Reżyser Martin Scorsese wziął w obronę Brendana Frasera (nagrodzonego w ubiegłym roku Oscarem za "Wieloryba"). Jego rola w "Czasie krwawego księżyca" okazała się kontrowersyjna, zarówno dla krytyków, jak i dla widzów. Brendan Fraser i "Czas krwawego księżyca" - co nie podoba się w jego roli?
W najnowszym filmie nestora światowego kina,
Fraser wciela się w postać skorumpowanego prawnika W.S.Hamiltona. Według
Scorsesego, był to fantastyczny wybór do tej roli. Według części widzów i krytyków natomiast, Fraser, choć pojawia się dopiero w końcówce 3,5-godzinnego filmu, stara się go "ukraść" i robi to w wyjątkowo dziwaczny sposób. Według nich,
nieprzekonująca jest jego ekstatyczna intonacja, nadekspresja w języku ciała, słowem - ogólna ekranowa prezencja. W odpowiedzi na te zarzuty
Scorsese powiedział portalowi LADBible: "Podziwiałem go od lat i cóż, przyznam, że wspaniale nam się pracowało.
Ma potężną ekranową osobowość, w scenie z Leonardo Di Caprio, gdy uświadamia mu grozę sytuacji, dosłownie rozsadza cały kadr. To było doskonałe".
A Wy, jak myślicie? Podobała Wam się rola
Brendana Frasera?
Zobacz odcinek "Movie się" o filmie "Czas krwawego księżyca"
"
Czas krwawego księżyca" jest dramatem w reżyserii
Martina Scorsesego na podstawie scenariusza, który napisał wspólnie z
Erikiem Rothem. Fabuła została oparta na bestsellerowym reportażu znanym w Polsce pod tytułem "Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Indian Osagów i narodziny FBI" autorstwa
Davida Granna. Historia w niej przedstawiona opowiada o serii morderstw w latach 20. XX wieku popełnionych po odkryciu ropy naftowej na ziemiach zajmowanych przez plemię Osagów.