Napompowane oceny krytyków Znachora aż mdli. Dla nich porównywalny z filmem Joker ( z Pheonixem),
przewyższający Duchy w Wenecji czy Istatniego Mochikanina.
Krytycy wstydu nie macie.
Światowe przeboje bez potknięć na tak niskim poziomie jak w Znachorze oceniacie równie wysoko. Żeby jeszcze można bylo powiedzieć, ze Znachor przewyższa je aktorsko, co rekonpensuję bieda-realizację i potknięcia. Ale, ze król jest nagi to po prostu widać.
Brak wstydu u Was i tyle...