Animowany "Książę Włodzimierz" przebojem w Rosji

Gazeta Wyborcza /
https://www.filmweb.pl/news/Animowany+%22Ksi%C4%85%C5%BC%C4%99+W%C5%82odzimierz%22+przebojem+w+Rosji-29061
Film animowany "Książę Włodzimierz" pobił w Rosji oglądalnością "Shreka 2". Jego produkcja i promocja to część programu "wychowania patriotycznego", na który Duma przeznaczyła 18 mln dol.

"Książę Włodzimierz" to jedna z kilkunastu historyczno-patriotycznych produkcji animowanych, które moskiewskie studia filmowe zamierzają w najbliższych latach wypuścić na rynek. Bogacące się na ropie naftowej i gazie państwo chętnie nadaje powstającym filmom status dzieł narodowych, co zapewnia ich producentom państwowe subsydia oraz darmową promocję w państwowych mediach.

Rządowy program "wychowania patriotycznego", na który rosyjska Duma niedawno przeznaczyła 18 mln dol. do wydania w ciągu czterech lat, to nie tylko filmy, ale także obchody rocznic historycznych i promowanie państwowej symboliki. Widocznym efektem "wychowania patriotycznego" są np. żółto-czarne wstęgi i kokardki (w barwach dynastii Romanowów), które jako symbol zupełnie nowy dla współczesnych Rosjan od roku towarzyszą obchodom świąt narodowych. Coraz więcej ludzi mocuje je do anten samochodów lub nosi w klapach marynarek.

Z pieniędzy na "wychowanie patriotyczne" współfinansowane są programy telewizyjne opowiadające o historii Rosji, a także wojskowy kanał telewizyjny Zwiezda. O subsydia z tego funduszu mogą się też zwracać organizatorzy międzyszkolnych konkursów pieśni patriotycznej, sympozjów o historii Rosji oraz uroczystości rocznicowych w miejscach historycznych bitew. Elementem "wychowania patriotycznego" były również niedawne obchody Dnia Kultury Słowiańskiej w Chanty-Mansijsku w azjatyckiej części Rosji.

Film Jurija Kułakowa reklamowano hasłem: "To twoja historia!", jego produkcję dotowano z państwowego budżetu, promowano go w państwowych mediach, premierę urządzono na Kremlu, a widzów błogosławił prawosławny patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksij II. Reżyser zapowiedział już nakręcenie do 2008 r. dalszego ciągu historii księcia Rusi Kijowskiej. - To największe przedsięwzięcie kina rysunkowego w Rosji - podkreśla Kułakow.

Chrzciciel Rusi książę Włodzimierz Wielki (ur. 956 r.), którego Cerkiew ogłosiła świętym, w spuściźnie po ojcu otrzymał Nowogród Wielki. Bracia Jaropełk i Oleg zmusili go do ucieczki, on jednak odbił Nowogród przy pomocy wikingów, a po zajęciu Kijowa kazał zamordować Jaropełka. Średniowieczni kronikarze opisują Włodzimierza jako człowieka okrutnego i rozpustnego (miał kilkanaście żon i kilkaset konkubin), który uległ przemianie dopiero po przyjęciu chrztu w obrządku wschodnim i ślubie z Anną - córką cesarza bizantyńskiego Bazylego II.

W filmie Jurija Kułakowa Włodzimierz, który - jak głosi podtytuł - "uczynił Ruś wielką" - jest dobrym, życzliwym i otwartym młodzieńcem. Jeśli czyni źle, to pod wpływem złych doradców, przede wszystkim pogańskiego kapłana prasłowiańskiego boga Peruna. To on za pomocą intryg i czarów skłócił Włodzimierza z bratem księciem kijowskim Świętopełkiem. W filmie Świętopełk ginie - inaczej niż w przekazach historycznych - wbrew woli Włodzimierza, z ręki jego pochopnego woja.

Przez film przewija się motyw chrześcijański - Biblii małego Aliokszy, która ratuje chłopcu życie. Mały bohater ratuje z kolei Włodzimierza Wielkiego od śmierci z rąk pogańskich Pieczyngów. Słowa Ewangelii czytanej przez Aliokszę towarzyszą duchowemu dojrzewaniu księcia Włodzimierza, który czuje się winny śmierci Świętopełka. W drugiej części filmu doprowadzą go zapewne do decyzji o przyjęciu chrztu.

Rosyjscy demokraci zwracają uwagę, że "nowa polityka historyczna" to nie tylko gloryfikowanie twórców dawnej potęgi Rosji. To także wycofywanie ze szkół podręczników historii, w których zbyt wiele miejsca poświęcono krytyce stalinowskiego ZSRR. - Kładzie się nacisk na zwycięstwa militarne i wielkoruskość. Zanika nauczanie o tradycjach liberalnych i demokratycznych, które rozpoczęło się w latach 90. Rosjanom przypomina się historię imperium bez krytyki jego ciemnych kart. Najwyższą wartością znów jest jego wielkość - mówi prof. Lew Gudkow, socjolog z moskiewskiego Centrum Lewady.