To jakieś nie porozumienie. Film jest nudny. Nie wywołuje emocji. Lichota gra brodą i niczym więcej. Nawet jego spojrzenie nic nie mówi. Fabuła pozmieniana i to na niekorzyść. Nie ma magii, pięknego romansu. Nie ma pięknej Dymnej i męskiego Stockingera. Trzciński to jakiś wymoczek a nie mężczyzna. Ale on ujdzie za to ona....szkoda słów. Muzyka folkloru nie zawsze psuje a do romansu już tym bardziej. To jest zupełnie inny film. Na prawdziwym Znachorze każda kobieta płakała a i nie jeden pan też się wzruszał. A tutaj . Płakać trzeba ale nad gwałtem oryginału. Profanacja !!!!!!!!!!!!!
Nie zgadzam się! Po pierwsze- to jest adaptacja ksiązki, nie podróba filmu. Po drugie: jak się jej czlowiekiem wrażliwym, nie da sie przejsc obojętnie obok tego filmu w kazdej wersji- również i tej! Cały czas oglądalam z zaciekawiem i nie obeszło się bez płaczu na końcu. Piękna historia, porusza wiele wątków, rowniez problemy z jakimi kiedys mierzyli się ludzie.