Na co Polacy chodzą do kina?

Rzeczpospolita /
https://www.filmweb.pl/news/Na+co+Polacy+chodz%C4%85+do+kina-11708
Pewniaki górą. W pierwszym półroczu 2003 roku Polacy chodzili do kina głównie na ekranowe seriale: "Władcę Pierścieni", "Harry'ego Pottera" i "Matriksa". Można się domyślać, że podobnie będzie w przyszłym roku, ponieważ dystrybutorzy przygotowują premiery kolejnych części tych filmów. Za tą trójką plasują się jednak coraz ciekawsze, nawet ambitne tytuły. Czyżbyśmy zaczynali tęsknić za dobrym kinem? - - czytamy w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".

"Władca Pierścieni: Dwie wieże" Jacksona, "Matrix Reaktywacja" braci Wachowskich oraz "Harry Potter i komnata tajemnic" Columbusa to trzej zwycięzcy pierwszego półrocza 2003 roku. A zapewne także całego roku, bo dogonić je może jedynie trzecia część "Matriksa", której premiera przewidziana jest na listopad. Każdy z tych tytułów miał 1,5-milionową publiczność. Wynik znakomity, choć warto przypomnieć, że w ubiegłych latach największe przeboje gromadziły znacznie więcej widzów. "Titanic" - ponad 3 mln, "Ogniem i mieczem" - 7 mln, "Pan Tadeusz" - 6 mln i nawet okrzyczane jako klapa finansowa "Quo vadis" - ponad 4 mln.

Filmy spoza "wielkiej trójki" zostały daleko w tyle, zbierając trzy - cztery razy mniej oglądających: na żaden inny tytuł nie udało się sprzedać nawet 500 tysięcy biletów. To martwi, tym bardziej że w ogóle frekwencja w kinach spada. W pierwszym półroczu 2002 roku przybytki X Muzy odwiedziło 12,9 mln osób, w tym roku - o ok. 400 tys. mniej.

Ale jest także powód do radości. W pierwszej piętnastce listy kasowych przebojów znalazły się głównie interesujące tytuły. Wychował sobie publiczność Roman Gutek, który niestrudzenie promuje ambitne kino europejskie. Piąte miejsce "Porozmawiaj z nią" Pedro Almodóvara to sukces wielkiej sztuki filmowej.

Jak magnez działały w tym roku oscarowe laury. W Polsce zwykle musicale nie cieszą się specjalnym powodzeniem, jednak "Chicago" Roba Marshalla obejrzało 485 tys. osób. Dobrze poradziła sobie "Frida" Julie Taymor - wysmakowany obraz ze znakomitą Salmą Hayek jako Fridą Kahlo i kolorami Meksyku w tle. Nieco słabszy wynik uzyskały "Godziny" Stephena Daldry'ego z oscarową Nicole Kidman. Ale to jest kino dla koneserów i 230 tysięcy widzów trzeba zapisać po stronie sukcesów. I wreszcie "Moje wielkie greckie wesele" - pogodna i ciepła komedia obyczajowa, która zrobiła furorę na całym świecie, zebrała swoje żniwo także w Polsce.

Poza tym w pierwszej piętnastce najchętniej oglądanych filmów uplasowały się tytuły, które przyciągały widzów czymś specjalnym. A więc "Johnny English" niewątpliwie zawdzięcza swe powodzenie popularności Rowana Atkinsona, czyli Jasia Fasoli; "8 mila" stała się niemal kultowym filmem dla wielbicieli Eminema. Do sukcesu "Złap mnie, jeśli potrafisz" przyczyniła się autentyczna historia, jakiej nie wymyśliłby żaden scenarzysta oraz nazwiska Stevena Spielberga i Leonardo DiCaprio. Warto też zwrócić uwagę, że wśród przebojów znalazł się niepokojący thriller "Bezsenność" z Alem Pacino, film równie porywający, co trudny. I wreszcie "Makrokosmos - Podniebny taniec" - obraz przyrodniczy, niejako kontynuacja "Mikrokosmosu". Film od swojego poprzednika słabszy, ale owiany jego sławą i wabiący pięknymi zdjęciami ptaków.

Na liście kasowych przebojów pierwszego półrocza nie ma głupawych komedii ani kina akcji w stylu "zabili go i uciekł". Każdy z filmów można jakoś zarekomendować. Co więcej, nie są to wybory przypadkowe, bo polscy widzowie nie dali się skusić wielu głośnym tytułom, m.in. wielkiemu przebojowi amerykańskiemu - ekranizacji komiksu "X-Men", a także dość słabym "Gangom Nowego Jorku", których nie uratowały nazwiska Scorsese'a, DiCaprio czy Day-Lewisa. Żal tylko Best Filmu - dystrybutora, który chcąc pokazać ten film polskim widzom, zapłacił za niego horrendalne pieniądze.

Nie było w pierwszym półroczu wielkiego hitu polskiego. W tej sytuacji za pewien sukces należy uznać ponad 250-tysięczną frekwencję na "Superprodukcji" Machulskiego. Film nie trafił do szerszej publiczności zapewne dlatego, że - osadzony w środowisku filmowym - wymagał jego znajomości dla zrozumienia wszystkich żartów. Drugi polski tytuł - "Show" Macieja Ślesickiego obejrzało 176 tysięcy osób, chociaż większość krytyków mu nie pomogła.

Drugie półrocze przyniesie kilka hollywoodzkich przebojów spod znaku sequelowej papki - od "Aniołków Charliego" przez "Larę Croft" aż do "Terminatora". Czas pokaże, jak polscy widzowie je przyjmą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones