PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10030489}
7,5 64 708
ocen
7,5 10 1 64708
6,7 32
oceny krytyków
Znachor
powrót do forum filmu Znachor

"Znachora" czytałam dwa razy, a film z 1981 roku widziałam niezliczoną ilość razy, śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z moich ulubionych polskich filmów. Kiedy więc usłyszałam, że Netflix zamierza zrobić nową wersję, moją reakcją było "po co?". Choć różny od książki, film z Jerzym Bińczyckim jest idealny, więc po co próbować poprawiać ideał? Coraz to nowe wieści na temat fabuły wersji Netflixa nie napawały optymizmem. Jak to, Wasylki ma nie być? Przecież jego wyleczenie jest punktem zwrotnym w życiu Antoniego, jak można go usunąć? Nawet kiedy pojawił się zwiastun, byłam zaniepokojona tym, co z tego wyjdzie. Zapowiadało się wiele zmian w stosunku do fabuły książki. No ale ja, w odróżnieniu od niektórych w tym kraju, nie oceniam filmu, którego nie widziałam. ;)
Obejrzałam nowego "Znachora" i muszę przyznać, że tragedii nie ma. Tak, jest sporo zmian w fabule z książki, ale jeżeli oddzieli się sobie w głowie zarówno książkę, jak i wersję z 1981 roku, to dostaje się całkiem ciekawą i poruszającą historię. Najbardziej cieszy mnie w niej pojawienie się Zośki i to, jaki ma wpływ na Antoniego i jego życie. Cieszę się, że scenarzyści postanowili odmalować jego losy w jaśniejszych barwach, dodać trochę światła w jego życiu, bo zarówno w filmie z 1981 roku, jak i w książkach (kto czytał obie, ten wie, że Rafał nie miał szczęścia do kobiet) tego mi brakowało.
Podoba mi się to, jak wygląda międzywojenna Polska w tym filmie, czy to w wersji miastowej, czy wiejskiej. Czytam obecnie książkę "Chłopki", w której opisywane są tamte czasy i tamte realia i naprawdę twórcom udało się przenieść je na ekran.
Podoba mi się też gra aktorska, szczególnie Leszka Lichoty. Naprawdę dobrze zagrał tytułowego znachora. Widać w tej kreacji tę jego troskę o dobro człowieka, a nie zasobność jego portfela. Widać tę jego uczciwość, prawość i ogromne serce. Widać też jego zagubienie w obliczu amnezji, ale także determinację, by nie pozwolić śmierci wygrać w walce o życie pacjenta. Znachor Leszka Lichoty to człowiek z krwi i kości.
Całkiem fajnie pokazano tutaj relację Marysi i Leszka. Jest zdecydowanie bardziej dynamiczna aniżeli w wersji z 1981 roku i nie ogranicza się do wizyt młodego hrabiego w miejscu pracy dziewczyny, a sama Marysia zyskała tutaj pazur, którego Marysia Anny Dymnej nie miała.
Nowe, nawet trochę zaskakujące, oblicze w tej wersji zyskują postacie profesora Dobranieckiego i matki Leszka. Dobraniecki, co ciekawe, w książce także nie jest kryształowym człowiekiem i jest w pełni świadomy, że powrót profesora Wilczura może zniszczyć wszystko to, co wypracował pod jego nieobecność, cieszę się więc, że oddano tutaj jego prawdziwy charakter. Zaskoczyła mnie natomiast kreacja matki Leszka, niezła z niej zołza, jej zachowanie aż mną wzburzyło.
Gdybym miała się do czegoś przyczepić, to do tego, że ciągle wspominana jest amnezja Antoniego. Ja, jako widz, na amnezję nie cierpię, potrafię zapamiętać, że bohater stracił pamięć. Trochę też pokombinowane jest to, jak bohater dowiaduje się, kim tak naprawdę jest. Jednak fakt, że to usłyszenie swojego nazwiska (czy, jak w książce, przeczytanie go) sprawia, że profesor odzyskuje pamięć, miało moc. Tutaj mi jednak czegoś zabrakło. Nazwisko profesora pada podczas procesu, a on nic. Mogło tego cytatu z jego nazwiskiem nie być, miałoby to więcej sensu. To chyba jedyna kwestia, która tak na gorąco, tuż po obejrzeniu, filmu mnie gryzie.
Ogólnie rzecz biorąc, to obejrzałam całkiem niezły film. Nie powiem, bym wzruszyła się tak, jak podczas oglądania filmu z 1981 roku, ale i tak całkiem przyjemnie spędziłam przed ekranem czas.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones