"Zawsze marzyłam o aktorstwie" - rozmowa z Izą Scorupco

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%22Zawsze+marzy%C5%82am+o+aktorstwie%22+-+rozmowa+z+Iz%C4%85+Scorupco-15396


Filmweb: Czy pamięta Pani o czym pomyślała gdy po raz pierwszy przyjechała do Hollywood?
Iza Scorupco: Tak. Pomyślałam: "O... jakie wysokie palmy!!!" (śmiech). Jestem osobą, która ma niesamowitą potrzebę słońca, ciepła, morza, wody. Potrzebuję tego bardziej niż czegokolwiek innego, na przykład chodzenia po górach. To jest dla mnie rodzaj medytacji, prawie religia... Więc właśnie to słońce i ciepło najbardziej mi się spodobało.

Filmweb: Teraz, po kilku latach przerwy, wraca Pani do Hollywood i do kina amerykańskiego filmem "Granice wytrzymałości". Czy ten powrót był łatwy?
Iza Scorupco: Łatwy? No nie wiem... Po "Bondzie" (przyp. red. "Goldeneye") zostałam mamą, pracowałam w Polsce, pracowałam w Szwecji, no i później pracowałam przez 8 miesięcy w Nowej Zelandii. I właśnie rezultatem tego ośmiomiesięcznego pobytu jest mój najnowszy film, którym wracam do kina amerykańskiego.


Filmweb: Ponownie pracowała Pani z reżyserem Martinem Campbellem, tym samym który wyreżyserował "Goldeneye", czy to przypadek?
Iza Scorupco: Myślę, że to nie był przypadek, ponieważ Martin zadzwonił do mnie, powiedział, że kręci nowy film, w którym ewentualnie może być rola dla mnie. Zaproponował żebym przeczytała scenariusz i, jeżeli byłabym zainteresowana, przyjechała na casting do Londynu. Więc przygotowałam się, pojechałam i dostałam rolę. Było to dla mnie niesamowite wyróżnienie i wielki komplement, że ten sam reżyser chce ze mną pracować przy drugim filmie. To bardzo przyjemne uczucie pracować z człowiekiem, o którym wiem, że ma do mnie zaufanie i wierzy w to co robię.

Filmweb: Gra Pani Monique, kanadyjską lekarkę. Jaka to jest dziewczyna?
Iza Scorupco: Dziewczyna... Nie, raczej baba - chłop. Jeszcze nie grałam takiej postaci. Jest to osoba bardzo zamknięta w sobie, między innymi dlatego, że pracuje w bazie pod K-2 w bardzo trudnych warunkach (K-2 to drugi co do wysokości szczyt na świecie, bardzo trudny do zdobycia), opiekuje się wszystkimi docierającymi tam ekspedycjami i tak naprawdę, to chyba marzy o wszystkim, z wyjątkiem swojej pracy. Jest twarda i zdecydowana. Gdy główny bohater filmu (w tej roli Chris O'Donnell) prosi ją o udział w wyprawie ratunkowej na K-2, wierzy, że uda jej się pomóc w uratowaniu zaginionych himalaistów. Decyduje się podjąć ryzyko, ale głównie dlatego, że jest napalona na zaofiarowane jej pieniądze. A ryzyko jest naprawdę duże, udział w ekspedycji ratunkowej w tak ciężkich warunkach, w jakich obserwujemy to w filmie, może skończyć się śmiercią. Ale ona decyduje się na nie i wygrywa. No i po drodze zakochuje się w chłopaku, który jest głównym bohaterem tej całej opowieści. Monique staje się bardziej ludzka. Z początku nie okazująca uczuć, bardzo nieprzyjemna i nerwowa, powoli zaczyna rozumieć, że dane jej było spotkać wspaniałych ludzi.

Filmweb: Monique jest lekarką, tak samo jak Pani mama. A czy Pani nie marzyła kiedyś żeby zamiast aktorką zostać lekarką?
Iza Scorupco: Nie, nigdy. Naprawdę, nigdy o tym nie pomyślałam. Dlatego, że zawsze marzyłam o aktorstwie, miałam ambicje żeby robić właśnie to, co robię teraz. Jeżeli ma się pasję, a ja ją mam, to trudno myśleć o czymkolwiek innym. Choć przyznam się, że oczywiście, moja mama zawsze dopingowała mnie do zdobycia jak najlepszego wykształcenia. Wierzyła, że ukończenie dobrej uczelni i dyplom zapewniają większe życiowe bezpieczeństwo.

Filmweb: Jak do tej pory widzieliśmy Panią tylko w superprodukcjach, filmach wysokobudżetowych. Jaka jest szansa na to, że zobaczymy w czymś bardziej kameralnym, w kinie niezależnym?
Iza Scorupco: Bardzo bym chciała grać w tak zwanych "filmach niezależnych". Ale problemem jest, przede wszystkim, dobry scenariusz. Bo przecież jeżeli już się robi tego typu film, to naprawdę musi to być ciekawa historia, scenariusz, w który warto się zaangażować, w który trzeba wierzyć. Taki, który gwarantuje, że rezultat będzie wspaniały.

