TVP ponownie padła ofiarą targów politycznych - LPR poprze Sławomira Skrzypka na prezesa NBP w zamian za kolejne miejsce w radzie nadzorczej TVP.
Upór LPR, która wespół z Samoobroną przez kilka tygodni blokowała uzupełnienie składu rady nadzorczej TVP przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, przyniósł rezultaty. PiS potrzebuje dziś głosów posłów Ligi, by przeforsować kandydaturę Sławomira Skrzypka na prezesa NBP. Koalicjanci PiS zawsze wykorzystują takie okazje, by ugrać coś dla siebie - podała "Rzeczpospolita".
Wczoraj KRRiT przerwała posiedzenie, nie dochodząc do punktu, w którym miała uzupełnić skład rady nadzorczej TVP. Zgodnie z ustaleniami koalicjantów w miejsce dwóch przedstawicieli PiS, którzy z rady nadzorczej TVP poszli do Trybunału Konstytucyjnego, KRRiT wybierze jedną osobę rekomendowaną przez PiS i jedną przez LPR. - Sekwencja jest następująca: najpierw wybór rady nadzorczej TVP, potem Skrzypka - wyjaśnia "Rz" polityk PiS.
Jak czytamy w "Rz" takie uzupełnienie składu rady nadzorczej będzie oznaczać zmianę układu sił - w dziewięcioosobowym gremium PiS straci większość. Będzie mieć czterech reprezentantów, a koalicjanci pięciu, w tym trzech LPR i dwóch Samoobrona. Do odwołania prezesa
Bronisława Wildsteina koalicjantom będzie brakować tylko jednego głosu. W dodatku, według nieoficjalnych informacji, LPR domaga się także stanowiska przewodniczącego rady. Dziś zajmuje je Sławomir Skrzypek. Jeśli zostanie szefem NBP, minister skarbu, który go nominował, będzie musiał wskazać nowego przedstawiciela. Ma to być ta osoba z dwójki Korzycka-Iwanow - Siemiątkowski, której wcześniej nie wybierze Krajowa Rada.