Pod koniec lat 80 w Japonii zadebiutowały dwie przygodówki, które nigdy nie doczekały się angielskiego tłumaczenia. "Famicom Detective Club: The Missing Heir" i "Famicom Detective Club: The Girl Who Stands Behind" zostały stworzone i wydane przez Nintendo na Famicom Disk System (Nintendo Entertainment System lub po prostu NES na zachodzie), a później doczekały się ulepszonych wersji na SNESa, jednak wciąż nie po drodze było im zahaczyć o Stany czy Europę. Teraz, po 30 latach, Nintendo zdecydowało się nie tylko na odświeżenie tych gier na Switcha, ale i w końcu doczekały się one angielskiego tłumaczenia.
Akcja obu gier dzieje się w latach 80 w Japonii i choć zalecane jest zagranie w kolejności wydania (najpierw "The Missing Heir", a potem "The Girl Who Stands Behind") to kolejność wydarzeń jest odwrotna i "The Missing Heir" rozgrywa się później. W obu wcielamy się w młodego detektywa agencji detektywistycznej Utsugi, który zostaje poproszony o pomoc przy rozwiązaniu dwóch dziwnych morderstw. Obie gry są przygodówkami z krwi i kości, w których wyciągamy informacje z napotykanych postaci, prezentujemy im dowody, zadajemy odpowiednie pytania w odpowiedniej kolejności i badamy otoczenie każdej z lokacji. Choć czeka nas dużo dialogów i przydługich scenek, to wbrew temu co przeczytacie w internecie - nie jest to visual novel.
Nie sposób odmówić obu grom uroku, choć to już w dużej mierze zasługa odpowiedzialnego za ich odświeżenie dewelopera Mages. Japończycy odwalili kawał dobrej roboty, a całość prezentuje się pięknie zarówno na małym ekranie Switcha, jak i na telewizorze.
"Famicom Detective Club" to gry specyficzne, bo choć prezentujące się całkiem nieźle, to jednak swoimi mechanikami i rozwiązaniami wciąż są zawieszone w latach 80. Fabuła obu broni się do dzisiaj, jednak sposób jej odkrywania (szczególnie zadawanie w kółko tych samych pytań lub układanie ich w odpowiedniej kolejności) potrafi być nużący. W świecie gier przygodowych wydarzyło się bardzo dużo w ciągu ostatnich 30 lat, czego najlepszym przykładem są chociażby produkcje Telltale Games czy takie perełki jak "Tell Me Why" i "Life is Strange". "FDC" to ciekawostki dla najbardziej oddanych fanów Nintendo, ale ciężko mi je z czystym sumieniem polecić dzisiaj.
7/10
Akcja obu gier dzieje się w latach 80 w Japonii i choć zalecane jest zagranie w kolejności wydania (najpierw "The Missing Heir", a potem "The Girl Who Stands Behind") to kolejność wydarzeń jest odwrotna i "The Missing Heir" rozgrywa się później. W obu wcielamy się w młodego detektywa agencji detektywistycznej Utsugi, który zostaje poproszony o pomoc przy rozwiązaniu dwóch dziwnych morderstw. Obie gry są przygodówkami z krwi i kości, w których wyciągamy informacje z napotykanych postaci, prezentujemy im dowody, zadajemy odpowiednie pytania w odpowiedniej kolejności i badamy otoczenie każdej z lokacji. Choć czeka nas dużo dialogów i przydługich scenek, to wbrew temu co przeczytacie w internecie - nie jest to visual novel.
Nie sposób odmówić obu grom uroku, choć to już w dużej mierze zasługa odpowiedzialnego za ich odświeżenie dewelopera Mages. Japończycy odwalili kawał dobrej roboty, a całość prezentuje się pięknie zarówno na małym ekranie Switcha, jak i na telewizorze.
"Famicom Detective Club" to gry specyficzne, bo choć prezentujące się całkiem nieźle, to jednak swoimi mechanikami i rozwiązaniami wciąż są zawieszone w latach 80. Fabuła obu broni się do dzisiaj, jednak sposób jej odkrywania (szczególnie zadawanie w kółko tych samych pytań lub układanie ich w odpowiedniej kolejności) potrafi być nużący. W świecie gier przygodowych wydarzyło się bardzo dużo w ciągu ostatnich 30 lat, czego najlepszym przykładem są chociażby produkcje Telltale Games czy takie perełki jak "Tell Me Why" i "Life is Strange". "FDC" to ciekawostki dla najbardziej oddanych fanów Nintendo, ale ciężko mi je z czystym sumieniem polecić dzisiaj.
7/10
powiązane artykuły
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
