Na całym świecie ludzie z pierwszych stron gazet firmują swoim nazwiskiem lub inwestują oszczędności w interesy niezwiązane z ich branżą. W Polsce te szlaki dopiero są przecierane i - o czym świadczą losy choćby głośnej "Prohibicji" - na razie trudno dopatrywać się w tego typu przedsięwzięciach spektakularnego sukcesu. Ale ostatnimi czasy kolejne grupy artystów czy sportowców jednak próbują swoich sił w biznesie.
W branży gastronomicznej objawiła się popularna aktorka,
Katarzyna Figura. Kilkanaście dni temu wraz z maleńką córeczką Coco i mężem Kaiem Schoenhalsem pojawiła się w swej nowo otwartej restauracji "Sense" przy Nowym Świecie w Warszawie. Jak zapewniają państwo Schoenhals, "Sense" ma być "nowoczesną restauracją, w której można zdrowo i smacznie zjeść potrawy kuchni międzynarodowej". Rzecz jasna za odpowiednią opłatą, choć właściciele lokalu chcieliby, aby restauracji nie utożsamiać jedynie z placówką dla elity finansowej.
Wciąż najwybitniejszy polski tenisista Wojciech Fibak wraz z Jolantą i Jacques'em Tourel założyli ekskluzywny klub-restaurację "Artibus". Ten lokal, umiejscowiony w gmachu warszawskiej Zachęty, otwarty został właśnie z myślą o VIP-ach, co ma odzwierciedlenie choćby w jego niepowtarzalnym wystroju, jak i cenach widniejących w menu. Weźmy choćby najprostszą potrawę - żurek. W restauracji "Artibus" kosztuje on... 21 zł.
Największą siecią artystycznej gastronomii w Polsce jest wspomniana już "Prohibicja", której współwłaścicielami są:
Bogusław Linda,
Marek Kondrat,
Zbigniew Zamachowski i
Wojciech Malajkat. I choć w Łodzi lokal "nie wypalił", to piano-bary funkcjonują już w Warszawie, Częstochowie, Rzeszowie, Mikołajkach i Białobrzegach. Od ostatnich dni listopada nową "Prohibicję" uruchomiono we Wrocławiu. Warto dodać, że "Prohibicja" handluje również markowymi winami.
Jednym z głośniejszych miejsc w stolicy, niekoniecznie z powodu dokonań kulinarnych i atrakcji artystycznych, jest kierowany przez
Karolinę Wajdę (córkę Beaty Tyszkiewicz i
Andrzeja Wajdy) oraz Paula Montanę "Babylon Club". Niedawno inaugurowano tam sezon jesienny, a już mówi się, że tegoroczna zima może być ostatnią dla tego klubu z takim zestawem właścicieli.
Wstrząsające plany mają bracia Golec, tworzący popularną Golec uOrkiestrę. Zaśpiewali kiedyś, że "tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco", co nawet cytował prezydent USA, i teraz postanowili stworzyć z niczego... "Golcówkę". Nie będzie to jednak nazwa nowej okowity, tylko kompleks rekreacyjny, który ma być ochrzczony mianem "Golcówka - San Francisco". Jak zapowiadają przedsiębiorczy bracia, będzie to ośrodek rekreacyjny z bardzo dużą sceną, w którym mają się odbywać m.in. warsztaty dla uzdolnionej nie tylko muzycznie młodzieży. A wszystko w góralskim stylu. Na razie trwają poszukiwania odpowiedniego terenu, a wybór nie jest duży, bowiem musi on się mieścić blisko ich rodzinnej Milówki. Obok powstaną nowe domy braci Golców.
Pewną ciekawostką, także ze względu na swoje rokowania finansowe, są zapowiedzi rapera
Liroya o jego zamierzeniach w branży erotycznej. Otóż artysta chce zrealizować film z... momentami. Obraz ma nosić tytuł "24" i być połączeniem erotyka z klasyką horroru.
Liroy w filmie wystąpi ale, niestety, nie zagra w scenach erotycznych. Z pewnością jednak całość wyprodukuje i przyłoży się do reżyserii. Film będzie sprzedawany na kasetach wideo i płytach DVD. Jego pomysłodawcy chcieliby w kinie urządzić tylko jedną, uroczystą premierę. Jak zwierzył się
Liroy w jednym z wywiadów, żeby film się zwrócił, trzeba zarobić minimum 900 tysięcy złotych. I, jak zapewnia, już wstępne zamówienia dają gwarancję, że tyle film zarobi.
Głośnymi artystycznymi biznesami były też inwestycje w branży krawieckiej
Jana Nowickiego, kosmetycznej
Grażyny Szapołowskiej czy handel samochodami
Ewy Szykulskiej. W gastronomię bawią lub bawili się m.in.:
Tadeusz Huk,
Jacek Chmielnik,
Włodzimierz Press. Spora grupa odeszła w ogóle od aktorstwa, by poświęcić się wyłącznie prowadzeniu interesu.