Nie ma pieniędzy na filmy młodych twórców

Rzeczpospolita /
https://www.filmweb.pl/news/Nie+ma+pieni%C4%99dzy+na+filmy+m%C5%82odych+tw%C3%B3rc%C3%B3w-7620
W swoich deklaracjach kolejne władze kinematografii zapewniają, że stawiają na nowe twarze. Jak wygląda praktyka - niech świadczy historia dwóch debiutów realizowanych właśnie przez Jacka Filipiaka i Marcina Pieczonkę - pisze w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" Barbara Hollender.
Jacek Filipiak jest absolwentem PWSFTViT w Łodzi, a swój debiutancki film fabularny stara się zrealizować od sześciu lat. Jego dokument "Bidul" dostał nagrodę głównego jury, Federacji Klubów Filmowych oraz stacji Planete na festiwalu w Lipsku. "Zerwany" nawiązuje do podobnej tematyki. To historia wychowywanego przez domy dziecka i rodziny zastępcze chłopca, który - nie mogąc przystosować się do normalnej rzeczywistości - trafia wreszcie do zakładu poprawczego.
"Zerwany" nie jest kinem łatwym i komercyjnym, ale też ma niewielki budżet, szacowany na około 1,6 mln zł. W styczniu producent Jacek Gwizdała z firmy "Contra Studio" podpisał umowę z TVP SA, która zainwestowała w "Zerwanego" 900 tys. zł. Przedtem już projekt miał pozytywną decyzję przewodniczącego Komitetu Kinematografii Tadeusza Ścibora-Rylskiego na dofinansowanie w wysokości 715 tys. zł., a 53 tys. dokładało Contra Studio.

W marcu przez tydzień ekipa zrealizowała pierwszy etap zdjęć. Gdy mimo obietnic nie napłynęły pieniądze z Komitetu Kinematografii, producenci zdecydowali się zaryzykować i kontynuować prace. Zawieszenie filmu oznaczałoby całkowite utopienie pieniędzy - za rok młodzi wykonawcy mogliby się zmienić nie do poznania. W kwietniu i maju dokończono zdjęcia. Za kamerą stanął Bogumił Godfrejow, nominowany do Oscara za "Męską sprawę".
Dzisiaj w pudełkach spoczywa blisko 20 tys. metrów nakręconej taśmy, brakuje pieniędzy na montaż i udźwiękowienie filmu, a producent ma na koncie 400 tys. zł długu - niezapłacone zobowiązania finansowe wobec aktorów, ekipy i firm świadczących usługi przy realizacji zdjęć.
O całej sytuacji powiadomiony został były minister Andrzej Celiński, który 1 lipca (kilka dni przed dymisją), podjął decyzję o dofinansowaniu w tym roku produkcji filmu kwotą 280 tys. zł, co stanowi 40 proc. obiecanej przez APF dotacji. Niestety, pieniądze te do tej pory nie wpłynęły na rachunek producenta. Film, który mógłby zostać pokazany już na tegorocznym festiwalu gdyńskim, leży w pudełkach, telewizja swoje pieniądze ma zamrożone, a Contra Studio za chwilę będzie musiało ogłosić upadłość.



Marcin Pieczonka, student III roku reżyserii Wydziału Radia i Telewizji UŚ, nie robi jeszcze pełnometrażowego debiutu. Ale ma ambicje, chce tworzyć artystyczne kino. Wymyślił sobie tryptyk "Trzy opowieści o człowieku" - historię dwóch braci od dzieciństwa, poprzez okres dojrzałości, aż po śmierć. Rzecz o wartościach, które nabierają bądź tracą znaczenie na różnych etapach życia. W pierwszym filmie "Opowiadanie" Maurycy ma 14 lat, a Kacper 8. Obaj muszą uporać się z najtrudniejszymi chwilami, jakimi jest dla nich choroba i śmierć ojca. Tekst zyskał dobre recenzje Wojciecha Marczewskiego, Edwarda Żebrowskiego, Filipa Bajona. Budżet filmu ustalono na... 40 tys. zł. Szkoła dała 22 tysiące i 10 rolek taśmy. Dodatkowych dziesięć realizatorzy kupili za własne pieniądze. Tak Pieczonka zrobił zdjęcia. W rolach głównych wystąpili dwaj uczniowie szkoły muzycznej w Katowicach, rodziców za stawki szkolne zagrali Katarzyna Bargiełowska i Tadeusz Szymków. Zdjęcia wykonano na taśmie 35 mm i 8 mm.
Ale na dalsze prace nie ma pieniędzy. Niedużych pieniędzy, bo realizatorzy marzą o 18 tys. zł. Jest szansa, że 8-10 tys. dostaną z Agencji Produkcji Filmowej, o resztę starają się u prywatnych inwestorów.
- Próbowaliśmy zainteresować tym projektem różne firmy, banki, firmy telekomunikacyjne - mówi Marcin Pieczonka. - I od nikogo nie mogę liczyć na pieniądze. Ludzie, którzy obracają miliardami, traktowali mnie jak żebraka i wyłudzacza. Gdybym przyszedł prosić o milion, może by się zastanowili. Ale mnie ratuje każde tysiąc złotych. To oni wolą ten tysiąc wydać na dobry obiad w restauracji. Nie mają żadnej instytucjonalnej zachęty, żeby przeznaczyć jakiekolwiek pieniądze na kulturę. Uważają, że każda złotówka przelana na konto filmu jest po prostu stracona. Jak więc ma powstawać kino niekomercyjne? Jak ma egzystować kultura?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones