Cóż, pogłoski dotyczące jakości
"Tomb Raidera", który przez niektórych określany był mianem najgorszego filmu roku, potwierdziły się. Przebywająca właśnie w USA Ewelina jako jedna z pierwszych obejrzała film o przygodach Lary Croft, o którym w swojej recenzji zatytułowanej
"Latający cyrk Simona Westa" pisze m.in:
"Sieczka, proszę Państwa. Zmarnowani aktorzy (o ile akurat mieli szczęście być dobrze dobrani), marne efekty specjalne (przez swój nagminny schematyzm i powielanie niedawno oglądanych na ekranie wątków, nie sprawiające wrażenia "specjalnych"), dialogi, które były napisane chyba wyłącznie w celu "zapchania" dziur w przerwach akcji. Jeśli ktoś naprawdę uwielbia Larę Croft, niech lepiej nie burzy w sobie jej nieskazitelnego obrazu i nie wybiera się do kina. Niech lepiej weźmie piwko do ręki (bezalkoholowe, żeby nie było, że namawiam :)) i obejrzy, choćby ponownie
"Gwiezdne wrota" (które przy tym filmie, co niebywałe, wydają się sztuką)".
Całą recenzję znajdziecie
tutaj.