W Hollywood rośnie niepokojący dla wielkich wytwórni trend: sieci fast-foodów, producenci płatków i inne firmy, które do tej pory łączyły swe siły w kampaniach promocyjnych filmów teraz nie są już tak chętne do współpracy. Najlepszym tego przykładem jest Disney i Pixar, który wciąż szuka partnerów do kampanii szykowanego na wielki przebój tego roku obrazu animowanego
"Wall-E".
Sponsorzy nie są już tak entuzjastycznie nastawieni na produkcje z Hollywood, kiedy mają do wyboru programy telewizyjne a nawet coraz popularniejsze programy realizowane specjalnie na potrzeby Internetu. To sprawia, że budżety dla wielkich wytwórni się kurczą, a liczba chętnych do podjęcia współpracy się zmniejsza.
Takie przeboje jak
"Zaczarowana",
"Jestem legendą" czy
"Skarb Narodów: Księga Tajemnic" to tylko niektóre przykłady produkcji, którym nie towarzyszyła kampania sponsorska. Nawet
"Spider-Man 3",
"Shrek Trzeci" czy
"Piraci z Karaibów: Na krańcu świata", którzy wciąż mieli sporo podpisanych umów udowadniają, że trend jest silny i stały. Poprzednie części tych serii miały bowiem więcej sponsorów.
To duży problem dla wytwórni, które w przypadku blockbusterów wydają na kampanie promocyjne na całym świecie ok. 100 milionów dolarów. Pieniądze te, które w dużej mierze rozkładały się pomiędzy sponsorów, teraz studia będą musiały wydać same. W rezultacie możemy spodziewać się więcej umów typu product placement, na które sponsorzy są wciąż chętni.