PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10030489}
7,5 64 793
oceny
7,5 10 1 64793
6,7 32
oceny krytyków
Znachor
powrót do forum filmu Znachor

Obejrzałam. Cóż.... Po pierwsze nie miałam skojarzeń ze starą wersją "Znachora", obejrzałam jak zupełnie nowy, niezależny film. :-)
Nie pamiętam już za dobrze książki i nie wiem, czy ta wersja czy ta Hoffmana jest bliższa pierwowzorowi literackiemu.
Akcja nie dzieje się na Kresach, ale gdzieś pod Łowiczem sądząc po strojach na końcu, stąd inna mowa.
Raziły mnie trochę współczesne słowa czy określenia, ale rozumiem zamysł: trafienie do szerszego grona odbiorców i młodszego pokolenia.
Podobała mi się postać Zośki - dobrze napisana i aktorsko zagrana z wyczuciem (nie znam tej aktorki).
"Padłam" przy Szykulskiej jako znachorce! Super. :-P
Marysia i Leszek - nie przekonali mnie, niestety :( - mieli kilka fajnych scen an początku (zakład i zonk :-P , kino), ale później zabrakło mi emocji i wzajemnej chemii.
Co do Leszka Lichoty - nie. Rozumiem, że nie chciał powielać ról poprzedników, ale jego Kosiba to człowiek cierpiący na depresję. Takie odniosłam wrażenie. Ma kilka fajnych scen z Zośką, ale zabrakło mi np. tych emocji przy operacjach, które przeprowadza lub przypominania sobie pewnych rzeczy, osób.
Profesor Dobraniecki przypomina chyba bardziej tego książkowego, bo to był jednak zazdrośnik z ambicjami, a w starszej wersji (Fronczewski) to był złoto-człowiek.
Hrabiostwo - porażka, szczególnie hrabina (Kuna)- brak godności, klasy, wychowania. Taka prostacka, wyrachowana sucz. Hrabia - stary pantoflarz, który na koniec próbuje udawać dobrego tatusia.
Na plus - scenografia (choć czasem za dużo wszystkiego naraz), plenery i wątek żydowski. :-)
Scena z kinem i Ordonką też fajna, podobnie początek, gdzie pokazana jest praca w klinice i ambicje Dobranieckiego w zderzeniu z dobrocią Wilczura (wypadek z chłopcem).
Uprzedzam, że możecie być zaskoczeni, gdy zobaczycie, że Marysia pracuje na wsi w karczmie jako barmanko-kelnerka.
Rozumiem, że trzeba współczesnemu widzowi pokazać różnicę klasową między panem hrabią i Marysią, ale to było wg mnie trochę za wiele.
Ogólnie?
Pierwszą połowę filmu oglądało mi się bardzo dobrze :-) , później jakoś to wszystko zaczęło się rozłazić , niestety, nawet momenty z akcją (wypadek, kradzież, operacja, proces) zamiast trzymać w napięciu były takie "letnie" emocjonalnie.
Scena łóżkowa Marysi i Leszka była wg mnie zbędna, bo w sumie nic nie wnosiła i nie była nawet ładnie ukazana.
Zakończenie w sądzie naciągane - "to mój ojciec!" Taaaaa...
Podwójny ślub może i malowniczy, ale nie widzę jakoś wspólnego życia profesora Wilczura z Zośką, chyba że tak na wzór Wyspiańskiego i jego chłopskiej żony. :-P
Depresyjny Lichota-znachor mnie nie przekonał, niestety.

Ogólnie 6/10. Za Zośkę, scenografię, detale, muzykę.

Najlepszy cytat (nie wiem, czy słowo w słowo):
"Zośka:- A co jeśli Antoni żonę ma? Albo, co gorsze, księdzem jest?!
Kosiba: - Ksiądz też człowiek.
Zośka - Księdzem to raczej nie, bo kto to widział księdza, który własnymi ręCami umiał coś zrobić? (po tym jak Kosiba pomógł jej naprawić wóz)." ;-)

ocenił(a) film na 4
abigail_

Zgadzam się z twoją opinią, choć moja ocena tego filmu jest bardziej krytyczna. Moim zdaniem postacie w tym filmie są zbyt czarnobiałe zero odcieni szarości.
-Antoni to anioł wcielony nawet przed wypadkiem,
-Dobraniecki to jego totalne przeciwieństwo nawet mógłby dopuścić się do skrzywdzenia Wilczura elektrowstrząsami. Serio już przedstawienie go na samym początku jako czarnego charakteru nie wystarczało?
-Postać Izy Kuny też nie ma w sobie żadnej dobrej cechy
-Postać Zenka to samo
-Nawet w charakterze Zośki też za mało odcieni szarości
- Reszta postaci nie ma żadnych cech (albo jedyną cechą jest to że ktoś jest dobry lub zły)
Postać Marysi i Hrabiego mają trochę więcej cech. Marysia jest średnio wykształconą chamką a Hrabia jest dobrze wykształconym chamem.
Postacie postaciami ale w tym filmie nie ma żadnych relacji (no poza związkiem Antoniego z Zośką, który jest najbardziej rozwinięty)
-relacja Wilczura z żoną co o niej wiemy, nic
-relacja Wilczura z Marysią też jest nieistniejąca więc scena końcowa ma w sobie zero ładunku emocjonalnego
-relacja Marysi i Hrabiego też nie jest za bardzo rozwinięta, ktoś mi może powiedzieć czemu oni w ogóle są w sobie zakochani? o pozostałych relacjach nie wspomnę.
Teraz sobie sprawdziłam metraż filmu i jestem w szoku bo przez to że żadna postać nie jest rozwinięta wydawało mi się że wersja Netflixa jest krótsza niż wersja z Bińczyckim.
Pomimo wszystko aż tak się nie męczyłam na tym filmie i w sumie nie żałuje że go obejrzałam bo teraz wiem jak dobrą wersją był film z 81. Film jest ładnie nakręcony, nie nudzi, ma dobrą muzykę i postać Zośki da się lubić dlatego dałam 4/10. Nie polecam osobom, które uważają że wersja Hoffmana jest mało realna i postacie są jednowymiarowe, moim zdaniem ta wersja jest pod tym względem dużo gorsza.

sylwia190996

Kojarzę (tak jak wspomniałam), że Dobraniecki w książce też nie był pozytywną postacią, natomiast nie wiem, czy aż tak szujowatą, żeby zostawić ciężko rannego kolegę czy właśnie sugerować terapię elektrowstrząsami...
W tej wersji wiele rzeczy podano "kawa na ławę": właśnie motywy i zachowanie Dobranieckiego, relacja Marysi z Leszkiem, powtarzanie z dużą częstotliwością kosibowe "nie pamiętam, szukam", snobowanie hrabiostwa francuskim, itd.
Jeszcze sobie przypomniałam, że postać prowincjonalnego lekarza jest mniej niż marginalna, nawet nie zgłosił kradzieży narzędzi, bo.... baba na niego nakrzyczała...
Film nie jest zły, ale dla mnie raczej do jednorazowego obejrzenia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones