"Zirytowała mnie hipokryzja środowiska" - relacja z konferencji prasowej filmu "Gwiazdor"

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%22Zirytowa%C5%82a+mnie+hipokryzja+%C5%9Brodowiska%22+-+relacja+z+konferencji+prasowej+filmu+%22Gwiazdor%22-15525
Informowaliśmy już Was o tym, że Sylwester Latkowski, twórca głośnych "Blokersów", kręci film o liderze zespołu Ich Troje, zatytułowany
"Gwiazdor". Wczoraj dziennikarze mieli okazję zapoznać się ze szczegółami produkcji. W kuluarach warszawskiego hotelu Mercure mówili o nich: główny bohater filmu - Michał Wiśniewski, reżyser - Sylwester Latkowski i producent a zarazem szef firmy SPI dytrybuującej obraz - Piotr Reisch.

"Gwiazdor" przedstawiać będzie najważniejsze momenty z życia wokalisty - porzucenie przez matkę, pobyt w domu dziecka, wychowanie u rodzin zastepczych, samobójczą smierć ojca i późniejszą drogę do sławy. Będzie to również obraz całego zespołu - ich prac nad nową płytą i życia bardziej prywatnego.

Michał WiśniewskiIch Troje to zespół, który w ciagu ostatniego roku sprzedał najwiekszą ilość płyt na polskim rynku i zagrał największą ilośc koncertów. Dawno żadna grupa muzyczna nie cieszyła się tak wielką popularnością wśród Polaków z różnych grup wiekowych. To wszystko nie idzie jednak w parze z akceptacją środowisk opiniotwórczych i branży muzycznej, która na Ich Troje wiesza przysłowiowe psy. "Porównałem muzykę Ich Troje ze współczesną twórczością Budki Suflera i nie widzę żadnej róznicy. Dlaczego więc zorganizowano na nich taką nagonkę?" - zastanawia się Latkowski i mówi, że swoim filmem chciał spróbować odpowiedzieć na to pytanie. Chce także być kimś, kto po prostu zarchiwizuje i udokumentuje fenomen, jakim niewątpliwie stał się zespół.

Przede wszystkim jednak "Gwiazdor" to opowieść o człowieku, któremu po wielu perypetiach życiowych udaje się osiągnąć sukces. "Mało osób zauważa, że Wiśniewski jest pozytywnym przykładem osiągnięcia w życiu czegoś wielkiego,
zaliczając wcześniej upadek, z których mało kto się podnosi" - twierdzi Latkowski. Ów sukces jest jednak okupiony utratą prywatności i ciągłym nękaniem przez media, które nie wachają się naginać faktów dla potrzeb taniej sensacji. Ostatnio wszystkie poczytne kolorowe gazety rozpisywały się o biologicznej matce Wiśniewskiego, daleko przekraczając granice dobrego smaku i często wypaczając prawdę. "Udowodnię, że wiele artykułów, które napisano o Michale, napisano w sposób nikczemny, kupując od niewiarygodnych osób wygodne dla siebie informacje i manipulując faktami" - mówi Latkowski. - "Pragnę swoim filmem pokazać, jak wysoką cenę ponosi człowiek za odarcie go z prywatności" - dodaje. I nie są to słowa rzucone na wiatr, bowiem na konferencji zaprezentowany został fragment filmu zatytułowany dobitnie "Dziennikarskie hieny", który podważa wiarygodność mediów. Wzburzony Latkowski pokazywał zgromadzonym na konferencji dziennikarzom przykładowe artykuły w poczytnej prasie, które wyraźnie i bez ogródek szykanowały wokalistę, rozgrzebując jego prywatne tragedie i niezbyt przyjemną przeszłość. "Zirytowała mnie hipokryzja środowiska, media, dziennikarze, którzy niszczą człowieka, którego jedyną winą jest to, że sprzedał zbyt dużą ilość płyt a hale koncertowe wypełnia po brzegi" - zakomunikował Latkowski.

Konferencja prasowa nie obyła się bez emocji, które towarzyszą samemu tematowi filmu. Już po kilku minutach dziennikarzy opuścił Wisniewski twierdząc, iż nie chce oglądać fragmentów filmu przed premierą. Przedtem jednak powiedział: "Niczego, co robiłem do tej pory się nie wstydzę. Ale mam dośc tej całej nagonki na mnie, pragne zapomnieć, nie pamiętac o przeszłości i chcę, by mi dano do tego prawo. Żaden dziennikarz nie ma prawa żądac ode mnie, bym traktował go jak konfesjonał".
Nie było to jednak jedyne "wielkie wyjście" tego popołudnia. Po zaprezentowaniu fragmentu filmu Latkowski nie oszczędził mediów, pietnując wydawnictwa, które drukowały tendencyjne artykuły. "To, co dziennikarze robią temu człowiekowi jest straszne. Michał jest u kresu wytrzymałości psychicznej, bo on boleśnie przeżywa każdą napisaną przez Was bzdurę. Jeśli ten człowiek zrobi sobie coś złego, to właśnie media będą ponosić za to winę" - przekonywał reżyser. - "To ja naciskałem na zorganizowanie tej konferencji, nie chcąc promować filmu ale właśnie powiedzieć Państwu, że rzeczywistośc medialna w jakiej przyszło nam istnieć jest właśnie taka jak to w pokazywanym fragmencie widzieliście. Nie ma sensu starać się o Wasze względy" - dodał Latkowski, po czym... opuścił salę. Oczywiście dziennikarze uznali to za skandal. Faktem jest jednak, iż nie jest on filmowi potrzebny - "Gwiadora" obejrzą wszyscy - i miłośnicy i zacięci przeciwnicy Wiśniewskiego. A to widownia ogromna.

Na koniec kilka ciekawostek. Zdjęcia kręcone były w całkowitej tajemnicy przed mediami. Powstałe fragmenty zdeponowano w banku, a ekipa została zobowiązania do zachowania tajemnicy specjalną klauzulą poufności. Wszystko po to, by uniknąć rozgłosu i wypaczenia przesłania filmu. A ten już na ekranach niedługo - premiera przewidziana jest na jesień br. Film będzie
trwał 90 minut. Obok SPI producentami są także: II Program TVP i wytwórnia Universal Music Polska.