Dziś po raz piąty rozpoczyna się w Warszawie Festiwal Filmów Latynoamerykańskich. Na początek Warszawa, ale po raz pierwszy impreza będzie miała charakter niemal ogólnopolski. Pokazy najciekawszych filmów odbędą się w Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu i Gdańsku.
Festiwal, na którym zostanie pokazanych 50 filmów z siedmiu krajów (Argentyny, Brazylii, Chile, Kolumbii, Kuby, Meksyku, Wenezueli), jest tradycyjnie już podzielony na bloki tematyczne.
Pierwszy prezentuje 16 współczesnych produkcji, w tym ważne obrazy o tematyce społecznej, m.in.
"Żółte mango" z Brazylii (portret biednej dzielnicy Recife),
"B-happy" z Chile (o przedwczesnym wkraczaniu w dorosłość),
"Jak kot z myszką" z Kolumbii (groteskowy obraz samozniszczenia mieszkańców bogotańskiego slumsu),
"Tysiąc spokojnych chmur" z Meksyku (samotność i społeczna alienacja geja),
"Miód dla Oshun" z Kuby (o dramatycznym problemie rodzin podzielonych po rewolucji kubańskiej).
W cyklu przedstawiającym klasyczne kino latynoamerykańskie będzie można zobaczyć m.in. głośny film z lat 50.
"Rio, 40 stopni", meksykańską ekranizację "Przepowiedni" Gabriela Garcii Márqueza i pierwszą porewolucyjną superprodukcję z Kuby
"Lucia".
Jak zwykle część festiwalu stanowi przegląd twórczości wybranego reżysera - tym razem
Arturo Ripsteina, którego film
"Nie ma kto pisać do pułkownika" (na motywach noweli Garcii Márqueza) rok temu zdobył pierwsze miejsce w plebiscycie polskich dziennikarzy i krytyków uczestniczących w pokazach festiwalu.
Widzowie będą mogli również zobaczyć zestaw filmów muzycznych - m.in. o muzyce "czarnej Kuby", legendarnym kubańskim wokaliście i pianiście Bola de Nieve, brazylijskiej muzyce slumsów oraz o argentyńskim tangu.
Będą też pokazy specjalne. Pierwszy -
"Balseros", pokazywany kilka miesięcy temu w Canal+ dwugodzinny dokument o losach kubańskich uchodźców, którzy na skleconych tratewkach rzucają się przez morze, zostawiając za sobą nie tylko koszmar tyranii Fidela Castro, ale również swoich najbliższych. Autorzy filmu towarzyszą im w czasie ucieczki, a po latach odnajdują w Stanach Zjednoczonych i dokonują wiwisekcji amerykańskiego snu swoich bohaterów. Drugi hit -
"Biała gołąbka" Raula Ruiza ukończony tuż przed zamachem stanu gen. Pinocheta w 1973 r., a pokazany dopiero w latach 90. - opowiada o mezaliansowej miłości w epoce kontestacji i pokojowej rewolucji w Chile.
Festiwal organizują: Agencja Promocji "Manana", Gutek Film i Stowarzyszenie "Nowe Horyzonty".
więcej informacji o festiwalu znajdziecie
tutaj.