"Istota:: Ludzie są potworniejsi od potworów - wywiad z reżyserem

Informacja nadesłana przez dystrybutora /
https://www.filmweb.pl/news/%22Istota%3A%3A+Ludzie+s%C4%85+potworniejsi+od+potwor%C3%B3w+-+wywiad+z+re%C5%BCyserem-61491
Poniżej prezentujemy przygotowany przez dystrybutora filmu "Istota" wywiad z Vincenzo Natalim, reżyserem i współautorem scenariusza.

Łatwo jest w dzisiejszym Hollywood zrobić film nietuzinkowy, który wykracza poza bezpieczne standardy, tak kochane przez większość producentów?
Wydaje mi się, że przy produkcji większości filmów wychodzi się ze złych założeń. Taki już jest charakter tego biznesu. Nikt nie kręci filmu po prostu dlatego, że scenariusz jest dobry. Może być to jeden z powodów, dla których robi się film, ale nigdy jedyny! Nie, zawsze główny powód jest idiotyczny. Jeśli w tym sezonie są modne krowy, to będziemy robić filmy o krowach. Tak to właśnie działa. Myślę, że zbawcze było dla "ISTOTY" zagrożenie strajkiem scenarzystów.  Nasi poręczyciele finansowi mieli dwie opcje: zrobić film natychmiast albo nie zrobić go wcale. Gdyby okoliczności nie zmusiły ich do działania, nie byłoby tego filmu.

Przeszedłeś zatem ze scenariuszem "ISTOTY" długą drogę...
To dowód na to, że zakochałem się na zawsze w pisaniu scenariuszy; naukowcom zajęło mniej czasu odwzorowanie ludzkiego genomu, niż mnie dokończenie scenariusza! (Śmiech) To pokazuje również, jaki postęp czyni nauka.

Jaka jest Twoja wizja filmu o potworach?
Jednym z powodów, dla których chciałem zrobić ten film natychmiast po "CUBE" było to, że "CUBE" opowiadał historię grupy niewinnych osób postawionych wobec okropnego dylematu i zmuszonych poprzez to do utraty własnego poczucia niewinności. W przypadku "ISTOTY" historia wynika z potrzeb postaci. Są one bezpośrednio odpowiedzialne za swoje losy. Potwór rodzi się z pragnienia posiadania dziecka, które żywi Elsa, przy jednoczesnej psychologicznej niemożności realizacji tego pragnienia. Ostatecznie w filmie uwaga skupiona jest raczej na tym, w jaki sposób ktoś kreuje potwora, niż na pokazaniu rozszalałego potwora jako takiego.

Czym "ISTOTA" różni się od klasycznego monster-movie?
Jest to zarówno opowieść o miłosnym trójkącie, jak i o dramacie rodzinnym. Kazirodczym, edypalnym i absolutnie straszliwym… Przyszło nam odkryć, że ludzie mogą zachowywać się bardziej potwornie niż same potwory. To właśnie odróżnia "ISTOTĘ" od innych filmów o potworach.

Czy Guillermo del Toro asystował w Twoich poczynaniach na planie "ISTOTY"?
Guillermo jest mistrzem horroru i fantasy. Byłem podekscytowany, kiedy sam zaproponował mi na którymś festiwalu filmowym, że bardzo chciałby wyprodukować mój film. Oczywiście "ISTOTA" ma wiele matek i wielu ojców. Guillermo nie był bezpośrednio zaangażowany w realizację filmu, ale sam fakt,  że jego nazwisko było z kojarzone z filmem, nadawało tej produkcji wiarygodność i naprawdę pomogło urzeczywistnić mój projekt.

Dlaczego zdecydowałeś się na "analogowego" potwora i nie skorzystałeś przy kreowaniu postaci Dren z możliwości CGI?
Gollum sprawdza się we "WŁADCY PIERŚCIENI", ponieważ to jest heroiczna odmiana filmu fantasy, więc skwapliwie zawieszamy wobec tej opowieści nasze niedowierzanie. Nieco podobnie dzieje się w  przypadku filmów Ray'a Harryhausena. Ale w "ISTOCIE" punktem wyjścia jest idea, że Dren mogłaby naprawdę istnieć. Ciągle powtarzałem ekipie, że nie robimy filmu science fiction. Ta historia dzieje się w dzisiejszym świecie i kiedy widzicie na filmie laboratoria, nie robią one szczególnego wrażenia. Bardzo starałem się nie budować laboratoriów genetycznych w stylu hollywoodzkim. Kiedy prowadziłem badania na potrzeby filmu, spędzałem dużo czasu w prawdziwych laboratoriach i wyglądają one mniej więcej tak jak pracownie w szkołach średnich. Trochę brudne, z próbówkami, palnikami gazowymi i lodówkami. Tak naprawdę nie ma tam zbyt wiele wysoko zaawansowanej technologicznie aparatury. Chciałem więc być wiarygodny w tej kwestii, żeby widzowie mogli naprawdę czuć, że jesteśmy w dzisiejszym świecie i że istota, którą widzimy, jest prawdziwa w tym otoczeniu. Kiedy szukaliśmy odtwórczyni do roli Dren, wiedzieliśmy, że to będzie kluczowy krok.

Jakie kryteria zdecydowały, że do roli Dren wybrałeś Delphine Chanéac?
W moim zamierzeniu Dren stanowi kolejny krok na drodze ewolucji. A jednak nie wiedziałem dokładnie, czego szukam. Znalazłem, gdy zobaczyłem. Na ironię zakrawa fakt, że kiedy pojechałem do Paryża na casting, pierwszą osobą, na którą się natknąłem wchodząc do pokoju, była Delphine. Ale to było zbyt idealne, więc zmusiłem się, żeby zobaczyć innych aktorów. (Śmiech.) A później i tak ją wybrałem. Jest niewiarygodna. I zagrała po prostu zdumiewająco.

Czy możesz powiedzieć kilka słów o swojej koncepcji filmowego monstrum?
W większości filmów o potworach zaczyna się od postaci ludzkiej i do tego dodaje różne rzeczy. Czuliśmy, że będzie znacznie bardziej interesujące, jeśli usuniemy niektóre aspekty i nieco zmienimy inne. Uważam, że jeśli lekko zmieni się ludzką twarz, jak zrobiliśmy w przypadku Delphine, rezultat jest bardziej szokujący niż kiedy dokona się gruntownych, radykalnych zmian. To mniej więcej stało się naszym priorytetem i nadało ton całemu filmowi.

Łatwo jest nakręcić widowiskowe monster-movie z budżetem 27 milionów dolarów?
Prawda jest taka, że zaczynając kręcenie filmu nie wiedzieliśmy, jak będziemy mogli skończyć go za pieniądze, które mieliśmy. Przy każdym ujęciu z Dren jest metka z ceną i każde z nich się liczy. Niektórzy reżyserzy mówią, że znają każdą klatkę w swoim filmie, cóż, ja znam każdy pojedynczy piksel! (Śmiech) Mówię to z największym bólem, ale wierzę, że ograniczenia zmusiły mnie do kreatywności. To tylko wzbogaca historię. Tak więc, ostatecznie, jestem przekonany, że wszystkie techniczne niemożności, które torturowały mnie jako reżysera, są nieistotne w zestawieniu z tym, co ostatecznie znalazło się na ekranie. Ta historia i ci bohaterowie mają swoje znaczenie. I to będzie decydujące, kiedy film trafi do publiczności.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones