Pełnomocnik
Romana Polańskiego oznajmił, że sąd w Los Angeles nie powinien rozpatrywać sprawy reżysera
"Chinatown", oskarżonego m.in. o seks z nieletnią. Pierwsza rozprawa po ponad 30-letniej przerwie ma rozpocząć się 21 stycznia.
Tamtejszy wymiar sprawiedliwości żąda bowiem, aby
Polański zjawił się osobiście na przesłuchaniu. Artysta boi się jednak, że tuż po tym, jak pojawi się w Stanach Zjednoczonych, zostanie aresztowany.
Przypomnijmy: w 1977 roku
Polańskiego oskarżono m.in. o seks z osobą nieletnią, gwałt oraz sodomię. Prawnikom reżysera udało się zawrzeć układ z sędzią, ale ten zdecydował się go złamać, gdy prasa ujawniła, że
Polański ma romans z kolejną nastolatką -
Nastassją Kinski. Od tego czasu twórca przebywa we Francji, która nie ma umowy ekstradycyjnej ze Stanami Zjednoczonymi. W przeciwnym wypadku trafiłby na kilkadziesiąt lat do więzienia.
Polański chce teraz, aby sąd oddalił wysunięte przeciwko niemu zarzuty. Dowodzi, że w trakcie procesu doszło do wielu uchybień.