Jeden z wielkich zwycięzców tegorocznego festiwalu w Gdyni,
"Pora umierać" został pokazany w Warszawie na kilka dni przed ogólnopolską premierą. Zupełnie nie dziwi mnie deszcz nagród, film w pełni na nie zasłużył, co wcale nie znaczy że jest to obraz rewelacyjny - co to, to nie!
"Pora umierać" jest filmem dobry, ale tylko dobrym.
Danuta Szaflarska tworzy wspaniałą kreację, być może wręcz wybitną (ale wynika to z prostego faktu braku dobrych ról kobiecych w Polskim kinie), lecz jest to kreacja teatralna nie filmowa. Sama reżyserka zaś przeciąga historię, chcąc do prowadzić do całkowitego zamknięcia historii. Zupełnie niepotrzebnie. W filmie jest scena, która idealnie nadaje się na zakończenie i jest nim w zasadzie - to moment, kiedy bohaterka decyduje się żyć dalej i gaśnie świeczka. Wszystko co następuje potem jest już tylko niepotrzebnym postscriptum.
Film jednak powinien spodobać się publiczności. Prosty, poetycki, wypełniony po brzegi 'przyjaznymi dla widza' elementami.