Południowoafrykański film
"Carmen in Khayelitsha" Marka Dornford-Maya zdobył Złotego Niedźwiedzia - główną nagrodę 55. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale. Decyzję festiwalowego jury, ogłoszoną w sobotę w Berlinie, większość krytyków przyjęła z zaskoczeniem.
Nagrodzony film
"Carmen in Khayelitsha" to swobodna adaptacja znanej opery
"Carmen" Georgesa Bizeta. Akcja została przeniesiona z Hiszpanii do slamsów Republiki Południowej Afryki. Piosenki śpiewane są w języku plemienia Xhosa.
Dwa Srebrne Niedźwiedzie przyznano reżyserowi i odtwórczyni głównej roli w niemieckim filmie
"Ostatnie dni Sophie Scholl". Otrzymali je
Marc Rothemund (najlepszy reżyser) oraz 26-letnia
Juli Jentsch (najlepsza aktorka).
Film Rothemunda opowiada o ostatnich dniach życia Sophie Scholl, niemieckiej studentki aresztowanej i straconej w 1943 roku za działalność opozycyjną przeciwko hitlerowskiemu reżimowi. 21-letnia dziewczyna należała do opozycyjnej grupy "Biała Róża". Zatrzymano ją, gdy rozdawała antynazistowskie ulotki na monachijskim uniwersytecie.
Kolejnego Srebrnego Niedźwiedzia otrzymał film
"Sometimes in April" opowiadający o ludobójstwie w Ruandzie w połowie lat 90. Srebrny Niedźwiedź przypadł też filmowi
"Peacock" chińskiego reżysera Gu Changa. Za najlepszego aktora uznano
Lou Taylora Pucci, odtwórcę głównej roli w filmie
"Thumbsucker" o dojrzewającym 17-letnim chłopcu.
Nagrodę publiczności zdobył film
"Paradise Now" palestyńskiego reżysera Hany Abu-Assada, opowiadający o ostatnich 24 godzinach życia dwóch palestyńskich zamachowców-samobójców. Ten sam film otrzymał także wyróżnienie organizacji obrony praw człowieka Amnesty International.
O nagrody w głównym konkursie tegorocznego Berlinale ubiegało się 21 filmów z 20 krajów. Nie było wśród nich filmów polskich.
Polka Izabela Plucińska zdobyła Srebrnego Niedźwiedzia w kategorii filmów krótkometrażowych za 10-minutowy film animowany
"Jam Session", zrealizowany na niemieckiej uczelni filmowej w Poczdamie, której Plucińska jest studentką.