Producentka filmowa
Jill Messick nie żyje. Popełniła samobójstwo. Jej rodzina winą za to obarcza
Rose McGowan i
Harveya Weinsteina oraz nagonkę medialną będącą efektem akcji #metoo.
Getty Images © Kevin Winter Messick została wplątana w aferę obyczajową
Harveya Weinsteina, ponieważ w 1997 roku, kiedy stawiała swoje pierwsze kroki w Hollywood, była (krótko) menadżerką
McGowan. Aktorka była jedną z jej pierwszych klientek.
Messick odpowiadała m.in. za organizację feralnego spotkania
McGowan z
Weinsteinem na festiwalu Sundance.
Właśnie w 1997 roku
McGowan została zgwałcona przez
Weinsteina. Odpowiedzialnością za to obarczyła wszystkich. Kilka dni temu aktorka na Twitterze wrzuciła ten post:
Rodzina producentki twierdzi, że insynuacje i nieprecyzyjne oskarżenia
McGowan całkowicie załamały
Messick, która zmagała się ostatnio z osobistymi problemammi. Nie potrafiła sobie poradzić z nagonką i rzeczywistością mediów społecznościowych, gdzie czyjeś wypowiedzi traktowane są jako niepodważalne fakty.
Jednak sytuacja
Messick była jeszcze gorsza, ponieważ prawnicy
Harveya Weinsteina również próbowali wykorzystać ją dla swoich celów. W ubiegłym miesiącu wyciągnęli jej wypowiedź i zaprezentowali ją jako dowód tego, że
Weinstein nie zgwałcił
McGowan, lecz że cokolwiek między nimi zaszło, wydarzyło się za zgodą aktorki.
Rodzina
Messick tymczasem podkreśla, że kiedy w 1997 roku ta dowiedziała się, jak zachowywał się producent wobec aktorki, miała sprawę zgłosić swoim przełożonym, domagając się z ich strony stosownych działań.
Jill Messick była producentką wykonawczą w firmie
Weinsteina Miramax od 1997 roku do 2003 roku. Zaangażowana była m. in. w produkcję
"Fridy". Przypomnijmy, że ten film również powiązany jest z aferą
Weinsteina.
Salma Hayek miała bowiem być w trakcie prace nad filmem obiektem prześladowań i przemocy ze strony szefa Miramaxu.