Kino indyjskie odchodzi od kiczu

Rzeczpospolita /
https://www.filmweb.pl/news/Kino+indyjskie+odchodzi+od+kiczu-21666
Od kilku lat Bollywood ma dwie bolączki - nieograniczone piractwo i brak scenariuszy, które porwałyby widzów bardziej niż nierealne i łudząco do siebie podobne historie miłosne. Indusi chcą dziś oglądać historie bliższe życiu oraz bohaterów, z którymi mogą się utożsamić. Wygląda na to, że Bollywood wie, jak te oczekiwania spełnić. Zamiast uwspółcześnionych bogów na ekranie wreszcie pojawiają się bohaterowie z krwi i kości.

Najważniejszym wydarzeniem ostatnich miesięcy jest "Black" - odbiegająca od dotychczasowej sztampy historia przyjaźni kaleki i starca. Michelle nie mówi, nie słyszy i nie widzi, bardziej niż 8-letnią dziewczynkę przypomina płochliwe zwierzę. Jej oknem na świat staje się emerytowany nauczyciel. Dzięki jego pomocy uczy się nie tylko języka migowego, ale i wyrażania uczuć. Wiele lat później, gdy odbierze dyplom renomowanej uczelni, to ona zostanie przewodnikiem schorowanego przyjaciela.

Rani Mukherjee - jedna z bogiń indyjskich ekranów (polscy widzowie znają ją z "Czasem słońce, czasem deszcz" Karana Johara) - stworzyła postać daleką od doskonałości, ale przekonującą i wzruszającą, a Amitabh Bacchan (surowy ojciec z "Czasem słońce...") - żywa legenda Bollywood - zamiast dostojnej głowy rodu gra cierpiącego na chorobę Alzheimera bezradnego staruszka. Indie, co prawda, huczą od plotek o tym, że poważnie zadłużony aktor przyjmie każdą propozycję, ale rolę w "Black" potraktował poważnie - przygotowywał się do niej w domach opieki, obserwował zachowania pacjentów. I chociaż scenariusz nie jest wolny od niewiarygodnych zdarzeń, przybliża problemy chorych i kalekich. Zamiast tańca i śpiewu na ekranie rozgrywa się dramat - szkoda, że opowiedziany bez finezji i zbyt dosłownie.

Do stereotypowego wyobrażenia o filmach masala bliżej ma "Zeher", ale i ten obraz to w Bollywood nowa jakość. Po raz pierwszy na ekranie pokazano scenę erotycznego zbliżenia - debiutantka Udita Gosvami zrzuca z siebie satynową sukienkę. Wyrozumiałość cenzora nie jest przypadkowa, bowiem uwodzi ona uczciwego oficera policji tylko dla pieniędzy. Seks i zepsucie są nierozłączne - tu nic się nie zmieniło. Ale przeżywający kryzys w małżeństwie bohater decyduje się na romans świadomie. Nie cierpi - jak to dotąd w Bollywood bywało - na amnezję ani nie jest przekonany, że jego żona zginęła w katastrofie lotniczej. Po prostu ulega pokusie. Zamiast boskich przymiotów ma ludzkie słabości, które kochająca żona potrafi wybaczyć.

Atmosferę namiętności pomagają budować dobrze wkomponowane w całość piosenki, które są ważnym dopełnieniem intymnych scen.

Bollywood odchodzi także od wydumanych, egzotycznych plenerów, z których dotąd słynęło. Szwajcarskie góry są już niemodne, a Nowa Zelandia czy Mauritius zbyt oderwane od rzeczywistości. Zdjęcia do "Black" kręcono w położonej na północ od Delhi górskiej miejscowości wypoczynkowej, akcja"Zehera" również toczy się w Indiach - w Goa.

Mimo to oba obrazy to estetyczna uczta - piękne ujęcia idą w parze z nowoczesną techniką produkcji. Pod tym względem filmy masala mieszczą się w światowej czołówce.

Prawdziwego przełomu w indyjskiej kinematografii dokonał właśnie debiutujący reżyser - Onir. "Mój brat... Nikhil" wyrasta z tradycji indyjskiego kina niezależnego, ale został zrealizowany w nowoczesny sposób i jakością obrazu nie ustępuje superprodukcjom z Bombaju. Oparta na faktach historia umierającego na AIDS pływaka homoseksualisty przyciąga do kin tłumy. To bez wątpienia sukces - gdy kilka lat temu w "Fire" Deepy Mehty pojawił się wątek lesbijski, obrazu nie dopuszczono do emisji.

Onir potraktował homoseksualną relację z szacunkiem i subtelnością, o jaką trudno nie tylko w azjatyckim, ale i światowym kinie. Silne uczucie pomaga przetrwać fizyczne cierpienia i ludzką nienawiść. Akcja filmu toczy się w latach 80., gdy wiedza o wirusie HIV była wśród Indusów bliska zeru - stąd brutalne aresztowanie chorego i dotkliwe odrzucenie przez część bliskich. Jednak to dziś film jest wyjątkowo aktualny. Kilka dni temu Światowy Fundusz na rzecz Walki z AIDS opublikował wyniki badań, które dowodzą, że w Indiach może być nawet 8,5 mln osób zarażonych wirusem HIV.

Młodych i odważnych reżyserów jest w Bollywood coraz więcej, a największe wytwórnie stawiają na różnorodność. Wzorem Hollywood chętnie sięgają też do przeszłości - niebawem na ekrany trafi "Taj Mahal" - historia wielkiej miłości Shah Jahana i Mumtaz Mahal, której dowodem jest jedna z najpiękniejszych budowli świata, a także opowieść o liderze indyjskiego socjalizmu - Subhas Chandra Bose.

Jeśli Bollywood utrzyma kurs i tempo zmian, za kilka lat będzie częstym gościem na europejskich ekranach i poważną konkurencją dla zachodnich kinematografii.

Bollywood w liczbach
Według badań Pricewaterhouse Coopers w ubiegłym roku w Indiach wyprodukowano (łącznie z obrazami niezależnymi) 934 filmy najwięcej na świecie. Przyniosły one 1,4 milarda dolarów zysku, według zapowedzi 2009 roku ma to być dwa razy tyle. Kraj zajmuje też pierwsze miejsce pod względem liczby sprzedanych biletów 3,1 milardów, dwa razy więcej niż w Hollywood. Każdego dnia opłaty za bilety na filmy masala w samych Indiach dają 720 tysięcy. dolarów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones