Niemcy górą - weekend na 20. WMFF

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Niemcy+g%C3%B3r%C4%85+-+weekend+na+20.+WMFF-18694
20. Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy ruszył z kopyta. Efektem jest moje niewyspanie, łopoczące serce z powodu hektolitrów wypitej kawy ale i ogromne zadowolenie z powodu kilku filmów, które przez weekend udało mi się zobaczyć.

Swoją tegoroczną przygodę z Festiwalem rozpoczęłam najnowszym filmem Michaela Winterbottoma "Na tym świecie". Twórca "Alei snajperów" uraczył nas tym razem przejmującą, niemalże paradokumentalną historią dwóch młodych Afgańczyków, usiłujących drogą lądową przedostać się z Pakistanu do Londynu, by tam szukać lepszego życia. Trwająca kilka tygodni podróż pełna jest niebezpiecznych przygód i ludzi chętnych wykorzystać naiwność młodych uchodźców. Film nie ubarwia opowieści, wydaje się wiernym odzwierciedleniem często tragicznej w skutkach walki o lepsze jutro. Kino mocne, zdolne poruszyć nawet najtwardsze serca.

Szybko jednak przyszło mi zupełnie zmienić klimat, bo następnym punktem na mojej liście był najbardziej kontrowersyjny film tegorocznej imprezy "Freakstars 3000". Projekt młodego niemieckiego reżysera, Christopha Schlingensiefa to przedziwna i, trzeba przyznać, odważna parodia jednego z najpopularniejszych reality show - "Idola". Podstawowa różnica polega jednak na tym, że tym razem kandydaci to ludzie upośledzeni fizycznie bądź umysłowo. Choć ideą twórców było zwrócenie uwagi na ułomnych i fakt, że podobnie jak i my, tzw. "normalni" odczuwają oni potrzebę akceptacji, marzą o sławie i lubią się dobrze bawić, film zaszokował warszawską publiczność. Wiele oburzonych osób wychodziło podczas projekcji. Tym, którzy wytrwali do końca pomysł jednak bardzo się podobał.

W programie tegorocznego Festiwalu wiele miejsca poświęcono dokumentom. Wybrałam się więc na nagrodzone Oscarem "Mgły wojny: jedenaście lekcji z życia Roberta S. McNamary". McNamara uważany jest jedną z najbardziej wpływowych postaci amerykańskiej polityki zagranicznej. Był Sekretarzem Obrony, prezesem koncernu Forda i przez długie lata prezesem Banku Światowego. Jako 87-latek opowiada o swoich doświadczeniach, przekazując je w formie 11 porad na temat tego jak być skutecznym politykiem. Fragmenty obszernego wywiadu przeprowadzonego przez twórców z McNamarą ilustrowane są materiałami archiwalnymi i odtajnionymi dokumentami Białego Domu. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że bohater próbuje przy okazji snutej przez siebie opowieści trochę się wybielać. Mimo to film ogląda się z zainteresowaniem a sposób jego realizacji zasługuje na uznanie.

Później przyszedł czas na otwierający tegoroczną Panoramę Niemiecką głośny już obraz "Edukatorzy". To historia Jana i Petera, przyjaciół prowadzących tajny projekt, którego celem jest zakłócenie spokoju ludziom bogatym. Nieoczekiwanie przyłącza się do nich Jule - dziewczyna Petera, która wprowadza zamęt nie tylko do działań tytułowych Edukatorów ale i w ich prywatne życie, przyczyniając się do rywalizacji pomiędzy chłopcami. Filmowa historia krąży zarówno wokół tematu młodzieńczego buntu jak i konfliktów miłosnego trójkąta. Kręcony kamerą z ręki przy użyciu naturalnego oświetlenia obraz przywodzi na myśl skandynawskie kino Dogmy. "Zdecydowałem się na formę zbliżoną do Dogmy, bo po pierwsze, tego typu produkcje dużo mniej kosztują, a po drugie umożliwia to robienie filmów niekonwencjonalnych" - mówił reżyser Hans Weingartner, który był gościem Warszawskiego Festiwalu. "Marzę o tym, by mój film nakłonił młodych ludzi do walki o godność, by przełamał swój strach do walki o zmiany, o lepsze jutro".

Nie obyło się na Festiwalu bez rozczarowań. Do nich z pewnością należy obraz "Problem z lękiem". Wybrałam się na niego zachęcona poprzednimi produkcjami kanadyjskiego reżysera, specjalizującego się w obrazowaniu wielkomiejskich lęków. Nie inaczej jest i tym razem. Bohaterem filmu jest Laurie, który panicznie boi się wind, otwartych przestrzeni, ruchomych schodów itd. Jego siostra, pracująca w firmie Globar Safety Inc załatwia mu prototyp urządzenia dbającego o bezpieczeństwo właściciela. Wszystko jednak wskazuje na to, że lęki Lauriego zainfekowały system, co ma tragiczny wpływ na całe społeczeństwo. Pomysł był być może trafiony, realizacja odbiegała jednak od ideału do tego stopnia, że film okazał się bardzo męczący i przyznam, że z radością wyszłam z kina po jego zakończeniu.

Osłodą na te katusze okazał się zbiór niemieckich etiud studenckich zgromadzonych pod wspólnym tytułem "Następne pokolenie 2004". Znalazły się tu zarówno komediowe przypowiastki o współczesnym życiu jak i komputerowe animacje i dokumenty. Było na zmianę zabawnie i poetycko a publiczność za każdym razem nagradzała filmiki ogromnymi brawami. Aż szkoda, że w programie znalazło się ich tylko dziewięć.

