Jestem rozczarowany. To jest na prawdę słaby film. Maria Wilczur i Czyński ...nieporozumienie. Jedynie odtwórca roli Żyda karczmarza wysila się na stylizację języka reszta leci współczesnym a to strony daleko białoruskie...litewskie - gdzie tu odrobina gwary...akcentu słownictwa..uf. Ale największym dramatem jest scenariusz. Poprzedni Znachor po prostu płynie. Jest tak do bólu logiczny i spójny, że nie widzi się tej oszczędności ( bo to film o bardzo skromnym budżecie). Pałac, rynek miasteczka i zagroda młynarza robią robotę. Scenariusz tej wersji nie tworzy momentów kulminacyjnych... nie ma gdzie się wzruszyć... no brak tego co łapie za gardło ..przekombinowano. Wizyta Wilczura w Warszawie ..matko łapałem się za głowę kto na to wpadł - Marysia leci za Czyńskim bo karczmarz jej kazał.. o jje. I to jest ten wybuch uczuć? No..słabo . Gra aktorska nie ujmuje również.. delikatnie mówiąc. Ale to wynik scenariusza. Oni nie są w stanie uwierzyć że to jest dobre...