Filmweb: A nad czym teraz będzie Pani pracować?
Iza Scorupco: Za miesiąc zaczynam kręcenie filmu, którego tytuł przetłumaczyłabym jako "Władza ognia" ("Reign of fire") w reżyserii Roba Bowmana , który był wcześniej reżyserem "Archiwum X". W filmie tym zagram z Christianem Bale, którego znamy z "American Psycho" i Mathew McConneghym , bardzo popularnymi w tej chwili w Stanach Zjednoczonych aktorami. Będzie to film fikcji, coś pomiędzy bajką a szaleństwem, taki troszeczkę "Mad Max".

Filmweb: Także produkcja wysokobudżetowa?
Iza Scorupco:Tak.

Filmweb: Ja pamiętam sprzed lat fantastyczny teledysk i piosenkę "Shame, shame, shame", którą bardzo często emitowano w MTV. Czy planuje Pani wrócić do zawodu piosenkarki?
Iza Scorupco: No, nie tak żebym chciała ludzi tym maltretować... Ale zawsze jest tak, że jeśli się kiedyś śpiewało i o śpiewaniu marzyło, a tak było ze mną, to te marzenia pozostają. Ale ja nigdy nie chciałam, żeby z tego wyszła taka wielka sprawa, w jaką to moje śpiewanie się zamieniło. Wchodziłam do studia nagraniowego z takim nastawieniem, że po prostu pobawię się, pośpiewam i z moimi kolegami, którzy byli muzykami nagrałam piosenkę. I nagle płyta zaczęła się bardzo dobrze sprzedawać, została "złotą płytą", potem wydałam jeszcze trzy płyty i single i, nawet sama nie wiem dlaczego, wszystkie tak dobrze się sprzedawały. Skończyło się tym, że kompletnie się załamałam, bo w pewien sposób wstydziłam się tego wszystkiego. Tego, że nie byłam w tym prawdziwa i szczera. Bardziej grałam piosenkarkę, niż byłam piosenkarką.. Dla mnie człowiek powinien być przede wszystkim godny w tym co robi. Jak jest piosenkarzem, to powinien budzić się rano i komponować piosenki, i cały czas mieć je w głowie, żyć nimi. Wtedy się jest piosenkarzem. Jeżeli jest inaczej, to ja w to nie wierzę. Jeżeli jest inaczej, to jest się produktem, wytworem producentów i nie ma w tym wszystkim poczucia dumy.

Filmweb: Spotykamy się w siedzibie firmy, której kosmetyki (Oriflame) Pani reklamuje. Czy kontrakt z firmą kosmetyczną jest dla aktorki gwarantem bezpieczeństwa?
Iza Scorupco: Na pewno daje mi on poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu mam możliwość i szansę wybierania filmów, w których chcę zagrać. Dzięki niemu mogę wybrać film niezależny, w który wierzę, ale za zagranie w którym nie dostanę dużych pieniędzy. No i przede wszystkim trzeba wierzyć w to co się robi. Zawsze uważałam, że produkty, które reklamuję są bardzo dobre. Nie byłabym w stanie ich reklamować gdybym tak nie uważała, bo bym się tego po prostu wstydziła. Ale naprawdę reklamowanie kosmetyków jest dobrym pomysłem dla bardzo wielu aktorów, choćby dla Umy Thurman, która reklamuje ostatnio perfumy, a także dla wielu innych, którzy również podpisali kontrakty z firmami kosmetycznymi. No a poza tym jestem kobietą i jest to dla mnie komplement jeżeli ktoś do reklamy kosmetyków wybiera właśnie mnie i moją twarz. Dzięki temu ciągle mogę pozwolić sobie na rezygnowanie z udziału w filmach, które mi się nie podobają. Jestem również matką, muszę być odpowiedzialna, muszę pracować i zarabiać, a dzięki temu nie muszę wybierać ról w panice.

Filmweb: Wiemy już jak Pani pracuje. A jak Pani odpoczywa?
Iza Scorupco: Dla mnie największym odpoczynkiem jest sen. Lubię budzić się z moją córką Julią, która uwielbia długo spać, najpóźniej jak to jest możliwe, później pójść do parku, posiedzieć w kawiarni, wypić cappucino i zjeść jakieć fajne ciasteczko... och, to jest naprawdę przyjemność. Ale chyba największym szczęściem dla mnie jest, jak już mówiłam, wyjazd nad wodę, na plażę.

Filmweb: Jakie są szanse na to, że ponownie zobaczymy Panią w polskim kinie?
Iza Scorupco: Ja bym chętnie do niego wróciła. Bardzo byłabym zadowolona , gdybym znowu mogła pracować w Polsce, ale wydaje mi się, że nie ma tu dla mnie za dużo szans. Nie czuję, żeby propozycje, które dostawałam były szczególnie dobre. A przynajmniej nie były na tyle dobre, żeby zdecydować się na przyjazd tutaj. Bo to jednak jest dla mnie pewnien problem, na codzień mieszkam w innym kraju i praca w Polsce zawsze wiązałaby się z całą przeprowadzką, szczególnie że jestem matką. Podziwiam polskich reżyserów, ale czuję, że barierą może być moja polszczyzna. Nie zawsze udaje mi się wyrazić w sposób, z którego byłabym dumna i całkowicie zadowolona. A to mnie strasznie frustruje.






Rozmawiała Kinga Kozakiewicz