GAMESCOM 2014: Relacja z pokazu "The Tomorrow Children"

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/GAMESCOM+2014%3A+Relacja+z+pokazu+%22The+Tomorrow+Children%22-106931
Gdyby "Minecraft" powstał w czasach zimnej wojny i wypomadowanego stalinowskiego wąsa, prawdopodobnie nazywałby się "The Tomorrow Children". Nowa produkcja Q-Games niby jest, jak to określił twórca, "symulatorem marksizmu na wesoło", ale po prezentacji mam mieszane uczucia.



"The Tomorrow Children" bazuje na kilku motywach wziętych wprost z tego niekoniecznie sympatycznego okresu w historii, jakim były czasy zimnej wojny. Bohaterowie wzorowani są na czeskich lalkach, wszędzie rozbrzmiewają agitki i hymn ZSRR, zaś ludzkość... w zasadzie nie istnieje. Kierujemy bowiem klonem, którego zadaniem jest mozolna odbudowa zniszczonego świata. Na drodze staną nam generowane proceduralnie stwory, przygnębiający, pusty świat oraz kolejka w urzędzie pracy.


   

"The Tomorrow Children" to sandboks w stylu "Minecrafta". Biegamy po świecie, walimy kilofem albo łopatą w różne skały i podłoża, dzięki czemu zdobywamy surowce. Te zanosimy do naszego miasteczka, w którym możemy zbudować, za przeproszeniem, nowy dom. Na początku jest samowolka, szybko jednak – wedle słów twórcy – na arenę wkracza polityka. Miasteczka będą docelowo złożone z ok. 100 graczy. Na ich czele stanie jakiś burmistrz, będą normalne wybory, kolejki i zapewne reglamentowany cukier.

Wszystko to prezentuje się fajnie w zapowiedziach, ale w praktyce wypadło boleśnie. Prezentacja trwała ponad pół godziny i przez ten czas postać zdołała wykopać kilka dziur, strzelić dwa razy do dziwnego potwora, który pojawił się na rogatkach miasteczka, i wymienić jakieś kupony w urzędzie pracy. Mało tego. Czasem trzeba naprawić jakiś budynek. Pojawia się wtedy ekran minigierki, polegającej na wciśnięciu czterech przycisków na padzie. I tak dziesięć razy. Nieco to wszystko smutne i bynajmniej nie chodzi o zimnowojenne klimaty.

   

Ciekawie zapowiada się natomiast to, że niemal wszystko będzie kontrolowane przez graczy. Z sali w pewnym momencie padło pytanie dotyczące tzw. Administratora, czyli jednego z "tych złych". Na razie prowadzone są testy, ale Q-Games zastanawia się nad oddaniem i tej władzy w ręce graczy. Byłoby dobrze, a jak dowodzi ciesząca się niesłabnącym powodzeniem gra "EVE Online", da się stworzyć świat, którym zarządzamy my, a nie projektanci gry.

"The Tomorrow Children" kuszące jest dla samotników – podczas gry inne postacie będą widoczne tylko wtedy, gdy przyłapiemy ich na pracy. Poza tym rozgrywka przypomina zwykły single-player. Żadnych drużyn z przymusu, interakcja ograniczona do minimum.

Gra nie ma nawet przybliżonej daty premiery. Nie wiadomo, jak potoczą się prace nad "The Tomorrow Children". Mam nadzieję, że Q-Games uda się zrobić w równym stopniu dobrą parodię i dobrą grę. Na razie widzieliśmy zbyt mało, by zaangażować się w trzymanie kciuków.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones