Dziś w Teatrze Miejskim w niemieckim Cottbus zaczyna się po raz trzynasty Festiwal Filmów Europy Wschodniej - informuje "Gazeta Wyborcza".
Cottbus (po łużycku Chociebuż) położony w Niemczech, 40 kilometrów od polskiej granicy, jest przykładem coraz częściej powstających imprez filmowych o wyspecjalizowanym repertuarze. Powołany do życia w okresie upadku komunizmu i sprywatyzowania produkcji filmowej w Europie Wschodniej stawia sobie za cel przybliżenie światu zachodniemu kierunków rozwoju sztuki filmowej w naszej części kontynentu.(...)
Do konkursu w Cottbus wybrano w tym roku dziewięć filmów, które ocenione zostaną przez międzynarodowe jury. Są to: rosyjsko-francuska
"Babunia" Lidii Bobrowej, rosyjska
"Przechadzka" Aleksego Uczytiela, węgierski
"Wesołych urodzin" Csaby Fazekasa, czeskie
"Dziewczątko" Benjamina Tuczka, czesko-węgierskie
"Wiarołomne gry" Michaeli Pavlatowej, łotewski
"Pyton" Laili Pakulniny, rumuńska
"Maria" Calina Netzera oraz dwa filmy polskie
"Sukces" Marka Bukowskiego i
"Przemiany" Łukasza Barczyka.
Podobnie jak w przypadku festiwalu w Warszawie, poza konkursem pokazane będą inne jeszcze filmy, w tym również niemieckie - tych twórców, którzy w jakiś sposób, mimo zjednoczenia, czują się związani ze wschodnimi regionami Niemiec. Ze szczególnym zainteresowaniem oczekiwane są: Złoty Lew festiwalu w Wenecji -
"Powrót" Andrieja Zwiagincewa, oraz
"Oligarcha" - francuski film Pawła Łungina o stosunkach rosyjskich milionerów z Kremlem.
Festiwal otworzy zrekonstruowana na nowo z archiwaliów klasyczna farsa Lwa Kuleszowa z roku 1924
"Niezwykłe przygody Mister Westa w kraju bolszewików", zakończy zaś najnowszy film niemiecki
"Droga do raju" Veita Helmera. Jury ogłosi swój werdykt w nocy z 8 na 9 listopada.