Pewniaki górą. W pierwszym półroczu 2003 roku Polacy chodzili do kina głównie na ekranowe seriale:
"Władcę Pierścieni",
"Harry'ego Pottera" i
"Matriksa". Można się domyślać, że podobnie będzie w przyszłym roku, ponieważ dystrybutorzy przygotowują premiery kolejnych części tych filmów. Za tą trójką plasują się jednak coraz ciekawsze, nawet ambitne tytuły. Czyżbyśmy zaczynali tęsknić za dobrym kinem? - - czytamy w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
"Władca Pierścieni: Dwie wieże" Jacksona,
"Matrix Reaktywacja" braci Wachowskich oraz
"Harry Potter i komnata tajemnic" Columbusa to trzej zwycięzcy pierwszego półrocza 2003 roku. A zapewne także całego roku, bo dogonić je może jedynie trzecia część
"Matriksa", której premiera przewidziana jest na listopad. Każdy z tych tytułów miał 1,5-milionową publiczność. Wynik znakomity, choć warto przypomnieć, że w ubiegłych latach największe przeboje gromadziły znacznie więcej widzów.
"Titanic" - ponad 3 mln,
"Ogniem i mieczem" - 7 mln,
"Pan Tadeusz" - 6 mln i nawet okrzyczane jako klapa finansowa
"Quo vadis" - ponad 4 mln.
Filmy spoza "wielkiej trójki" zostały daleko w tyle, zbierając trzy - cztery razy mniej oglądających: na żaden inny tytuł nie udało się sprzedać nawet 500 tysięcy biletów. To martwi, tym bardziej że w ogóle frekwencja w kinach spada. W pierwszym półroczu 2002 roku przybytki X Muzy odwiedziło 12,9 mln osób, w tym roku - o ok. 400 tys. mniej.
Ale jest także powód do radości. W pierwszej piętnastce listy kasowych przebojów znalazły się głównie interesujące tytuły. Wychował sobie publiczność Roman Gutek, który niestrudzenie promuje ambitne kino europejskie. Piąte miejsce
"Porozmawiaj z nią" Pedro Almodóvara to sukces wielkiej sztuki filmowej.
Jak magnez działały w tym roku oscarowe laury. W Polsce zwykle musicale nie cieszą się specjalnym powodzeniem, jednak
"Chicago" Roba Marshalla obejrzało 485 tys. osób. Dobrze poradziła sobie
"Frida" Julie Taymor - wysmakowany obraz ze znakomitą
Salmą Hayek jako Fridą Kahlo i kolorami Meksyku w tle. Nieco słabszy wynik uzyskały
"Godziny" Stephena Daldry'ego z oscarową
Nicole Kidman. Ale to jest kino dla koneserów i 230 tysięcy widzów trzeba zapisać po stronie sukcesów. I wreszcie
"Moje wielkie greckie wesele" - pogodna i ciepła komedia obyczajowa, która zrobiła furorę na całym świecie, zebrała swoje żniwo także w Polsce.
Poza tym w pierwszej piętnastce najchętniej oglądanych filmów uplasowały się tytuły, które przyciągały widzów czymś specjalnym. A więc
"Johnny English" niewątpliwie zawdzięcza swe powodzenie popularności
Rowana Atkinsona, czyli Jasia Fasoli;
"8 mila" stała się niemal kultowym filmem dla wielbicieli
Eminema. Do sukcesu
"Złap mnie, jeśli potrafisz" przyczyniła się autentyczna historia, jakiej nie wymyśliłby żaden scenarzysta oraz nazwiska
Stevena Spielberga i
Leonardo DiCaprio. Warto też zwrócić uwagę, że wśród przebojów znalazł się niepokojący thriller
"Bezsenność" z
Alem Pacino, film równie porywający, co trudny. I wreszcie
"Makrokosmos - Podniebny taniec" - obraz przyrodniczy, niejako kontynuacja
"Mikrokosmosu". Film od swojego poprzednika słabszy, ale owiany jego sławą i wabiący pięknymi zdjęciami ptaków.
Na liście kasowych przebojów pierwszego półrocza nie ma głupawych komedii ani kina akcji w stylu "zabili go i uciekł". Każdy z filmów można jakoś zarekomendować. Co więcej, nie są to wybory przypadkowe, bo polscy widzowie nie dali się skusić wielu głośnym tytułom, m.in. wielkiemu przebojowi amerykańskiemu - ekranizacji komiksu
"X-Men", a także dość słabym
"Gangom Nowego Jorku", których nie uratowały nazwiska
Scorsese'a,
DiCaprio czy
Day-Lewisa. Żal tylko Best Filmu - dystrybutora, który chcąc pokazać ten film polskim widzom, zapłacił za niego horrendalne pieniądze.
Nie było w pierwszym półroczu wielkiego hitu polskiego. W tej sytuacji za pewien sukces należy uznać ponad 250-tysięczną frekwencję na
"Superprodukcji" Machulskiego. Film nie trafił do szerszej publiczności zapewne dlatego, że - osadzony w środowisku filmowym - wymagał jego znajomości dla zrozumienia wszystkich żartów. Drugi polski tytuł -
"Show" Macieja Ślesickiego obejrzało 176 tysięcy osób, chociaż większość krytyków mu nie pomogła.
Drugie półrocze przyniesie kilka hollywoodzkich przebojów spod znaku sequelowej papki - od
"Aniołków Charliego" przez "
Larę Croft" aż do
"Terminatora". Czas pokaże, jak polscy widzowie je przyjmą.