Wkrótce kolejne relacje. Tymczasem zapraszam do festiwalowych kin, gdzie dziś można zobaczyć takiej obrazy jak: "Kontrolerzy", "Wesele", "Tulipany", "Freakstars 3000", "Edukatorzy", "Środek Europy", "Paszport do raju".

Przypominam, że rozdajemy podwójne zaproszenia na festiwalowe filmy. By wziąć udział w losowaniu biletów, wystarczy napisać maila na adres: enasia@filmweb.pl. W temacie maila wpiszcie hasło "WMFF", a w treści Wasze imię i nazwisko oraz oraz numerek, pod którym jesteście zarejestrowani na Filmwebie.
(Dla osób niezorientowanych: Numerek ten znajdziecie po wejściu na Waszą stronę na serwisie - pojawia się w pasku adresu. Np. w przypadku adresu - http://filmweb.pl/User?id=2413 numer użytkownika to 2413).
Napiszcie również, czy interesują Was pokazy przedpołudniowe (od 13.30) czy wyłącznie wieczorne (od 18.30).


Podobnie jak Enasia również i ja minione dni spędziłem w kinie oglądając festiwalowe projekcje.

Gorąco polecam "Zło" Mikaela Hafstroma. To poruszająca opowieść o szesnastoletnim Eryku, który bity w domu przez sadystycznego ojczyma wyładowuje swoją złość w szkolnych i niezwykle brutalnych bójkach z rówieśnikami. Kiedy zostaje relegowany z kolejnej szkoły matka zapisuje go do elitarnej akademii Stjärnsberg. Jednak również i tam rzeczywistość daleka jest od ideału. W uczelni, gdzie profesorowie wierzą w 'koleżeńskie wychowanie', młodsi uczniowie są bezlitośnie dręczeni przez starszych kolegów.

"Zło" to jeden z tych filmów, którego nikogo nie pozostawią obojętnym. Inspirowana autentycznymi wydarzeniami, nie pozbawiona gorzkiego humoru opowieść o perypetiach Eryka nasuwa skojarzenia z takimi filmami, jak "Stowarzyszenie umarłych poetów", czy "Buntownik z wyboru". Między tymi tytułami jest wiele wspólnego. Jednak "Zło" idzie o krok dalej. Pokazuje jak drobne z pozoru wydarzenia powodują nakręcanie się spirali nienawiści, która w końcu doprowadzi do tragedii, a której nie próbują nawet zapobiec obserwujący to wszystko z boku nauczyciele.

Główną rolę w filmie zagrał debiutujący na dużym ekranie Andreas Wilson, który bardzo dobrze poradził sobie ze skomplikowaną postacią Erika. Na uwagę zasługują również niezłe zdjęcia Petera Mokrosinskiego. Polecam.


Warto wybrać się również na austriacko-czesko-słowacką produkcję "Żelary", która ubiegała się w tym roku o Nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". Inspirowany również autentycznymi wydarzeniami obraz opowiada historię młodej pielęgniarki Eliski, członkini ruchu oporu, która uciekając przed gestapo - akcja obrazu rozpoczyna się w roku 1943 - znajduje schronienie w położonej w górach wiosce Żelary. Tam wychodzi za mąż za miejscowego chłopa Jozę Jandę.

"Żealry" to piękna opowieść o miłości i o życiu, której tłem są równie wspaniałe zdjęcia. Para głównych bohaterów początkowo nieufna wobec z siebie z czasem zaczyna darzyć się coraz większą sympatią, aż wreszcie rozwija się między nimi prawdziwe uczucie.
Historia Eliski i Jozy jest dla Ondreja Trojana (w zeszłym roku na festiwalu mogliśmy oglądać jego "Pupendo") pretekstem do snucia wspaniałej historii, której bohaterami są sami mieszkańcy Żelar. Praktycznie każdy z bohaterów drugoplanowych ma swoją historię - własne problemy, tragedie, z którymi musi się zmierzyć.

Doskonałe aktorstwo, piękne zdjęcia, ciekawy scenariusz i sprawna reżyseria to największe zalety tego filmu. Mam nadzieję, że Polscy widzowie będą mogli go kiedyś obejrzeć w kinach, bo naprawdę na to zasługuje.


Nieco rozczarował mnie natomiast najnowszy film Woody Allena "Melinda i Melinda". Obraz opowiada dwie wersje tej samej historii, której bohaterką jest tytułowa Melinda - wesołą i smutną. Obie zaczynają się identycznie. Na przyjęciu niespodziewanie w drzwiach gospodarzy staje Melinda...

Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że Woody Allen kręci filmy już bardziej z przyzwyczajenia, niż z prawdziwej pasji. Owszem nadal są to obrazy dobre, tradycyjnie utrzymane na pewnym poziomie, ale muszę przyznać, że po wyjściu z kina bardzo szybko o nich zapomina. Wyjątkiem jest tutaj poprzedni film Allena "Życie i cała reszta", który przypominał mi jego stare filmy i dawał nadzieję, że następne będą równie dobre, ale niestety tak się nie stało. "Melinda i Melinda" mimo niezłych dialogów i gwiazdorskiej obsady jest - jak na Woody Allena - komedią przeciętną.

Oczywiście miłośnicy najsłynniejszego Nowojorczyka na pewno nie wyjdą z kina zawiedzeni, ale osoby, które z twórczością Allena mają jedynie kontakt sporadyczny, mogą się rozczarować.
(mk)


Czytaj również:
Ogólne informacje o Festiwalu
Filmy konkursowe
Nowe filmy nowych reżyserów poza konkursem
Panorama Niemiecka
Nowe filmy polskie na 20. WMFF
Cykl "Mistrzowskie Dotknięcie"
Odkrycia - kolejny cykl filmów 20. WMFF
Relacja z rozpoczęcia

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones