymyslił czułem sie jak 5 letnie dziecko ktoremu trzeba tłumaczyć co się dzieje na kazdym kroku
polecam wersje z 1937 jest bezbłędna bo była oryginałem historii jak i realiów dlatego że na tamte czasy nie była historią obyczajową a nie jak dzisiaj filmem historycznym poza tym w tej wersji wszyscy mają charyzmę co sprawia że to jest moja ulubiona wersja
Jak można dać 1? Ja rozumiem, że komuś się nie podoba i daje 3 lub 4. Gdyby film był na 1 lub 2 to nawet bym nie oglądał do końca
oglądałeś do końca, bo jesteś przyzwyczajony do tevałenowskich filmików (szkoła, szpital, kuchnie wszelakie) - to sa totalne gówna i twój gust "poszedł w tym kierunku". Zacznij moze czytać madrzejsze książki i ogladać wartosciowe filmy (szukani ich ne netfliksie to nie jest dobry pomysł).
Można człowieku dać 1/10, bo ten film na to zasługuje. Reżyser nie ma bladego pojęcia (przeliteruj to sobie) o czasach, w który toczy się akcja filmu. To jest jedno z największych nieporozumień jakie widziałem. Żebyś lepiej zrozumiał o czym mówię, to napisze tak: w tym filmie brakuje tylko, sceny w której dziewczyna klęka klientowi do miecza. ;)
Popieram. Chcieli zrobić inny film od oryginału to zrobili. Tylko że, przy okazji spieprzyli na całego główne wątki. Wyszła to marna parodia "Znachora". Na plus tylko zdjęcia i muzyka .
Jedynka to nie jest, film jest nawet średni, ale faktycznie jest to poziom telenowel, które zepsuły polską kinematografię i zniżyły ją do przeciętności jakim jest niedzielny obiad ze schabowym. Kolejna sprawa to aktorzy, których odgrywanie ról zeszły do poziomu szkolnych teatrzyków. Trzecia sprawa to silenie się na nowoczesność i wmawianie widzom,że sto lat temu w Polsce było nawet lepiej niż dzisiaj,zwłaszcza na wsi .Karczmy pełne chłopów, tańce, kino, gra w szachy i ubiór niczym klasa robotnicza z łódzkich fabryk. Sposób bycia i wysławiania się jest nieporozumieniem, i podejrzewam, że reżyserowi nie chciało się studiować historii tamtych czasów i gwary mieszkanców rejonów akcji filmu. W porównaniu do wersji Hoffmana filmowi brakuje, oprócz klasy aktorów, napięcia między kochankami czy brak dramaturgii w scenie w łamaniu i ponownym składania nóg choremu czy operacji Marysi. Sceny odgrywane są pośpiesznie, dialogi wypowiadane ze sztuczną manierą obojętnym tonem w chwilach grozy, jakim zapewne jest wpadnięcie dziecka pod koła wozu czy stwierdzenie pęknięcia czaszki Marysi. Brakuje również wzruszeń, gdzie u Hoffmana wyciskanie łez było realizatorskim mistrzostwem. Bronią się tylko zdjęcia plenerowe i muzyka, ale generalnie jest to film do zapomnienia natychmiast po obejrzeniu,czego nie można powiedzieć o wersji z lat 80, do której wraca się wielokrotnie.
Piep**y Mickiewicza oceniłeś na 5, a nowgo Znachora na 1? Nie mam więcej pytań ...
nie ma gorszego gniota niż film Hoffmana, tak słabego scenariusza jak tam by nawet 3 latek nie napisał
Żeby się nie powtarzać to napiszę co mnie "urzekło". Mianowicie potańcówka w karczmie w środku dnia?! Ludzie na wsiach od rana do wieczora zasuwali za pługiem w niedzielę również, a takie schadzki jak ta to odbywały się wieczorem. Scena w której jakiś chłopak prosi główną bohaterkę do tańca ta odmawia i proponuję mu inną, a on ani to: "Nie chce z Ży duwfką. A Ty kto jesteś? Polak. Pijak." Po tej scenie już mogłem spokojnie wyłączyć tą szmirę. Film gubi kompletnie realia tamtych czasów, wciskając za to niezależnie silne kobiety ( główna bohaterka), ale za to nie zapomina o tym że Polacy nie pałali miłością do wiadomo kogo.
Oczywiście że masz prawo do jakiejkolwiek oceny, ale pojechałeś z nią i tak za ostro...Film nie był zły a jak dla mnie nawet lepszy od oryginału.
Dając temu filmowi 1, jedynie pokazujesz swoje uprzedzenie i twoja opinia nie powinna być brana pod uwagę. Nawet gdyby nie podobała Ci się obsada czy scenariusz, to montaż, zdjęcia, muzyka czy konkretne role w tym filmie nie zasługują na taką ocenę. Następnym razem jak będziesz oglądać remake filmu, to nie patrz na niego przez pryzmat poprzedniej wersji. Szczególnie jeśli poprzednia wersja również była remake'm.
Film nie jest dobry, ale nie jest koszmarny. Prawdą jest, że większość scen jest marna i słabo zagrana. Jedyna rola, która wg mnie jest lepiej zagrana niż pozostałe to Zośka, choć i tu mamy opowiedzianą jakąś głupotę o jej sytuacji (samotna kobieta, właścicielka młyna + stary parobek i do poznania Kosiby radziła sobie fizycznie z obsługą młyna). Generalnie nic nie zapada w pamięci.
Zidiocenie społeczeństwa. Ludzie w tym kraju nie potrafią oceniać i doceniać sztuki, a wręcz przeciwnie, bo gówno sprzedaje się najlepiej (vide disco polo).