W latach 70. serial
"O7 zgłoś się" wymiatał ludzi z ulic przed telewizory i bawiąc uczył kochać Milicję Obywatelską. Umiejętnie odkalkowany przez
Krzysztofa Szmagiera z amerykańskich kryminałów, miał przy tym swojski, peerelowski sznyt. Skrojony na polską miarę James Bond z twarzą
Bronisława Cieślaka, tępy porucznik Zubek - dla kontrastu i ubawu, najładniejsze dziewczyny na osłodę i narkotyczna muzyka
Włodzimierza Korcza, a wszystko to okraszone błyskotliwymi dialogami.
Dla fanów serialu mamy dobrą wiadomość - porucznik Borewicz powraca.
Tajemnicze wydawnictwo Nostalgia (żadnych adresów, żadnych telefonów) wydało właśnie pierwszy tomik z serii
"O7 zgłoś się" pod wiele obiecującym tytułem
"Major opóźnia akcję". Na okładce niebezpiecznie zamyślony porucznik Borewicz żywcem wyjęty z filmu. Wydana na gazetowym papierze książeczka mieści się w kieszeni spodni, niewiele kosztuje i nieźle się czyta. Scenariusze
Szmagiera i
Michała Komara obrobił literacko niejaki Nemo, a poziom tej obróbki każe przypuszczać, że jego prawdziwe nazwisko nie jest obce czytelnikom, sięgającym zwykle na wyższą półkę.
Nie brakuje w pierwszym tomie nawet scenek erotycznych, w których to Sławek "nie strzępi języka na próżno". A przy tym tropi przemytników złota i dzieł sztuki. W tle mocno nakreślona Warszawa: komisy na Nowym Świecie, lorneta i meduza na bazarze Różyckiego, stoisko obuwnicze w Domach Towarowych Centrum, "gdzie akurat rzucili brazylijskie".
Tom drugi pt.
"24 godziny śledztwa" już za miesiąc w kioskach.