Holenderski reżyser Theo van Gogh zamierza nakręcić film o życiu zamordowanego miesiąc temu polityka Pima Fortuyna. Film nosiłby tytuł "Folkert & Volkert" i byłby gotowy za rok, tak, aby 6 maja, w rocznicę zamachu, mógł ukazać się w telewizji.
Reżyser podkreślił, że rolę Fortuyna nie zagra zawodowy aktor, "ale ktoś inny". Zostaną wykorzystane też bogate filmowe materiały archiwalne.
Film "Folkert & Volkert" będzie nawiązywał do imion dwóch osób. Pierwsze nosi redaktor naczelny dziennika "NRC Handelsblad" Folkert Jensma, drugie - podejrzany o dokonanie zamachu, fanatyczny obrońca praw zwierząt - Volkert van der Graaf. Theo van Gogh wyjaśnił, że chciałby porównać stan umysłu tych dwóch osób.
Przypomniał, że naczelny redaktor gazety napisał tuż przed zamachem, iż Fortuyn-ekstremista jest hańbą dla Holandii. Po jego śmierci, ten sam redaktor - pisząc w "New York Times" pełen niuansów tekst o Fortuynie - nie użył w nim ani raz słowa "ekstremizm". "Uważam to za szczególną hipokryzję" - podkreślił reżyser.
Dodał, że podejrzany - Volkert van der Graaf - wzbudza w nim więcej sympatii od naczelnego "NRC Handelsblad". Nie bez winy są także - zdaniem reżysera van Gogha - między innymi politycy z rządzącej dotąd Partii Pracy, którzy swoimi wypowiedziami szerzyli atmosferę nienawiści wokół coraz bardziej popularnego populistycznego i kontrowersyjnego polityka.
Reżyser podkreślił, że rolę Fortuyna nie zagra zawodowy aktor, "ale ktoś inny". Zostaną wykorzystane też bogate filmowe materiały archiwalne.
Film "Folkert & Volkert" będzie nawiązywał do imion dwóch osób. Pierwsze nosi redaktor naczelny dziennika "NRC Handelsblad" Folkert Jensma, drugie - podejrzany o dokonanie zamachu, fanatyczny obrońca praw zwierząt - Volkert van der Graaf. Theo van Gogh wyjaśnił, że chciałby porównać stan umysłu tych dwóch osób.
Przypomniał, że naczelny redaktor gazety napisał tuż przed zamachem, iż Fortuyn-ekstremista jest hańbą dla Holandii. Po jego śmierci, ten sam redaktor - pisząc w "New York Times" pełen niuansów tekst o Fortuynie - nie użył w nim ani raz słowa "ekstremizm". "Uważam to za szczególną hipokryzję" - podkreślił reżyser.
Dodał, że podejrzany - Volkert van der Graaf - wzbudza w nim więcej sympatii od naczelnego "NRC Handelsblad". Nie bez winy są także - zdaniem reżysera van Gogha - między innymi politycy z rządzącej dotąd Partii Pracy, którzy swoimi wypowiedziami szerzyli atmosferę nienawiści wokół coraz bardziej popularnego populistycznego i kontrowersyjnego polityka.