Kolumbijski kandydat do Oscara
"Monos" zdobył główną nagrodę na zakończonym wczoraj festiwalu filmowym w Londynie.
W uzasadnieniu szef jury konkursu głównego
Wash Westmoreland przyznał:
"Monos" to zachwycające kinowe osiągnięcie łączące ze sobą dynamiczne efekty wizualne, bezbłędne kreacje aktorskie oraz nowatorską narrację. To arcydzieło! W zjawiskowo sfilmowanej historii pozostawionego w samym sercu dżungli oddziału małych partyzantów można dopatrzyć się wpływu "Czasu apokalipsy" Francisa Forda Coppoli, ale Landes ani przez chwilę nie zapomina o wieku "żołnierzy". Zamiast stawiać kolejny krok w niepewną, brutalną dorosłość pod dyktando tajemniczej Organizacji, najchętniej cofnęliby się w czasie. Stęsknieni za telewizją i matczyną czułością, skupiają się na życiu swojej małej grupy, do której wkrótce dołączą amerykańska zakładniczka i krowa imieniem Shakira. Z niewinnych twarzy szybko jednak znikną uśmiechy, bo ta zabawa w wojnę będzie miała jak najbardziej realne skutki (opis festiwalowy).
Nagroda za debiut powędrowała do
Mati Diop, reżyserki nagrodzonego wcześniej w Cannes
"Atlantique". Za najlepszy film dokumentalny uznano
"White Riot".